Wpis z mikrobloga

W sumie ciekawa, chyba, obserwacja.

Triumfy Argentyny zawsze musiały mieć jakiegoś dealbreakera. Gdy mieli po prostu normalny jak na nich skład, normalne warunki grania, no to w czapę jednak.

1978-gra u siebie, junta wojskowa bardzo potrzebowała ogrzać się w blasku triumfu, jak wiemy Argentyńce są jebnięci na punkcie piłki w skrajny sposób (potrafią mówić o ręce Boga w przypadku oszustwa), mundiale za Havelange'a lubiły trochę śmierdzieć (wbrew temu co gloryfikują boomerzy), zapewne presja, zakulisowe gierki, Argentyna miała wręcz nakaz by wygrać, nie twierdzę, że doszło do wałka, bo na to trzeba mieć dowody, ale myślę, że junta wojskowa, albo raczej presja, byłą 12stym zawodnikiem drużyny,

1986-Maradona, nawet bez Ręki #!$%@? by to wygrali,

2022-Messi co by nie nie mówić był spięty ponadmaksymalnie na ten turniej, no i jest na poziomie Maradony oczywiście,

Wychodzi na to, że za 4 lata jeśli nie ogarną trzeciego Maradony to będzie maks 1/8 albo 1/4 ( ͡° ͜ʖ ͡°)

#pilkanozna