Wpis z mikrobloga

#ukraina

Czy któryś z naszych wschodnich braci ( @Maniek81 @Aquamen @aa-aa @zbyszko127 ale też inni) może mi pokazać paluszkiem gdzie w tym fragmencie wywiadu padaja niepokojące słowa?

Glavcom: Ostatnio wybuchła głośna afera. Jeden z przedstawicieli polskiego MSZ Łukasz Jasina powiedział, że chce przeprosin od prezydenta Zełenskiego za tragedię na Wołyniu. Dlaczego ten temat powrócił i dlaczego Ukraiński Instytut Pamięci Narodowej nie zareagował w żaden sposób?


Drobowycz: Przede wszystkim od razu powiem, że organem uprawnionym do wyrażania opinii w zakresie stosunków międzynarodowych jest nasze Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Poinformowałem zarówno ministerstwo, jak i Kancelarię Prezydenta o naszym stanowisku i zaproponowałem zebranie informacji, co i kiedy Ukraina powie w tej sprawie.


Po drugie, ponieważ to wszystko wydarzyło się w przeddzień wizyty naszej licznej delegacji w Polsce, złożyliśmy tam oświadczenia w tej sprawie. Nie widziałem sensu w oficjalnej reakcji Instytutu, bo strona polska nie złożyła oświadczenia instytucji, ale odrębnego przedstawiciela MSZ. Potem była łagodniejsza wypowiedź ze strony polskiej innego przedstawiciela ich MSZ. Tak, byłem zaskoczony tym pierwszym stwierdzeniem. Ale nie należy na to przesadzać. Ponadto ostatnio widziałem w mediach informacje, że ten pracownik został już usunięty z pracy.


Glavcom: Obejmując stanowisko szefa Instytutu, komentując „czerwone linie” w ukraińsko-polskich dyskusjach dotyczących II wojny światowej, powiedział Pan: „We wszystkich takich dyskusjach „czerwoną linią” jest prawda historyczna, uczciwość. Tylko jej nie można lekceważyć. Reszta jest znacznie mniej pryncypialna”. Czy Polska ze swoimi żądaniami nie przekroczyła czerwonych linii?


Oczywiście nie były to zbyt trafne wypowiedzi ze strony polskiej. Te czerwone linie już wyraźnie zaznaczyłem. Konkretnie, ta polska wypowiedź nie jest przekroczeniem czerwonej linii w zakresie prawdy historycznej. Ale interpretuję to po prostu jako oczekiwanie jednego z polskich urzędników od władz ukraińskich. Nic więcej. Ukraina wielokrotnie wyrażała swoje stanowisko w sprawie tragedii wołyńskiej, wielokrotnie wspominano o wyrazach współczucia, padała też formuła „przepraszamy - prosimy o przebaczenie”.


Ale rzeczywiście, w polskim systemie politycznym są ludzie, którzy są gotowi przekroczyć czerwone linie. W przededniu rocznicy tragedii wołyńskiej, strasznego epizodu w stosunkach między naszymi narodami, nie chcę nikogo podburzać i roztrząsać tego tematu. Mam nadzieję, że ci ludzie nie będą mieli takiego poparcia społecznego, jakie mieli kiedyś. Bo wiele się zmieniło w stosunkach między Ukrainą a Polską po rozpoczęciu wojny na pełną skalę.


Glavcom: Nie wydaje się, aby stosunki między Instytutami Pamięci Narodowej Ukrainy i Polski uległy poprawie. Jak wygląda komunikacja, zwłaszcza po objęciu funkcji prezesa przez Karola Nawrockiego? Kiedy przyjechał do Kijowa w listopadzie zeszłego roku i nie spotkał się z wami, było o tym głośno...


Narzędzie do omawiania problematycznych kwestii powstało w oparciu o wyniki naszego spotkania w Warszawie z poprzednim dyrektorem, dr Jarosławem Sharkiem. Narzędziem jest wspólna komisja historyków, która nigdy nie ruszyła z miejsca po zmianie dyrektora.


Oceniłbym komunikację z dr Nawrockim jako mniej owocną w porównaniu z komunikacją pod kierownictwem Szarka. Przynajmniej wykonaliśmy swoją część wspólnej pracy, czekamy na akceptację naszych kolegów z Instytutu Polskiego, aby osiągnąć wspólny wynik. Ale w zamian nie otrzymaliśmy żadnej odpowiedzi. Dzieje się tak pomimo faktu, że na początku wojny na pełną skalę zwrócili się do nas w humanitarny sposób z listem, w którym napisali, że są gotowi pomóc w każdy sposób. Koledzy z Instytutu Polskiego byli gotowi pomóc naszym ludziom, którzy po wybuchu wojny wybierali się do Polski. To było bardzo na czasie i za to im dziękujemy. Ale zawodowo widzę brak zainteresowania dialogiem historycznym. Tak czy inaczej, jeśli nie widzimy zainteresowania współpracą ze strony IPN, to współpracujemy z niezależnymi polskimi naukowcami.


Glavcom: Wyjaśnij szczegółowo, o co chodzi, że Polacy się z Tobą nie zgodzili? O którym z niezależnych naukowców mówisz i na czym polega ta współpraca?


Nie możemy jedynie wymieniać oświadczeń wyrażających głębokie zaniepokojenie. Dlatego uzgodniliśmy z dr Szarkiem utworzenie specjalnej grupy, która ustali okaleczone miejsca pamięci w każdym województwie, mieście i wsi oraz sposoby ich renowacji. W związku z tym, jeśli Polacy mają pretensje do niektórych miejsc pamięci na Ukrainie, jesteśmy gotowi do współpracy. Często mówi się np. o ekshumacjach. Opracowaliśmy specjalny dokument, według którego ta grupa miała działać. Ale ze strony polskiej nie zostało to uzgodnione bez żadnego wyjaśnienia. To znaczy, mówiąc z grubsza, nie uzgodniliśmy nawet wspólnego regulaminu pracy z IPN.


Glavcom: W 2022 r. wizytę w Kijowie złożył Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego Piotr Gliński. Podpisali memorandum z ministrem Ołeksandrem Tkaczenką, w którym poruszyli także temat działań poszukiwawczych już na poziomie resortów. Ale to narzędzie też nie zadziałało. Powołano również wspólną grupę na szczeblu ministerialnym. A dwa tygodnie temu, co budzi nadzieję, było już omawiane miejsce i czas spotkania tej grupy w problematycznych kwestiach między obydwoma krajami. Jeśli się spotka, będzie to przynajmniej jakiś krok. Wcześniej osobiście nie widziałem konkretnych kroków ze strony Polski w sprawie naszej współpracy.


Ta sama historia z polską ambasadą w Kijowie. Otrzymaliśmy od nich apel, mówią, byśmy wspólnie uczestniczyli w akcjach poszukiwawczych i ekshumacjach w okolicach Odessy, gdzie trwają wykopaliska. Gmina Odessa utworzyła specjalną grupę do operacji poszukiwawczych, w skład której wchodził także Konsul RP w Odessie. Zamiast tego w tym samym czasie przeprowadzono akcję poszukiwawczą w Polsce, w pobliżu cmentarza ukraińskiego na obrzeżach Przemyśla.


Kierując się dwustronną umową, zwróciliśmy się do Polski o informację o wynikach prac, ale z ich strony nie było żadnego ruchu. Okazuje się, że ułatwiamy i zapewniamy udział przedstawicieli strony polskiej w badaniach, ale w zamian nie zawsze otrzymujemy nawet informacje o ważnych wykopaliskach.


Glavcom: Strona ukraińska wielokrotnie podnosiła kwestię rekultywacji ukraińskich miejsc pamięci zdewastowanych w latach 2014-2016. W szczególności mówimy o jednym z pomników na górze Monastyr w pobliżu wsi Verkhrata. Podobno odrestaurowano rozbity młotkiem nagrobek, ale nie przywrócono listy żołnierzy UPA, która znajdowała się na pomniku przed zniszczeniem. Jak obecnie wygląda sytuacja z tym pomnikiem? Ile jeszcze pomników nie zostało odrestaurowanych?


Mam listę zniszczonych przez wandali miejsc pamięci ukraińskiej na terenie Polski. Wiele z nich pozostaje albo całkowicie zniszczone, albo uszkodzone i nie odrestaurowane. Oczywiście spodziewamy się pewnych zmian w tym zakresie. Strona polska była już o tym kilkakrotnie informowana. Sam ambasador Bartosz Cichocki nazwał tę sytuację przypadkiem ratującym twarz. Nie mam informacji, czy coś się zmieniło na lepsze, czy coś zostało przywrócone.


W Monastyrze grób jest rozpoznawany przez stronę polską. Za polskie pieniądze, pod patronatem Instytutu Pamięci Narodowej, wzniesiono tam pomnik z tablicami pamiątkowymi. Na dwóch tablicach pamiątkowych podano, że pochowano tu żołnierzy, którzy walczyli z NKWD w okolicznym lesie, oraz wykaz nazwisk. Następnie wandale zniszczyli te tablice. Nikt nie znalazł wandali i nie ukarał ich. Rozbili tablice i wrzucili je do dołu w tym samym lesie. Nikt nie naprawiał płyt.


Strona ukraińska stoi na stanowisku, że do czasu przywrócenia tego pomnika w Polsce nie można wyrazić zgody na nowe wykopaliska i ekshumacje Polaków pochowanych na Ukrainie, ponieważ ukraińskie groby w Polsce są nadal zagrożone. Od 2019 roku kilkakrotnie wycofywaliśmy się z tej decyzji, aby wyjść z impasu, ale nie przyniosło to rezultatu, dlatego nalegamy na parytet w stosunkach.


Jeszcze chwila. W okresie przedwojennym na Górze Monastyr pojawiła się dziwna tablica, którą zainstalowała dziwna polska fundacja. Treść tej tabliczki nie odpowiadała treści zniszczonej i nie było tam spisu nazwisk. Ten dziwny znak wciąż tam wisi. Chociaż nie odpowiada ani polskiemu, ani ukraińskiemu ustawodawstwu.
  • 30
@pogromca_krasnali:
Ukraińcy przekonują się na własnej skórze, jak działa pis ( ͡° ͜ʖ ͡°) dużo krzykow i słomiany zapał, pewnie członkowie tych nowych organów dostają 50 k / msc i lepiej nic nie robić, bo skończy się el dorado
to jeszcze bardziej pokazuje jego zbydlęcenie jeżeli każe Polakom czcić upowców.Serio to jakiś matrix


@Maniek81: Ten pomnik został postawiony legalnie i zgodnie z prawem na podstawie decyzji Rady Ochrony Pamięci Walki i Męczeństwa. Ukraińska strona chce aby został przywrócony do takiego stanu w jakim był przed 2015.
ogólnie w tym wywiadzie nawet przez chwilę nie widać jakiejś zadumy już nie mówie o poczuciu winy ukraińców za rzeź wołyńską.


@Maniek81: No dobrze, ale wcześniej pisałeś co innego - że chłop blokuje ekshumacje. W którym miejscu pada takie zdanie ze strony Pana Prezesa?
mamy tu do czynienia z nowego rodzaju symetryzmem w ukraińskim wydaniu, a nasi polscy dyplomaci gówno robią, a ci plują na nas, ale frajerzy, żałosne


@aa-aa: Gdzie to jest w cytowanym wywiadzie? Wiesz KTO postawił ten "pomnik UPA", prawda?
@pogromca_krasnali:
@JPRW
ale oni stawiają znak równości pomiędzy tym co oni zrobili na nas, a tym, że na jakimś tam pomniku nazwisk nie ma. albo robicie dla ukrów albo macie iloczyn zamiast ilorazu inteligencji. Gdzie MSZ gdzie Duda
@aa-aa: Mowa jest o konkretnej kwestii, która jest niezamknięta od lat, a nie twoich urojeniach. Jedna tablica nagrobna w środku lasu, która miała był doprowadzona do takiego stanu w jakim powstała. Tyle.