Wpis z mikrobloga

#gielda

Ach! Cóż za piękny dzień wstaje nad wilanowskim osiedlem deweloperskim! Minionej nocy z piątku na sobotę wiele znajomości nawiązało się na klubowych parkietach. Wiele płynów ustrojowych zostało wymienionych w nowoczesnych apartamentach.
Ale nie! Nie dla przegrywa to! Dla Chada to!
Nad Warszawą wstaje czerwone słońce. To oznacza, że tej nocy przelano krew... Krew z błon dziewiczych płodnych licealistek.

Identyczne czerwone słońce wstawało pewnej soboty, 600 lat temu we wsi Deweloperowo, gdzieś na Mazowszu. Była to duża wieś którego właścicielem, a zarazem najbogatszym mieszkańcem był Oskariusz - znamienity rycerz, zasłużony w bitwie bod Grunwaldem, u boku samego Jagiełły. Był on mężczyzną potężnej postury mający 187 cm wzrostu, o kwadratowej szczęce i zdrowych włosach. Zwany był od swojego pochodzenia - Oskariuszem z Deweloperowa.

Mieszkańcy wsi, powoli budzą się w swoich chałupach, by kolejny dzień odrabiać pańszczyznę na folwarku lokalnego możnowładcy. Również nasz bohater budzi się w swoim szlacheckim dworku z błogiego snu.
-"błebłebłebłe!" Rozlega się z komnaty sypialnej...
-"A cóż to u diabła, tak prężnie ciągnie buzdygana mego?" Zaniepokoił się Oskariusz.
Była to Jagna - nastoletnia piękność poznana wczorajszego dnia w karczmie.
-"Mhhhh Ależ i Twój oręż do miłości dobry! Ma on ze pół łokcia!" Stwierdziła Jagna.
Kilka godzin później po długim seksie, Oskariusz zaaplikował sowite crampie w 19-letnią wieśniaczkę. Następnie popatrzył na swoje dzieło i rzekł swoje przysłowie znane wszystkim lokalnym niewiastom:

-"Chwalicie mego buzdygana, Mości Dobrodzieje, obaczcież co się wewnątrz płodnej Julii dzieje!"
Po tym akcie Jagna została wyrzucona z dworu a Oskariusz przystąpił do porannej toalety. Ach! To jest życie szlachcica!

Nie wszystkich jednak spotkał w owym czasie tak radosny los...
Mirko ma 25 lat. W "darze" od losu dostał 154 cm wzrostu, oraz retrogenię. Jest on prostym chłopem będącym na pańszczyźnie u Oskariusza. Właśnie zmierza przez wieś wprost do gospodarstwa swojego Pana.
-"Niech to wszyścik siódme piekło pochłonie! Przeto czemuż muszę tak harować za Bóg zapłać, na tego plugawca dionizyjskiego?"
Mirko doskonale zdawał sobie sprawę ze swojego przegrywowego losu. Miał dwoje małych dzieci na utrzymaniu i żonę Teklę a musiał jeszcze uprawiać własne pole, by cokolwiek móc do garnka włożyć. Gdy tak rozmyślał dotarł wreszcie do bram posiadłości. Minął się w niej z panem dworu Oskariuszem, gdy ten wyjeżdżał na konną przejażdżkę.
-"Mirko! Daj ać Ty pobruszaj, a ja będę poczywał!" Powiedział z szyderczym uśmiechem nasz rekin feudalizmu do przegranego chłopa.
-"Zawżdy do usług, Wasza Miłość..." Niepewnym głosem odparł przegryw...

Całą ciężką sobotę Mirko miał pracować na folwarku Oskariusza, podczas gdy ten dogadzał sobie na przeróżne sposoby.
Wreszcie nastał wieczór. Dla byczącego się cały dzień szlachcica, był to czas na wyszykowanie się do swojej ulubionej karczmy "CREPITUS" (łac. "eksplozja". Taka aluzja do warszawskiego klubu "Explosion") na wieczorną biesiadę. Oskariusz przyodział bogato zdobiony hype-żupan, szyty przez najlepszego krawca na Mazowszu. Gdy wyszedł z dworu, czekało już na niego dwóch szlacheckich kompanów wraz z zaprzęgniętym koniem.
Oskariusz z radością na ustach wykrzyczał:
-"Ach! Panowie Bracia! Dzisiejszej nocy to nie Jerycho upadnie pod naporem wojsk Jozueo! To cnotliwość białogłów pod ciężarem naszych buzdyganów!"

Cała trójka udała się by celebrować złotą wolność szlachecką. Na miejscu gdy już zjedli pieczonego świniaka, nastał czas na tańce.
Oskariusz szybko uwiódł pewną chłopkę, która była oczarowana urokiem mierzącego 2,03 FWHR magnata. Nasz rycerz, nie był jednak świadom tego iż jest to Tekla... Żona jego chłopa Mirka, z którą to ów przegryw miał zawarte zaaranżowane małżeństwo.
-"Achhh mości rycerzu! Gospoda moja tu niedaleko... Zaszczyć mnie swą szlachecką obecnością, a ugoszczę Cię należycie"... Tekla ochoczo wyszła z propozycją do Sarmaty. Zapomniała kompletnie o przegrywowym mężu, wciąż pracującym na polu Oskariusza.
Za 20 minut oboje byli już w izbie Tekli.
-"Wychędoż mnie niczem dziewkę portową, paniczu!" Poprosiła niewierna żona Mirka.
-"Ach dławiaj się nim, córo Koryntu!"

W tym samym czasie chłop Mirko skończył orać pole Oskariusza aż do samej miedzy.
-"Ufff, chyba zemrę ze zmęczenia. Zajdę no ja do swej gospody, to pacnę się jak głaz na łoże!" Pomyślał chłop, po czym ledwie żywy udał się do swego domostwa. Po przekroczeniu progu usłyszał podejrzany dźwięk z sypialni...
-"błebłebłebłe!"
Zaniepokojony szybko poszedł to sprawdzić i gdy otworzył drzwi ujrzał swego Pana Oskariusza aplikującego gorące crampie w jego żonę.
-"O... Mirko! To białogłowa twa? Ja Ci to utłumaczę..." Powiedział Oskariusz z trudem powstrzymując śmiech.
-"Osz Ty... Ja Twe ziemię oporządzam o Ty moją małżonkę poniewierasz?" Odparł Mirko czerwony ze złości.
-"Możesz w sądzie królewskim upraszać się o odszkodowanie. Haha" Ryknął śmiechem Oskariusz
-"Przeto trybunalskie nierządnice, nie przełożą słowa chłopskiego pokurcza nad szlacheckiego bambaryły! Wy wszystkie kundle za Pan brat stoicie! Niechaj Cię czort pochłonie łbie niechrzczony! Chędożę ja Cię szatańskiego węża potomku! Ty spity świńskimi pomyjami, sekretarzu Lucyfera!"
Mirko wpadł w szał i rzucił się z pięściami na szlachcica. Lecz z uwagi na znaczącą przewagę wzrostu oraz zaprawienie w bojach rycerskich Oskariusza, szybko został pokonany. Pół przytomny Mirko leżąc na podłodze izby dał radę jedynie patrzeć się na feudalnego herosa i na swą niewierną żonę, z której ciągle wypływało nasienie magnata. Oskariusz z uśmiechem wskazał Mirkowi na waginę małżonki i rzucił swym kultowym tekstem:
-"Chwalicie mego buzdygana, Mości Dobrodzieje, obaczcież co się wewnątrz płodnej Julii dzieje!"

Za niedługi czas do izby Mirka przybył oddział straży folwarcznej by zabrać chłopa który ośmielił się podnieść rękę na przedstawiciela wyższego stanu szlacheckiego. Zabrali go do dworu Oskariusza gdzie wtrącili do lochu i zakuli w dyby.

EPILOG
Nazajutrz w niedzielę po mszy świętej, lokalny proboszcz wraz z Oskriuszem przybyli do lochu Mirka. Ksiądz był zszokowany haniebnym zachowanie chłopa, nieznającego swego miejsca...
Duchowny ze zgorszeniem spojrzał się na uwięzionego przegrywa. Wyjął kropidło i rzekł:
-"Za to, żeś podniósł rękę na naszego dobrodzieja, szlachcica Pana... Niechaj przekleństwo Boga Trójjedynego spadnie na Twój ród! Odtąd wszyscy Twoi potomkowie męscy, aż do setnego pokolenia w czeluściach przegrywu tarzać się będą! Nie zaznają ni majatku, ni szacunku! Teraz i na zawsze i na wieki, wieków amen!"