Wpis z mikrobloga

#przegryw

Nienawidzę chodzić w publiczne miejsca bo zmusza mnie to do obserwowania szczęśliwych ludzi.
Nie żebym coś specjalnie do nich miał, ale sprawiają mi duży ból samym swoim istnieniem, bo przypominają mi jakie bym życie prowadził, gdybym się urodził z innymi genami, a tak - jest to nierealne.

Dlatego w życiu nie chodzę do klubów, barów, nienawidzę sylwestrów, innych gówno wydarzeń i świąt, chodzenia do kin, wyjazdów, podróży, nawet na spacery to chodzę sam i w odludne miejsca, żeby przypadkiem ludzi nie spotykać.
  • 3
@andrzej-pawelec: a ja jestem masochistą i lubię się czasami wystawiać na takie czynniki. Do tego jak jesteś dobrym obserwatorem to często da się zauważyć że niektórzy nie są wcale tak szczęśliwi na jakich próbują się kreować.
@rozdartapyta: p0lka oczywiście też czasem będzie nieszczęśliwa bo ma zbyt mało śniadego Chada, ale jak jesteś faktycznie dobrym obserwatorem, to zwykle to 'nieszczescie' wynika z tak absurdalnie oddalonych dla mnie problemów, że nie mam szans ich kiedykolwiek mieć. Chciałbym się mierzyć codziennie z takimi problemami, a wątpię że ktoś by zamienił dożywotnie swoje na mój jeden dzień