Wpis z mikrobloga

#gownowpis #oswiadczeniezdupy #zalesie

To będzie wyznanie pisowca. Już byłego pisowca bo w sumie nie wiem w co wierzyć już teraz.

Odebrałem teraz wyniki od lekarza. Pomimo złego trybu życia moje wyniki są jak u nastolatka. Nawet serce jest w porządku...to wszystko w mojej głowie.

Dlatego naszły mnie wspomnienia i to niniejsze wyznanie:

Kiedy w 2015 roku głosowałem na PIS nie głosowałem za socjalem. Głosowałem na PIS który wysłuchał ludzi z prowincji. Ludzi, których przy większej polityce się pomija bo nie pochodzą ze stolicy.
Głosowałem bo obiecywali poprawę komunikacji publicznej. Głosowałem bo wierzyłem że ktoś w końcu nas wysłucha. Ludzi z poza obrębu Warszawy i większych miast gdzie uprawia się tą europejską politykę zgodną z trendami.

Zorientowałem się że zostaliśmy oszukani gdy opinia publiczna wrzuciła nas do jednego worka z ludźmi którzy nie pracują a mogą tj. pasożytów. Gdzieś na przestrzeni lat zaczęto nisko zarabiających ale uczciwie pracujących traktować tak samo jak patologię która chleje po kątach. I może dwa lata temu sam sobie nie uwierzyłbym. Ale będąc pracownikiem stacji paliw już z dziesięcioletnim stażem pracy widzę ten rozpad tkanki ludzkiej. Czy to po stronie elity czy po stronie hołoty.

Z drugiej jednak strony pogarda elity wobec nas była potężna. Przecież można się wykształcić co nie :P Otóż po osiemnastce miałem do wyboru albo studia i głód albo praca i zarabianie na chleb. Jak już znalazłem stałą pracę w 2015 roku to wróciłem po roku na moje wymarzone studia by znowu z nich zrezygnować. Co z tego że pojawiły się stałe pieniądze jak Ty nadal nie byłeś w stanie płacić za czesne oraz dojazdy na studia. Poza tym zapachniały pieniądze o które nie było łatwo.

Bo nie było łatwo. Rok 2009 to rok pracy którą dostało się z polecenia albo z agencji pracy. Doskonale pamiętam pracę w Tesco na umowie zlecenie. Praca świątek piątek i mała kasa- dziś wiem że tak musiało być. Jednocześnie wiem skąd powstał w ogóle pomysł niedzieli niehandlowej. Dziś to nawet zatrudniają z umową o pracę w sklepach. Nie dlatego że chcą. Tylko że jest taniej w ogólnym rozrachunku.

Świat poszedł do przodu, pandemia, wojna za granicą a moim jedynym prawem jest iść do pracy. Odkąd upadłem i borykam się z długami to całe moje życie jest w Excel. Każdy #!$%@? wydatek zapisany w dzienniczku niejako żeby zatrzymać choć na chwilę namiastkę kontroli w życiu. Chociaż ja i mój komornik doskonale o tym wiemy, że te 700 zł zbierane z mojej pensji i tak w niczym nie pomoże.

Mojego życia już się nie da naprawić. Mam 33 lata i już po prostu mi się nie chce. Nie chcę zaczynać kolejnej rzeczy bo boję się że rozbiję się o tak prostą rzecz jak brak pieniędzy. Do tego dochodzi kwestia babci i mamy które coraz słabsze się robią. I ktoś musi się zająć domem.
Każdy plan musi być pewny na 100% inaczej w ogóle nie jest rozważany. A że akurat te sto procent jest słabo płatne...no cóż. Taka rola Areczka.

Nawet moje zdrowie nie chce mi odpuścić i się zepsuć. Dzień w dzień muszę ten wózek pchać choć wiem że to sensu nie ma żadnego.Chociaż i tak wiem że nawet jakbym miał 40 stopni gorączki to i tak do pracy pójdę. Bo "jestem mężczyzną i jest to nieodpowiedzialne z mojej strony zostawiać dziewczęta same w pracy"
Ciekawe gdybym zagłosował na PO byłoby lepiej teraz. A może to ja powinienem opuścić ten świat?

Dobra ponarzekałem sobie czas wrócić no pracy ( ͡° ͜ʖ ͡°)
  • 1
@Zamanosuke:
"Na oczach milionów walczą dwa gołębie, teraz wybierz sobie tego który na łeb srał ci będzie"
"...a jak ci zależy na prawdziwych zmianach to się skup na własnym życiu a nie tych dwóch panach"
to cytaty z piosenki Martina Lechowicza które skojarzyły mi się z tym wpisem.