Wpis z mikrobloga

Biorąc pod uwagę to z jakiego pułapu startowałem to to, że żyję i pracuję powinno być uznawane za sukces, niestety wydaje się, że wegetacja i kołchoz za najniższą to już sufit tego co mogę osiągnąć.
A więc sukces jest również porażką bo wolałbym być martwy lub neetować, a pod presją dałem się wciągnąć w system i zaszczuć jako kolejny nieszczęśliwy trybik. #przegryw
  • 7
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

  • 3
@WwaDdl022 zależy też w jakim stopniu psychicznie obciąża cię kołchoz. Codzienna praca jest ci obojętna czy stresujesz się każdym dniem. Jeśli to pierwsze, jest to w miarę satysfakcjonujący poziom, na którym może żyć (prawdziwy) przegryw.
  • Odpowiedz
  • 3
@zaye93: Na początku było źle, ale wiadomo z czasem człowiekowi to zobojętniało, ale sam fakt, że jest to 8 godzin dziennie wyrywane z życia za gówniane pieniądze i jeszcze wracasz styrany na tyle, że wypełniasz codzienne obowiązki i na nic więcej nie ma siły.
  • Odpowiedz
  • 3
@mieszkamzmamusia: Społecznie chyba nie jest tragicznie, czasami sobie z kimś pogadam, ale zauważyłem, że moje rozmowy wyglądają tak, że 70% czasu słucham rozmówcy, a 30% ja coś mówię. Ogólnie podczas rozmowy nigdy nie wiem co mówić, ale i tak jest o niebo lepiej niż jak zaczynałem pierwszą pracę po 7 latach neetu bo wtedy to byłem jak sparaliżowany.
  • Odpowiedz