Wpis z mikrobloga

Coś mało ekspertów ostatnio, więc muszę zapytać:

Jestem przewlekle chory na covida.
Nie mam pojęcia, gdzie się mogłem zarazić.
Zaatakowała mnie chyba najgorsza z najgorszych mutacji, bo trwa to już ponad 2 lata i kompletnie nie widać poprawy.
Nie smarkam, nie mam gorączki, żadnych bóli czy zawrotów głowy, ba, nawet żaden mięsień mnie nie boli. Zapachy wyczuwam normalnie, co jest strasznie dokuczliwe w niektórych miejscach. Nie męczę się szybciej, normalnie mogę biegać czy jeździć na rowerze. Nawet windą się ostatnio udało wjechać na 12 piętro i też bez żadnej zadyszki czy bólu.
Jem czy sypiam normalnie, żadnych problemów z koncentracją, trawieniem czy oddychaniem.

Jak długo trwa ten bezobjawowy covid i czy da się to jakoś wyleczyć?
Strasznie to denerwujące, że ludzie mi nie wierzą i wmawiają symulowanie.
Jak często robić testy? Żadnego nie zrobiłem do tej pory, bo objawy jednoznacznie wskazują, że to covid, ale może lepiej zrobić, co?
Byłem u lekarza ale mnie pogonił i powiedział, że dopóki nie wezmę czteropaku mRna to mnie nie przyjmie.
Coś wspominał o drogim dachu i narzekał na "złodziei budowlanców", ale nie zrozumiałem o co chodzi.

Jedyny zaobserwowany objaw to spazmy śmiechu gdy czytam podobne teksty na wykopie, gdy ktoś nagle postanowi się wyżalić o swoim katarku.
Szczególnie jak mu odpisują uśpione konta z tekstami:
"no też tak miałem, trzymaj się, to poważna sprawa, fajnie, że nam o tym powiedziałeś, witaj w klubie, jutro też coś napisz o kaszlu, trzeba było się zaszczepić, aaa zaszczepiony, no to pewnie przez brak 5 dawki" i tak dalej...



  • 2