Wpis z mikrobloga

Mircy, oto historia jak zaprzepaścić swoje życiowe szanse na wyjście ze spierdoxu. Ale od początku, jak już wspomniałem jestem #!$%@?ą i piwnicznym królem przegrywu. Nie mam nic, dosłownie nic czym mógłbym zainteresować kobietę, nawet żulice na przystankach chciały kiedyś mi dać pieniądze, bo uznały że mam w życiu gorzej od nich. Jak na małego pryszczatego z krzywymi zębami #!$%@? przystało mam w pakiecie #!$%@? totalną aspołeczność i brak znajomych. Tyle o mnie. Historia ta zdarzyła się zaraz po liceum, jak napisaliśmy maturę to nasz wychowawca zorganizował u siebie ognisko klasowe na pożegnanie swoich wychowanków. No i gdyby nie moja żałosna obecność na liście uczniów i litość wychowawcy nikt #!$%@? by mnie nie zaprosił, co więcej wątpię w to żeby ktokolwiek liczył na to że przyjdę. I wtedy pomyślałem sobie - to się głupie #!$%@? zdziwicie.

Ubrany w najlepsze ciuchy (oczywiście oprócz garnituru z bierzmowania) wypryskany #!$%@? od dziadka z szafki Warsem rocznik '82 z powyciskanymi pryszczami ruszyłem żeby wziąć siebie w garść i wyjść dumnie z przegrywu. Moim celem na ten wieczór było przynajmniej usiąść koło jakieś loszki - spokojnie w moim zasięgu były takie od 0,01 do 0,09/10. A w klasie mieliśmy taką jedną fajną Barbarę. Co prawda dla osób z klasy, podobnie jak ja była obiektem do wyśmiewania, za swój tłuszcz długo dojrzewający na włosach i wąs gęstszy nawet bardziej niż mój, ale byłem realistą, Baśka była do zdobycia tej nocy. Impreza zaczęła się standardowo, ognisko, grill, alkohol, rozmowy. Oczywiście nikt nie zauważył mojej obecności, ale nie przejmowałem się tym. Liczyła się tylko moja tłustowłosa piękność. Kiedy już byłem mocno wstawiony znalezionym, niedopitym przez kogoś Harnasiem wiedziałem że muszę zaimponować Basi.

Kiedy zacząłem jej szukać pogoda znacznie się pogorszyła i musieliśmy się schować w domu. Nasz wychowawca miał dużą chatę i zaprosił wszystkich do środka. W kilkanaście osób upchaliśmy się do kuchni. Udało mi się znaleźć kolejne dwa niedopite piwa i butelkę z jakimś dziwnym alkoholem po którym poczułem się jeszcze bardziej pewny siebie. Pomyślałem: Impreza! Baśka szykuj się, będziesz brana! Kiedy dopijałem do połowy butelkę z tym dziwnym alkoholem poczułem że przesadziłem. Zakręciło mi się w głowie. Musiałem się ewakuować do kibla. I tu się zaczyna prawdziwa spirala #!$%@?, upadku, dramat i tragedia. Wypity alkohol domagał się natychmiastowego powrotu na zewnątrz. Ledwo wszedłem do łazienki i pierwsza fala wylądowała na podłodze, a po niej kolejna i kolejna. Chyba dopiero efekt piątego skurczu żołądka znalazł się prawie w całości w zlewie. Po kolejnych kilku falach chciałem ogarnąć ten syf. Jednak wypity alkohol rozbił zupełnie moją koordynację i ledwo udało mi się z grubsza ogarnąć sytuację. Wyszedłem z łazienki na chwiejnych nogach, potrącając matkę naszego wychowawcy w drzwiach co spowodowało hałas którym zainteresowało się kilka osób które nie miały miejsca w kuchni i stały w przedpokoju. Kiedy myślałem że już sytuacja opanowana z łazienki dobiegł krzyk matki wychowawcy i stukot spadającego ciała na podłogę. Wtedy cała klasa już była w przedpokoju, kilka osób próbowało wejść do łazienki, ale drzwi były zamknięte. Jeden z chłopaków z klasy pobudzony wypitym alkoholem rozbił szybę żeby się dostać do środka, jednocześnie kalecząc się tak bardzo w rękę że aż krew zaczęła ściekać po drzwiach. Kiedy udało się w końcu otworzyć drzwi, okazało się ze babcia leży na podłodze i nie daje znaku życia. Co więcej miała nogi ubrabrane w moich wymiocinach co zostało zauważone przez zebranych przy drzwiach do łazienki. To jeszcze nie koniec, bo w tym samym momencie moja niedoszła, była kochanka Basia zaczęła wymiotować na wszystkich w korytarzu, a następnie padła jak nieżywa, a z jej ręki wytoczyła się butelka z której ja wcześniej piłem. Ktoś krzyknął "Ja #!$%@?ę".

Zemdlałem.

Obudziłem się dopiero kilka dni po tej całej sytuacji. W między czasie okazało się ze babcia nie żyje, bo upadła bardzo nieszczęśliwie i złamała sobie kark, jeden z uczniów miał założone kilkanaście szwów na rękę. Basia i ja spędziliśmy 4 dni w szpitalu na OIOMie ze względu na zatrucie alkoholem. Co gorsza, lekarze znaleźli u niej na głowie jakieś wszy, czy tam pchły i podjęli decyzję że muszą ogolić jej do zera. Nauczyciel trafił do aresztu za dystrybuowanie nielegalnego alkoholu wśród młodzieży.

A mnie czekał lincz całej klasy, lokalnej społeczności i kółka różańcowego do którego należała babcia, bo jestem #!$%@? debilem i nie potrafię rozróżnić wódki, od rozpałki do grilla.

#pasta #czarnyhumor #heheszki
  • 1