Wpis z mikrobloga

@Sudice nie bez powodu mowi sie ze czas leczy rany. mi to sie zdarzylo jak bylem bardzo mlody ale duzo pomoglo bycie zajetym I skupionym na zyciu codziennym(podworko, raczkujacy internet, granie w pilke po szkole).
Moze to zabrzmi brutalnie ale najlepiej jest jak najmniej rozpamietywac a wrecz probowac sie odcinac od jakichkolwiek wspominek o tej osobie- szczegolnie na poczatku kiedy rozum rozpacza I najzdrowiej jest probowac go oszukiwac.
Przynajmniej mi taka taktyka
@Sudice: Współczuję. Moja Mama odeszła miesiąc temu. Wydawało mi się, że jestem na to przygotowany (Mama długo chorowała, a efekt mógł być tylko jeden) ale na to nie da się przygotować. Mi dużo pomogły rozmowy z przyjaciółmi i leki, bo w końcu stres zaczął się ujawniać w innych sferach życia - cały czas chodziłem osłabiony, bez siły, jak bym był wiecznie przeziębiony. W końcu posłuchałem rad i udałem się po poradę
@Sudice: niestety to trwa- mija sporo czasu, zanim względnie przejdzie się te najbardziej gwałtowne fazy żałoby. A może być różnie- złość, smutek, żal- na przemian, z różną intensywnością. Każdy jest też trochę inny.
Najważniejsze to nie tłumić tego, pozwolić sobie na emocje, ale też utrzymywać codzienne życie w zdrowym rytmie, nie trafić z nim kontaktu, spróbować nie zawalać spraw etc.
Co do tęsknoty to ona chyba nie mija, tylko się zmienia.
@Sudice
Jak wyżej @wicherq pisał. Rok trzeba wytrzymać żeby sie przyzwyczaić. Każdy pierwszy dzień bez tej osoby będzie po prostu dziwny. Będzie tęsknota i bezsilność. Potem będzie już lepiej, bo człowiek zrozumie że życie jakoś idzie dalej.
U mnie matki nie ma już prawie 3 lata, a dalej wspominam ją niemal codziennie. Życie idzie dalej.