Wpis z mikrobloga

Siema,( ͡ ͜ʖ ͡)

przychodze z prośbą o pomoc i Wasze przemyślenia w temacie - sprawa może i błaha, ale jestem ciekawy co uważacie :D. Tematyka wakacyjna, związana z przekonaniem teścia do wyjazdu wakacyjnego za granicę.

Generalnie mój teściu, to złoty człowiek, złego słowa nie można o nim powiedzieć, ale mam z nim jeden problem - od prawie 30 lat jeździ rok w rok na wakacje, nad Bałtyk, w to samo miejsce. Ja osobiście bym chyba zwariował. Jest typem człowieka, który lubi jechać w znane miejsca, nie lubi być zaskakiwany, no i (tak z mojej obserwacji) stara się pokazywać, że nie ma jakichś dużych oczekiwań wzlędem urlopu (co okazuje się trochę nieprawdą, bo jednak jak z teściową zmienili zwykłe pokoje na kwaterze na całkiem wypasiony apartament, to już ani myśli o powrocie do takiej typowej nadmorskiej kwatery.
Parę razy już razem z żoną zdarzyło nam się być z teściami nad morzem i mogę coś powiedzieć o jego upodobaniach - lubi kąpać się w morzu, lubi siedzieć na plaży lubi sobie pochodzić, pospacerować. No to uznałem - przecież w takiej Grecji czy Turcji będzie miał i cieplejszą wodę, i pewną pogodę, i zobaczy człowiek trochę innych fajnych widoków.

Zaczęliśmy z różową trochę podpytywać, że a może zmienią miejsce, a może coś za granicą itd. ale problem generalnie polega na tym, że teściu nie chce wierzyć, że da się załatwić takie wczasy w cenie takiej co w Polsce. Mówię tu konkretnie o terminie wakacyjnym, lipiec - sierpień, bo wiadomo, że jakieś posezonowe timingi to w ogóle wycieczka za grosze może się trafić. No ale anyway. Przekonywanie go, że no cena takich wczasów może wyjść naprawdę podobnie co nad Bałtykiem i masz w tym przeciez przelot samolotem, nocleg, żarcie i alkohol no limit nie daje rezultatu, bo nawet jak byś mu znalazł ofertę i pokazał - o zobacz, to kosztuje tyle co Wy płacicie nad morzem, to on powie, no dobra, ale my nad morzem mamy apartament, gdzie może być 3 albo 4 osoby i cena jest taka sama, a tu jest pokój dla 2 osób, więc się nie opłaca.

Tak samo nie chce mu się zbyt wierzyć, że za granicą w knajpie wydasz podobne pieniądze co u Nas. Sam po sobie Wiem - w zeszłym roku na Kanarach byłem w szoku, że jakieś ceny piwa w knajpach czy takiego typowego żarcia, to praktycznie to samo, co u nas nad Bałtykiem.

Już nawet pogodziłem się z taką taktyka, żeby mu przytaknąć, że okej taki wyjazd będzie droższy (no bo umówmy się, jeśli skupiamy się tylko na wycieczce z biura podróży i mamy jakieś wymagania co do wyglądu lokum, no to wiadomo, cena będzie trochę wysoka), ale nawet niech to będzie połowę więcej za analogiczny okres - dla mnie plusy wyjazdu za granicę są tak jednoznaczne, że jest warto nawet wydać więcej - pogoda pewna, woda nie wykręca Ci włosów na nogach, przyjemne widoczki, zupełnie inne od tego obrzydliwego Bałtyku, inna woda, spróbowanie innego jedzenia. Dodatkowo, jak bierzesz nawet to chamskie all inclusive, to chociaż masz wyrąbane na codzienne szukanie knajp - po prostu schodzisz na jedzenie i wywalone. Tylko ta taktyka sprawia, że on bardziej utwierdza się w przekonaniu, że to się nie opłaca i lepiej znowu jechać na północ, nad Bałtyk.

Pamiętam raz taką rozmowę między moim ojcem a teściem, już po alkoholu. Dla zrozumienia - moi rodzice kilka lat temu też przełamali się z wyjazdami zagranicznymi i teraz kompletnie w nich przepadli, mimo braku znajomości języka (na co też zwraca uwagę teść, że przez to nie chce lecieć nigdzie), co roku gdzieś latają, na własną rękę szukają ze znajomymi i to za śmieszne pieniądze. W każdym razie prowadzili rozmowę mój ojciec z teściem i w momencie jak mój tato mu pokazał, że masz np. na tych Kanarach w tych samych pieniądzach co w Polsce nad morzem wakacje, a ile ciekawiej tam jest, teściu wypalił - ale w tych samych pieiądzach mam wakacje w Polsce. Czaicie? Jakby dla niego to, że może tu spędzić wakacje, a nie za granicą było PLUSEM.(ʘʘ)

Nie zrozumcie mnie źle, ja nie krytykuję jego podejścia, bo każdy robi co chce i jak chce. Po prostu uważam, że on zasługuje na to, żeby zobaczyć coś innego bo zakładam, że to mu sie spodoba - zapowiedzieliśmy z różową teściom, że za rok zabieramy ich do Grecji, lecimy razem. Myślę, że na to przystaną, ale szykuję się na długie gadanie i przeprawę przez mękę przy wyborze hotelu.

Długi wstęp, teraz pytania do Was:

1. Mieliście może podobne historie? Że ktoś z Waszych rodzin wzbraniał się przed wakacjami poza Polską, a finalnie się przekonał?
2. Jak myślicie, jaką taktykę podjąć aby uzmysłowić teściom, że będzie warto wydać nawet więcej na wycieczkę niż wydaliby w Polsce?
3. Macie może jakieś fajnie destynacje w Grecji, które mógłbym obczaić? Must have, to byłby:
- Ładny, schludny hotel
- Restauracje podające różnorodne jedzenie, tak aby każe kupki smakowe były zadowolone
- Bezpośrednia piaszczysta plaża
- Fajne baseny
- Trochę miejsc do chodzenia wokół
Pieniądze nie sa problemem, ale w granicach rozsądku.( ͡° ͜ʖ ͡°)

4. Jak myślicie, z czego wynika takie podejście? Uważacie, że to strach? Myślicie, że finalnie taka osoba, faktycznie przekona się do takich wyjazdów i porzuci 30 letnią tradycję jedzenia dorsza nad Bałtykiem? :D

#polacyzagranica #polak #wakacje #grecja #allinclusive #hotel #rodzice #wyjazd #urlop #cebula
  • 3
  • Odpowiedz