Wpis z mikrobloga

W pierwszej pięćdziesiątce najbardziej popularnych stron internetowych na świecie znajdziemy 6 z treściami pornograficznymi. Zajmują pozycje między portalami takimi jak Facebook, TikTok czy LinkedIn. Nie znajdziemy ich jednak na liście wielkich platform internetowych (VLOP).

Największe platformy będą silniej niż inne regulowane przez akt o usługach cyfrowych. Akt zobowiąże ich m.in. do oceniania ryzyka, które wiąże się z korzystaniem z usług gigantów.

Dlaczego porno-platformy nie są na liście VLOP-ów?

Nie wiemy, ale chętnie się do i razem z innymi organizacjami apelujemy o zmianę: https://panoptykon.org/platformy-porno-lista-vlop-dsa

#prawo #ciekawostki #internet #uniaeuropejska

UWAGA!!Wołam użytkowników, którzy zaplusowali wpis z wołaniem. Jeśli chcesz widzieć, co wrzucamy, zaobserwuj profil:

panoptykon - W pierwszej pięćdziesiątce najbardziej popularnych stron internetowych n...

źródło: Facebook_wykop 1200x1200(105)

Pobierz
  • 7
  • Odpowiedz
W pierwszej pięćdziesiątce najbardziej popularnych stron internetowych na świecie znajdziemy 6 z treściami pornograficznymi.


@panoptykon: Kolega prosi o link do tej listy stron internetowych.
  • Odpowiedz
Największe platformy będą silniej niż inne regulowane przez akt o usługach cyfrowych. Akt zobowiąże ich m.in. do oceniania ryzyka, które wiąże się z korzystaniem z usług gigantów.


Dlaczego porno-platformy nie są na liście VLOP-ów?


@panoptykon: Bo to nie ma większego sensu? Problem z dużymi platformami jest taki, że manipulują treściami, banują bez powodu niewygodnych użytkowników itd. Kto by chciał manipulować treściami czy banować na platformach porno? Wiadomo co tam jest, wiadomo po co, wiadomo kto korzysta (głównie faceci). Ja bym tych platform nie ruszał, może poza zapewnieniem bezpieczeństwa dla użytkowników. Tzn żeby tam nie było wirusów, oszustw, nielegalnych (np. pedofilskich) treści. Reszty nie ma co "regulować". Jak ktoś jest zgorszony, zawsze może nie wchodzić i
  • Odpowiedz
  • 0
@Gandalf_bialy: w tekście na stronie trochę rozszerzamy nasze wątpliwości co do stron erotycznych. Jeśli byłyby uznane za VLOP-y, to dużą zaletą byłyby obowiązkowe oceny ryzyka wiążącego się z korzystaniem z portalu.
Wtedy platformy erotyczne po prostu musiałyby wdrażać środki, które ograniczałyby nielegalne treści albo oznaczały deepfake'i.
Zdecywanie nie postulujemy o śledzenie użytkownika!

PS Ciekawa uwaga z portalami randkowymi!
  • Odpowiedz
Wtedy platformy erotyczne po prostu musiałyby wdrażać środki, które ograniczałyby nielegalne treści albo oznaczały deepfake'i


@panoptykon: Powiem Wam, że nawet w przypadku platform nieerotycznych takie coś mnie bardzo niepokoi. Nielegalne treści? Zauważcie, że np. obecnie wielu youtuberów ma problemy ze swoimi materiałami. W naszym prawie funkcjonują takie cuda jak "prawo do cytatów" czy "użytek dozwolony". No i teraz ktoś wstawia legalnie wg naszego prawa kawałek czyjegoś utworu, a algorytm działający
  • Odpowiedz
które ograniczałyby nielegalne treści albo oznaczały deepfake'i.


@panoptykon: Co do deepfake, a kogo to obchodzi czy dziewczyna jest realna na filmie erotycznym czy nie? Jak nie jest, może to nawet lepiej? Zresztą ja od dawna mam mieszane uczucia, jak ktoś za mnie ma myśleć albo wskazywać czy coś jest prawdziwe czy nie. Bo niby na jakiej podstawie ktoś ma określać co jest prawdą, a co jest fałszem? Tu chciałbym zauważyć,
  • Odpowiedz
PS Ciekawa uwaga z portalami randkowymi!


@panoptykon: Kilka lat temu się rozwodziłem i wtedy przeanalizowałem większość tego co u nas funkcjonowało. Różnie to działa. Największa patologia wg mnie to Tinder. Ta aplikacja nie zajmuje się tak naprawdę rzetelnym kojarzeniem par. Algorytmy są tak dobrane, aby użytkownik wpadał w coraz większą depresję i coraz więcej płacił. Czyli wstawia ktoś swoje zdjęcie, ustawia lokalizację, zakres szukania drugiej połowy. No i zaczyna się szukanie. Np., facet przegląda zdjęcia kobiet, jak się podoba - jej zdjęcie na prawo, jak nie to na lewo. Jak ona też da w prawo jego zdjęcie, mogą zacząć rozmawiać. Proste? Niekoniecznie. Facet daje wszystkie ładne w prawo, ale żadna nie chce dać jego zdjęcia w prawo. Chcesz więcej dziennie zdjęć oglądać? Płać. Chcesz zwiększyć zakres wyszukiwania? Płać. Dalej nikt nie chce z nim rozmawiać. No to on daje swoje zdjęcie gdy był młodszy. Albo zdjęcie przystojnego kolegi. Tinder tego nie sprawdza. Teraz on już ma z kim rozmawiać, ale nie chce się spotkać. Bo najpierw trzeba ją uzależnić psychicznie, aby na ewentualnym spotkaniu łyknęła jego kłamstwo. Z drugiej strony kobiety robią coś podobnego. W praktyce roi się tam od nieprawdziwych, starych czy retuszowanych zdjęć. Kobiety lat 40+ wyglądają jak 20-latki. W 2019 roku widziałem zdjęcia z datownikiem np. z 2012 czy nawet 2008 roku. Jeśli Tinder chce kasować pieniądze, niech zacznie weryfikować te treści i np. banować użytkowników za nieprawdziwe zdjęcia. Jak na allegro ktoś oszukuje, są komentarze/opinie i banowanie. A na Tinderze? Idzie człowiek na spotkanie i po chwili chce uciec. Podobnie jest z Sympatią na Onecie. Kasowanie pieniędzy, żadnego wsparcia w zakresie retuszu, nieprawdziwych treści itd. Trochę lepiej jest np. z https://www.zaadoptujfaceta.pl/. Ale tam zasada działania jest nieco odwrócona. Co ciekawe są podobno portale gdzie się oszustów jednak banuje, np.:
  • Odpowiedz