Wpis z mikrobloga

#f1 w ramach ciekawostki, Makłowicz kebabow z wielkiej płyty ocenia żarcie na Hungaroring. Moim zdaniem był bardzo delikatny w swej ocenie. Jadłem to co on. W piątek jadłem burgera, straszny syf. W sobotę ta kiełbasę co on. Totalny syf. W niedzielę zjadłem... lagasza pod supergoldem. Wyśmienicie i pysznie. Babcia na żywo piekła placki, smarowala śmietana, sypala serkiem świeżo startym. Malutka kolejka. Ekstra.

Nikt nie chodzi na stadiony rozkoszować się kulimariami ale tam te burger i hotdog to już była przesada. Już #!$%@?, że burger prawie 100zl kosztuje ale tego się nie dało jeść nawet na glodzie.