Wpis z mikrobloga

Wyświetliło mi się dzisiaj takie nagranie z Bischo 2011 z komentarzem Włodzimierza Szaranowicza. Tak się złożyło, że się bardzo w ten skrót wsłuchałem i zauważyłem pewne różnice w komentarzu, które sprawiły, że choć konkurs dzisiejszy jest prawdopodobnie dużo większym widowiskiem sportowym o wyższym poziomie to zawody z 2011 zostały otoczone wyższą czcią
Podstawowe rzeczy na które zwróciłem uwagę różniące oba sposoby komentatorki:
- Szaranowicz w stosunku do Błachuta/Rudzińskiego używa przede wszystkim i może i nadmiernie tytułów osiągniętych przez skoczków. Proste wyrażenie, że na belce siada wicemistrz olimpijski z Pragelato albo czterokrotny mistrz olimpijski sprawia, że to przyciąga widza. Dzisiejsi skoczkowie też mają niemałe sukcesy, ale nie są one wałkowane i przypominane. Rzadko wspomina się o Krafcie w sposób - 3-krotny Mistrz Świata albo o Eisenbichlerze jako Mistrzu Świata z Innsbrucka. Przypominanie sukcesów ma dużo większą wagę od przypominania wyników z konkursów w Engelbergu, Kuusamo czy Titisee. Przykładowym czymś w stylu Szarana byłoby przedstawienie aktualnie Kobayashiego jako mistrza olimpijskiego z Chin, bo Zhangjiaku za ciężkie i powiedzenie, że jest daleki od formy. Tyle nie więcej.
- matematyka > skok - Szaranowicz mocno podkreślał urodę skoku - czy był spóźniony, jaką miał parabolę, jak wyglądało lądowanie i przede wszystkim - stawiał w przekazie na prostotę. Nie zalewał widza liczbami tylko tym co podstawowe - odległość, czy jury daje względnie dobre noty czy nie i tyle. Nie bawił się w liczby, a starał się przekazywać emocje i walory estetyczne skoków. Para Rudziński/Błachut już po wylądowaniu wpadają w słowotok. Mówią jaka jest prędkość wiatru, ile jest z tego punktów, jakie są oceny od sędziów, jak to wygląda w stosunku do innych skoczków i które miejsce zajmie nawet przed tym jak się to wyświetli. Odległość i emocje poszły na niestety dalekie miejsce
- przerwy/pauzy - wynikiem wspomnianego przeze mnie słowotoku jest to, że rzadko kiedy da się posłuchać kibiców i dźwięków charakterystycznych dla skoków czyli wyjście z progu, lądowanie i nawet głupie dojeżdżanie do kamerzysty stojącego przy bramce. Nie zawsze trzeba mówić dużo, nie każdą informacje trzeba przekazywać. Może i trzeba mówić o zmianach belek, ale ciągłe wspominanie o prędkości wiatru i o każdej mniej znaczącej informacji nie ma sensu.
#skoki
vasos - Wyświetliło mi się dzisiaj takie nagranie z Bischo 2011 z komentarzem Włodzim...
  • 10
przerwy/pauzy - wynikiem wspomnianego przeze mnie słowotoku jest to, że rzadko kiedy da się posłuchać kibiców i dźwięków charakterystycznych dla skoków czyli wyjście z progu, lądowanie i nawet głupie dojeżdżanie do kamerzysty stojącego przy bramce. Nie zawsze trzeba mówić dużo, nie każdą informacje trzeba przekazywać. Może i trzeba mówić o zmianach belek, ale ciągłe wspominanie o prędkości wiatru i o każdej mniej znaczącej informacji nie ma sensu.


@vasos: To też widać
@yourgrandma: w piłce brakuje mi ciszy przy spokojnym rozegraniu piłki. Jak jest czas, żeby poczuć atmosferę to nie jest to wykorzystywane przez nadmiar informacji, ciekawostek. Nie słucham podcastu czy studia przedmeczowego, a mecz. Jest też dość prosta reguła, żeby w meczu komentować to co się dzieje, a od informacji i ciekawostek jest studio. To jest jednak półprawda, bo to reguła z czasów radiowych, gdzie opowiadanie spotkania miało sens przez brak obrazu.
@vasos stara szkoła. Lekkość słowa, ogromną wiedza, która się dzieli i pasja, co aż kipi z ekranu. Magia, to dla niego i Małysza oglądałem zawody i żyłem życiem zastępczym. Dzięki niemu znałem biografie każdego skoczka i kalendarz wszystkich przeszłych imprez. Thunder Bay, Chamonix, St. Moritz :D a teraz tylko ten wiatr...
@vasos: Pełna zgoda. Od jakiegoś czasu naprawdę wręcz przeszkadza mi komentarz Eurosportowy. Chcę posłuchać komentarza, a nie jakiegoś robota matematycznego połączonego z powtarzającymi się frazesami o punktach za wiatr i narzekaniu na oceny sędziów (co jest zrozumiałe, ale słuchanie tego po 5 razy w przeciągu jednego konkursu robi się nudne. Nie pamiętam kiedy ostatni raz w Eurosporcie usłyszałem jakikolwiek komentarz o stylu danego skoku, o zbyt wczesnym/spóźnionym wybiciu, o niestabilnej postawie
@okradzione: o to właśnie chodzi, to jest sedno, które sprawia, że zamiast emocji mamy matematykę. Czasami aż się ciśnie, żeby powiedzieć, że miał niespokojny lot, że dostał skoczek podmuch po wyjściu z progu albo, że wyszedł wysoko z progu i nie miał prędkości na dole. Zamiast tego od momentu pojawienia się skoczka na belce do wylądowania mamy informacje o treningach/seriach próbnych/kwalifikacjach i o wynikach z ostatnich PŚ, a od momentu wylądowania
@okradzione:
@vasos:
Myślę, że jak Rudziński zrezygnuje z komentatorki to obok Błachuta, który służyłby za budowanie atmosfery, anegdotek i ogólnego komentarza powinien siąść jakiś były skoczek narciarski albo trener. Do głowy przychodzi mi Jakub Kot, który nikim wybitnym nie był, ale na fachu się zna i skomentuje aspekt techniczny próby. Nawet jak Małysz skomentował te pare konkursów to dodał ten czynnik, choć wolałbym kogoś, kto ma jakąkolwiek charyzmę. Widziałem na
@okradzione: @vasos: problem w tym, że nie wiemy czy Szaranowicz albo nieżyjący już Chruścicki mogliby się odnaleźć jako samodzielni komentatorzy współczesnych skoków. Przeliczniki za belki/wiatr sprawiły, że jednak trzeba nadążać za transmisją i nie ma za wiele czasu na prezentacje osiągnięć czy ciekawostek historycznych.

Poza moim zdaniem zarzuty, że komentatorem jest "sztywny komputer" Błachut są trochę przesadzone - gość potrafił jechać na antenie po różnych rzeczach. Od słynnego "idioty bez