Wpis z mikrobloga

Niżej mickpl pyta, dlaczego tyle nowobogaczy inwestuje w beton, oto powody:
1) typowy dla krajów postkomunistycznych brak zaufania do instytucji publicznych, prawa, a przecież na tym stoi rynek akcji (" heteefy i akcje twoje ukradnom, mieszkanie to pewniak")
2) presja społeczna - ktoś z kawalerką w Łodzi w oczach innych ma wyższy status społeczny niż ktoś z bańką w obligacjach czy akcjach. Więc kupno mieszkania na wynajem zamiast akcji ma taki sam urok co kupno premium-gruza po wypadku z USA zamiast zwykłego samochodu - gruzem jak i mieszkaniem łatwiej się pochwalić, bo wszyscy go widzą.
3) presja rodzinna - jak wyżej, mama w #!$%@? dolnym może koleżance narzekać że oj-wej, z tym mieszkaniem syna na wynajem w Warszawie same problemy, remonty, podatki itp. Oczywiście tu chodzi przekaz "mój syn ma mieszkanie na wynajem w Warszawie". Z tych powodów taka "inwestycja" będzie cieszyła się większym zrozumieniem i poparciem że strony rodziców.
4) pozory wiedzy - każdy gdzieś mieszkał, więc uważa że się "zna"
5) "to moje" - jakieś chore pragnienie mieć wszystko na własność, jak najwięcej, i ogrodzić to ścianą z drutem kolczastym. Grodzone osiedla, parawaning nad Bałtykiem to inne objawy. W tym systemie wartości mieszkania mają większą wartość niż akcje, etfy, obligacje
#nieruchomosci
  • 3
  • Odpowiedz
presja rodzinna


@najbardziej-lysy: To jest wynik krótkiej historii naszej giełdy. W USA co druga osoba ma dziadka czy wujka, który kupił akcje makdonalda 40 lat temu i teraz siedzi na górze forsy XD W Polsce takim sukcesem mogą się pochwalić ludzie, którzy w latach 90 uwłaszczyli się na komunalnym i teraz stoi na olx za 500k
  • Odpowiedz
Ostatnio krążył po Wykopie artykuł z którego wynikało, że większość mieszkań na wynajem to oferty od osób posiadających 1-2 mieszkania prócz tego w którym żyje, więc pewnie w dużej mierze to jakiś spadek po babci, poprzednie mieszkanie po przeprowadzce na większe, zakup dla dziecka jak wejdzie w dorosłość itp. Moim zdaniem ludzie traktują mieszkania bardziej jako lokatę niż inwestycję.

Natomiast mityczni rentierzy/inwestorzy, czy fundusze, kupujący po kilka-kilkadziesiąt mieszkań rocznie to nieistotny z
  • Odpowiedz
  • 0
@najbardziej-lysy
@mickpl

a w latach 90 najlepsza inwestycja to były domy w każdej wiosce po min 300m - a może już niedługo tak będziemy mówić o "mikroapartamentach" których funkcjonalność sprawa że idealnie to się nadają chyba dla studenta, bo nie do normlanego życia.
  • Odpowiedz