Lubicie satyry na obrzydliwie bogatych ludzi? To dobrze się składa, bo mam dla Was DWA takie filmy – jeden do zobaczenia w kinach, a drugi na platformie Disney+.
Pierwszy z nich „W trójkącie”, to laureat Złotej Palmy w Cannes. Opowiada o grupce ludzi, których połączy rejs na luksusowym statku. Poznamy modela wraz z influencerką, handlarzy bronią, cwaniackich biznesmenów, ale też usługujących im Filipińczyków i kapitana o komunistycznym, czerwonym sercu. To idealne miejsce, by pościerać ze sobą skrajne klasy społeczne, a gdyby jeszcze ich role się odwróciły?
Jakie jest „W trójkącie”? Zabawne, celne i świadome pewnej wtórności, bo czym innym jest scena, w której socjalista i kapitalista pojedynkują się na zgrane cytaty z Marksa i Reagana? Nie ma też dobrej satyry o bogaczach bez zjawiskowej sceny wymiotowania. Polecam.
A skoro jesteśmy przy wymiotowaniu, to mam też coś dla smakoszy. „Menu”, które obejrzycie na Disneyu jest propozycją o wiele skromniejszą, bo zamkniętą na małej przestrzeni i mocno skupioną na jednym z grzechów głównych: obżarstwie. Oczywiście współcześni miliarderzy nie jędzą rękoma dzika i nie wlewają w siebie wiadrami wina, gdy w tym czasie maluczcy zbierają jagody. Ich obżarstwo to obżarstwo z klasą, po którym nadal są głodni, a ich obiad to równowartość rocznego budżetu polskiego szpitala na jedzenie dla pacjentów. Te wszystkie kuchnie molekularne, w których na przystawkę można dostać jadalny asfalt, a na danie główne sałatkę z trawy sprowadzanej z drugiego końca świata, bo tylko tam jest ten jeden gatunek krowy, której odchody sprawiają, że rosnąca tam trawa ma ten niepowtarzalny aromat jednego procenta ludności. W takiej restauracji wstydem jest poprosić o plebejskiego hamburgera – takie rzeczy to można jeść w kiblu, gdy nikt nie widzi, bo nie o smak tu chodzi, a o status społeczny. A co, gdyby szef kuchni postanowił się na takich bogaczach zemścić, bo już nikt nie ocenia jego wybitnego wyczucia smaku i kulinarnego talentu, a głównie elitarność? Wtedy dostalibyśmy przyjemną satyrę „Menu”, którą gorąco polecam. Prawdziwie kuchenna Rewolucja. /K
Pierwszy z nich „W trójkącie”, to laureat Złotej Palmy w Cannes. Opowiada o grupce ludzi, których połączy rejs na luksusowym statku. Poznamy modela wraz z influencerką, handlarzy bronią, cwaniackich biznesmenów, ale też usługujących im Filipińczyków i kapitana o komunistycznym, czerwonym sercu. To idealne miejsce, by pościerać ze sobą skrajne klasy społeczne, a gdyby jeszcze ich role się odwróciły?
Jakie jest „W trójkącie”? Zabawne, celne i świadome pewnej wtórności, bo czym innym jest scena, w której socjalista i kapitalista pojedynkują się na zgrane cytaty z Marksa i Reagana? Nie ma też dobrej satyry o bogaczach bez zjawiskowej sceny wymiotowania. Polecam.
A skoro jesteśmy przy wymiotowaniu, to mam też coś dla smakoszy. „Menu”, które obejrzycie na Disneyu jest propozycją o wiele skromniejszą, bo zamkniętą na małej przestrzeni i mocno skupioną na jednym z grzechów głównych: obżarstwie. Oczywiście współcześni miliarderzy nie jędzą rękoma dzika i nie wlewają w siebie wiadrami wina, gdy w tym czasie maluczcy zbierają jagody. Ich obżarstwo to obżarstwo z klasą, po którym nadal są głodni, a ich obiad to równowartość rocznego budżetu polskiego szpitala na jedzenie dla pacjentów. Te wszystkie kuchnie molekularne, w których na przystawkę można dostać jadalny asfalt, a na danie główne sałatkę z trawy sprowadzanej z drugiego końca świata, bo tylko tam jest ten jeden gatunek krowy, której odchody sprawiają, że rosnąca tam trawa ma ten niepowtarzalny aromat jednego procenta ludności. W takiej restauracji wstydem jest poprosić o plebejskiego hamburgera – takie rzeczy to można jeść w kiblu, gdy nikt nie widzi, bo nie o smak tu chodzi, a o status społeczny. A co, gdyby szef kuchni postanowił się na takich bogaczach zemścić, bo już nikt nie ocenia jego wybitnego wyczucia smaku i kulinarnego talentu, a głównie elitarność? Wtedy dostalibyśmy przyjemną satyrę „Menu”, którą gorąco polecam. Prawdziwie kuchenna Rewolucja. /K
#film #filmy #kino #disney #disneyplus #wtrojkacie #menu #paranafilm
źródło: Collage_20230127_172540
Pobierzźródło: sddefault
Pobierznie, nie jest, film ledwo znośny, bez zakończenia i nie ma w nim nic do śmiania
"bo czym innym jest scena, w której socjalista i kapitalista pojedynkują się na zgrane cytaty z Marksa i Reagana? "
nieśmiesznym marnowaniem czasu antenowego