Wpis z mikrobloga

Moje zmagania z depresją trwają i wiem, że to będzie długa walka. Powróciłem do miasta na stare śmieci, sama myśl owego powrotu napełniała mnie niepewnością i stresem. Ale przyznać trzeba, że odpocząłem trochę przez te dwa tygodnie L4 od psychiatry - wróciłem do domu i chodziłem z psem, dużo czytałem robiąc notatki, zagłębiałem się w sferę ducha (fascynujące rzeczy od hermetyzmu po różokrzyż, dużo by pisać...) próbując odnaleźć Boga, nawet mało leżałem i uprawiałem muzykę. Odetchnąłem. Jednak nadal nie umiem sobie poradzić z dorosłością i upływem czasu. Mam na myśli, że jestem mega słaby w załatwianie spraw, w staranie się. Mało zależy mi na pracy czy na pieniądzach, niestety pokazuje to mój stan konta. Nie mam tego pędu; co prawda chciałbym mieć pieniądze, żeby zainwestować w komputer czy sprzęt muzyczny, ale jednocześnie nie umiem się poświęcić zarabianiu. Dla mnie ważne są inne wartości; kompletnie oddaję się poszukiwaniu "szczęścia", cokolwiek to znaczy. Wolałbym też głodować, ale żyjąc z pasją niż kompletnie wyzuty z poczucia sensu i duszy, ale za to z wypchanym portfelem.

Mam wrażenie, że antydepresant (Escitil) działa tak sobie, ale biorę go dopiero ponad dwa tygodnie. Strasznie trudno będzie zmienić nawyki tutaj, w mieście, gdzie mam inne środowisko. Dzisiaj znowu miałem myśli o beznadziei, bezsensie i o samobójstwie... ciągle waham się czy ma sens moja egzystencja, kiedy jestem samotny i niezaradny, a czas leci, leci nieubłaganie, a ja najprawdopodobniej zostanę kiedyś absolutnie sam, bez rodziny dawnej i bez szans na nową. Ta świadomość będąca gdzieś z tyłu głowy mnie dobija. Naprawdę chciałbym mieć bliskie osoby wokół siebie. Nie potrafię egzystować na dłuższą metę bez więzi, po prostu się nie da.

Co dalej? Nie wiem. Staram się chwytać jeden dzień, nie myśleć za wiele. Boję się, że znowu tutaj wpadnę w złe nawyki, które od siebie odrzuciłem ostatnimi czasy (wjechał nofap, noalkohol i mało leżenia). Boję się, że nie poradzę sobie z samotnością. Z poczucia braku przynależności i samotności uciekam w wiarę, bo zawsze duchowość była dla mnie ważna. To taki mój azyl, nadzieja w wirze kłopotów. Trudno mi znaleźć inne oparcie.

#depresja #samotnosc #bog
budep - Moje zmagania z depresją trwają i wiem, że to będzie długa walka. Powróciłem ...

źródło: comment_1672074131qYjMgUE2OwDbU8XTAxRX4z.jpg

Pobierz
  • 2
  • Odpowiedz
@budep: Zbyt wielkie słowa na zbyt słabego człowieka. 
Musisz zrozumieć, że jeśli szukasz boga, a miałbyś tabletkę, która uczyni cię pięknym i szczęśliwym to nie wolno ci jej połknąć. 
Życie nie należy do ciebie, to ty należysz do życia. Posłusznie przyjmij swoje poddaństwo, zamiast marzyć o uwolnieniu.
  • Odpowiedz