Wpis z mikrobloga

Czytając wpis @gharman nachodzą mnie bolesne przemyślenia - ludzi nie interesuje droga którą idziesz. Nikogo nie obchodził Lewandowski gdy grał w jakims pomniejszym klubie jako nastolatek, nikt nie chwalił Igi Świątek (może poza rodzicami) jak wygrywała zawody lokalne, nikt nie propsuje ludzi którzy zaczynają biegać i przebiegli pierwszy raz 10 km. Szanowani są jedynie ci na szczycie - sportowcy światowej sławy, milionerzy. Kiedyś miałem marzenia, miałem cele - a w latach nastoletnich spotkałem na swojej drodze dwie kobiety, które były mniej lub bardziej zainteresowane moją osobą (chociaż do niczego nie doszło). Ja zawsze starałem się być dla nich wsparciem, co spotkalo mnie w zamian? Przykładowo, jedna z nich stwierdziła że jestem nudziarzem bo uczę sie do rozszerzonej matury z matematyki i urwała ze mną kontakt. Koniec końców maturę #!$%@? i nie udało się pójść na studia, dzisiaj gnije w tej wsi i robię w kołchozie. Może gdyby któraś z nich okazała choć odrobine wsparcia, to dziś byłbym gdzie indziej?
Tak czy siak, lekcja z życia - dopiero gdy jesteś na szczycie, ludzie zaczynają wspierać cię w tym, byś z niego nie spadł. Gdy jesteś w drodze na szczyt, to prędzej zrobią wszystko, by zrzucić cie w przepaść, niż pomóc ci w osiągnięciu celu wędrówki.
  • 3
Niestety @chlopgpt , dokladnie tak jest. Najgorsze w zyciu jest to ze ludzi mowia ze jest dokladnie odwrotnie.

Ale czas to zaakceptowac, i isc dalej, zmieniac to co jeszcze mozesz zmienic.

I nie porownywac sie do tych na szczycie, znajomych itd. (wiem, trudne, sam to ciagle robie) bo to nic nie da, oprocz wkurzenia
porownuj sie do siebie sprzed roku
@chlopgpt: problemem jest to, że szukasz akceptacji na zewnątrz, a to droga do #!$%@? sobie życia.

Prawda jest taka, że Iga Świątek ma #!$%@? na opinię swoich rodziców, twoją, czy fanów. Robi to co lubi i chce robić to lepiej. Sprawia jej to przyjemność. Gdyby za każdym razem myślała "#!$%@?, muszę zagrać, bo zawiodę matkę / chlopagiepete / 100k fanów" to byłoby to niemiłosiernie obciążające i dołujące po każdym straconym serwie.