Wpis z mikrobloga

#ragekageradzi #wlasnafirma

Zachęcony dzisiejszymi dyskusjami - z racji, że (jak słusznie zauważono) więcej wykopowiczów jest pracownikami niż pracodawcami - zacznę się dzielić przemyśleniami drugiej strony barykady.

Część pierwsza - rekrutacja.

Zaznaczam, że poniższe wywody to są moje własne przemyślenia. Nie wiem u ilu pracodawców będzie to skuteczne/pomocne, ale zakładam optymistycznie, że inni 'mali' przedsiębiorcy mogą myśleć podobnie. Na 101% nie sprawdzi się to w 'korpo', pracowałem w korporacjach i dla korporacji - ich działy HR to temat na osobną dyskusję.

Zaczynamy :)

1. Jak już wysyłacie do kogoś CV zadajcie sobie trud jakiegoś rozpoznania tematu. Nie wydaje mi się aby wysyłanie 100 cv do 100 przypadkowych firm na jednym szymelku miało jakiś głębszy sens. Swoją pierwszą poważną pracę po studiach dostałem po pierwszym wysłanym CV, ale zarówno do wysłania CV jak i rozmowy kwalifikacyjnej gruntownie się przygotowałem. O swoim potencjalnym szefie wiedziałem tyle ile można było się dowiedzieć w dość krótkim czasie. Zdarza mi się, że dostaje maile/cv/listy motywacyjne po angielsku (chociaż firma polska, pracuje się po polsku, www po polsku, ogłoszenie po polsku, w wymaganiach na stanowiska brak wymaganej znajomości j. angielskiego), maile opiewające chęć pracy w środowisku międzynarodowym (j.w.), maile pełne peanów na temat zupełnie innej branży itp. itd. Ja wiem, że sytuacja jest trudna, ja wiem że jest ciśnienie aby dorwać jakąś pracę - ale pomyślcie o procesie rekrutacji trochę jak o podrywie. Często to ile wysiłku włożycie w znalezienie/poderwanie chłopaka lub dziewczyny przekłada się na jakość związku. Mało kto będzie usatysfakcjonowany związkiem z nawalonym przedstawicielem płci przeciwnej skonsumowanym w toalecie po 5 minutowej rozmowie lub tańcu. Pracodawca/szef też człowiek - będzie mu miło jeśli w waszej dokumentacji rekrutacyjnej zauważy, że wam zależy, że się przyłożyliście, że macie blade pojęcie o tym po co i gdzie aplikujecie. Jasne są pracodawcy, którzy mają to w dupie i zatrudnią kogokolwiek kierując się zupełnie innymi kryteriami - ale czy zależy wam na takim pracodawcy? Czy to będzie wasza wymarzona praca? Powiecie, że nie każdy może mieć wymarzoną pracę? Jasne, ale co wam szkodzi próbować, jesteście młodzi.

2. Cv w doc lub pdf, koniecznie z nazwiskiem w tytule pliku, mile widziana także nazwa stanowiska. Mała rzecz, a cieszy.

3. List motywacyjny - nie wysyłać jeśli ktoś sobie wyraźnie nie życzy. Ja sobie nie życzę, mało kiedy czytam. 90% listów jest bez sensu i tylko zapycha skrzynkę. Chcesz coś napisać potencjalnemu szefowi, coś czego nie można zamieścić w CV? Napisz to w mailu. To przecież ten mail jest Twoją aplikacją do pracy, a CV jego załącznikiem - nie łapię jaki sens w pisaniu treści listu i robienia z niego załącznika do listu ;) Lubię otworzyć maila i przeczytać w nim cokolwiek (tak wielu kandydatów wysyła puste maile), albo coś więcej niż 'w załączeniu'.

4. Jeśli o załącznikach mowa - nie wysyłajcie za dużo i za dużych. Po co mi wasze dyplomy ze studiów, opinie z praktyk i to jeszcze w kolorze, w rozdzielczości pozwalającej policzyć włosy na nosie w zdjęciu wklejonym do dyplomu. Jeśli ktoś was nie prosi - nie wysyłajcie, bierzcie pod uwagę, że odbierający dostanie od kilku do kilkuset aplikacji, ma się biedak męczyć z załącznikami po 10MB?

5. Jeśli coś warto załączyć to foto - prosty powód - łatwiej zapamiętać twarze niż nazwiska.

6. Fajnie jeśli CV lub mail mają jakiś smaczek. Jeśli dopiero zaczynacie karierę zawodową wasze CV - mimo szczerych chęci - będzie wyglądać głupio. Jeszcze gorsze jest to, że wszystkie pozostałe CV będą wyglądać podobnie. Nie chwalcie się głupotami, które wszyscy będą mieć w CV (zwłaszcza nie eksponujcie tych głupot nadmiernie). Pracodawca też człowiek, też był studentem. Bardzo często taki pracodawca ma doskonałe pojęcie ile są warte różne praktyki, organizacje studenckie czy szkolenia. Jeśli to nie jest coś naprawdę dobrego można o tym jedynie wspomnieć, ale nie należy tym bić po oczach. Na nikim przecież to wrażenia nie zrobi. Warto aby wasz 'smaczek' był powiązany z punktem 1 - czyli wiedzą o potencjalnym pracodawcy. Przyznam się szczerze, że lepiej pamiętam kandydatów i łatwiej nawiązuje z nimi kontakt na rozmowie gdy mamy jakieś wspólne zainteresowania lub punkty w życiorysie.

Chyba na początek starczy, jakieś ciekawe historie z rekrutacji opiszę innym razem :)
  • 7
@RageKage:

Popieram przedmówców. Wyborny tekst, milordzie - rób znalezisko :)

List motywacyjny - nie wysyłać jeśli ktoś sobie wyraźnie nie życzy. Ja sobie nie życzę, mało kiedy czytam. 90% listów jest bez sensu i tylko zapycha skrzynkę. Chcesz coś napisać potencjalnemu szefowi, coś czego nie można zamieścić w CV? Napisz to w mailu. To przecież ten mail jest Twoją aplikacją do pracy, a CV jego załącznikiem - nie łapię jaki sens
@Farquart: ja nigdy nie rozumiałem listów motywacyjnych, jeszcze przy jakiś bardzo wyjątkowych stanowiskach to może, może... Ale tak do normalnej pracy zwykłego szeregowego pracownika? Co ma napisać w LM gościu, którego motywacją do podjęcia pracy jest chęć zapełnienia żołądka i opłacenia rachunków. Rozumiem gdybym szukał prezesa spółki zależnej to chciałbym poznać jego motywację, plany itp. ale to też raczej na rozmowie. Ale wymaganie LM od większości pracowników to jakaś bzdura, potem