Wpis z mikrobloga

#mafsaustralia

MiejLisa i Gonzo - no para jak z czajnika. Ona się ciągle boi. Tego, że on odejdzie, że się zdenerwuje, samej rozmowy z nim. Na silę próbuje stworzyć coś, co nie ma racji bytu. Udaje przed samą sobą, że jest wspaniale. Same czerwone flagi, aż kłują w oczy. Na ceremonii mało nie pękła, ale co tam. Lepiej dalej głupa palić, nikt w ogóle się nie zorientował, że to toksyczny związek, a ona ma syndrom sztokholmski. Dziwię się, że te dziewczyny nie postawią jej do pionu, każda tylko kręci łbem i siedzi cicho.
Kino to była miazga, nie tylko dla nich. Ale co z tego, skoro Gonzo nie widzi w sobie żadnych wad, nic do niego nie dociera, co za zakuty łeb. Niewiarygodne.

Fryzjerka i Lambo - dobrze, że powiedzieli sobie bye bye, bo to już się robiło nudne. Ale na tym weselu to odwaliła taką wieś, uuua. Zero wyczucia, żeby ludziom, którzy cieszą się, śmieją, są szczęśliwi mówić takie rzeczy... zazdro poszło po całości. Lambo to już jak pisałyście szkoda gadać, szkoda, bo zapowiadał się całkiem spoko. A te śmiechy i zachowanie na obiedzie... naćpał się czegoś czy ssso.
Może chociaż do niego coś dotrze...

Tancerka i Pan Ząbek - no dzikim przytulasom, czułościom nie ma końca. Pieprzą obydwoje farmazony do tych setek i na ceremonii też. Nic nie robią, żeby się zbliżyć. Ona się czuje dobrze ze swoją odrośniętą błoną dziewiczą i misiami w łóżku. Miała wyjebongo na ten masaż, odwaliła taki cyrk, że wcale się chłopu nie dziwię, że mu się już odechciało. Chyba mu tam już co nieco spuchło, a tu się nie zapowiada na taniec. Nawet samych języków.

Booka i Brett - znowu ich nie pokazują, w sumie ciężko stwierdzić co tam się dzieje. Mówią o różnicach między sobą, ale jakieś konkrety? Może w zeszłym tygodniu oglądałam nieuważnie, ale też ich mało pokazywali.

Pinky i Mózg - Landryna z różowej zmieniła się w purpurową, jak jej zdjęcie było zaraz za nową, jak jej tam, zapomniałam. Na razie nie mam o tej parze nic do powiedzenia, może się rozkręcą.

Ticzerka i Zamulacz - nudy. Szkoda mi jej, gość zupełnie nie nadaje się do związków. Pobzykał i się znudził. Słabo. Emocjonalnie niedojrzały, zamulony, z wieczną kupą na twarzy. On nie wie co powiedzieć, nie umie nazwać tego, co czuje. Ściemniacz totalny, biedny zmęczony za żoną nadążyć nie może. Kopa na zapęd i niech jedzie do domu.

Włoskie małżeństwo - są mega sympatyczni, miło się na nich patrzy. No i mam nadzieję, że za tydzień już nie będzie napięcia w jajkach ;)

Górnik i Kłamliwa Jędza - rozumiem, że trafił się chłop nie w jej typie. Ale kurna, mama nie nauczyła, że jak komuś zwracasz uwagę to bądź delikatny, zrób to jakoś z wyczuciem? Kłamkoli na każdym kroku, na ceremonii #!$%@?, ze taki cudowny, szanujący ją człowiek. Szkoda, że jakoś ten szacunek nie działa w drugą stronę. Nie wyszło to nie wyszło, dajcie se siana i jedźcie do domu, ale nie. Lepiej poudawać. Dobrze, ze górnik pieprznął obrączką. Beth i Russel też się nie dogadali, ale ona miała klasę i zachowywała się mimo wszystko w porządku.

Królowa Lodu i Dżejk - jaki zaciesz, że mąż się za nią wstawił na obiedzie. I to by było na tyle z jej strony. Gada jedno, robi drugie. Zakłamana bicz. Podejrzewam, że jakby się ich rodzina spotkała na żywo doszłoby do rękoczynów. Myślę, ze nie pokazali nam całego nagrania z kina ;) Matka Królowej Lodu tak samo odklejona, jak córka. Co za jędza!
  • 5
@Rosalinea: Muuuua :* Ja mam podobne odczucia wobec Ciebie :)
Żałuję, że dopiero w durnym TL się uaktywniłam. Wcześniej Was czytałam na HP, chyba od przedostatniego sezonu hmm.. wcześniej wykop jakoś omijałam szerokim łukiem :)