Wpis z mikrobloga

Muszę się chyba wyżalić.
Jak coś ma pójść nie tak, to na pewno pójdzie. Ot prawo Murphiego, Goofiego, czy jak mu tam było. Miesza mi się po całym dniu.

Zaczęło się niewinnie. Pociąg relacji Gdynia Główna -> Gdańsk Lotnisko. Opóźnienie 8, później 10 i w końcu 14 minut. No luz. Założyłem sobie limit czasowy, żeby zdążyć na odprawę, więc to nie był problem. Docieram na erport, widnieje mój wspaniały debilair z statusem check-in, super bulwo, pakuje się na kontrolę bezpieczeństwa, przechodzę prawie bezproblemowo - niestety musiałem się pozbyć mojego gigantycznego dildosa ANAL MASTER 3000 TURBO (plasiam, po całej tej przygodzie mi #!$%@?).

Na monitorach na hali, widnieje odprawa z gejta 15-16, no to luz klapnąłem się na siedzeniu, odpaliłem Spotify i słucham co by mi zrobili wokaliści black metalowych zespołów na przemian z Hayya Hayya i Arhbo z mistrzostw świata w piłce w jakimś kraju z jakąś chorobą. Jest luzik. Nie denerwuje mnie nawet fakt, że zbliża się termin zamknięcia bramek, a nikogo na nich nie ma, bo to normalne w dumnym Ryszard Air.

Natomiast po kolejnej godzinie zaczynam się nieco denerwować. Status opóźniony bez żadnej informacji dźwiękowej. Panie na gejtach informują, że one to w sumie tu tylko sprzątają i nic nie wiedzą. No luz. Po dwóch godzinach nastąpił przełom. Z gej(ta) 15-16 zmienił się na 15! Yay! Ryszard na stronie informuje że jest BARDZO ALE TO BARDZO ZŁA POGODA w grodzie Kraka, gdzie zmierzałem. No to odpalam Ventusky, który pokazuje że nie ma opadów, i smok wawelski nie robi imby w krk. pikachu_fejs.jpeg

Żeby za bardzo nie rozwlekać. Planowany start 15:25, wystartowaliśmy zaraz po 19:00 (przy zmianie bramki bez zapowiedzi, jedynie na monitorach). Natomiast linia papiernicza e-e lotnicza, postarała się, żeby wszystko wyglądało na płynne, odprawa, 10 minut w korytarzu i puszczają do samolotu! A nie! Wróć, nie do samolotu, przed samolot żeby przez 20 minut obserwować na zimnie jak tankuje i ładuje bagaże. Doceniłem pracę obsługi lotniska. Że muszą w takim zimnie pracować.

Dalej, Kraków, dawna stolica pulakuf. Pociung z lotniska na krk główny. Punktualny. So much wow. Kupuje bilet u przemiłej Pani konduktor - bo strona nie pozwala, za mało czasu do odjazdu :-). Przy okazji próbuje potwierdzić widoczne opóźnienie mojego stalowego rumaka prosto do mojego grodu (prawie) Żeszufa. Na stronie 20 minut opóźnienia (pierwszy raz się cieszyłem z opóźnienia pociągu, bo inaczej miałbym tylko parę minutek na przesiadkę. Pani potwierdza, że jest ... 30 :). Przy okazji dopytuje o to samo dziewczyna za mną.

Dobra streszczam, bo już i tak jest za długie. Kobieta o której wspomniałem, rozmawia z kimś przez telefon, że to przez strajk kontrolerów ruchu powietrznego. Nawiązaliśmy kontakt i rozmawialiśmy chwilę o tym (o tym później), dojeżdżam do Krk, a tu jakby burdel się palił. Mnóstwo ludzie na peronach, na samym dworcu. CHAOS U BRAM GRODU! WSZYSCY DO MIECZA!
Opóźnienie 40 minut, gadam z nowo poznaną koleżanką, nagle na monitorze na dworcu z dupy się zmienia peron z 1 na 3, no to lecimy. A tam pociąg do Ustki. Panika (bo kolejny do Rzeszowa jest po 2 w nocy zdaje się), wracamy na peron 1, stoi pociąg, pakujemy się. Okazało się, że to nie nasz, tylko wcześniejszy, który ma dużo większe opóźnienie.

Kontroler śmieszek niby coś skanuje te bilety, ale chyba nie do końca, bo są świadomi burdelu. Wsiedliśmy nie do swojego pociągu, ale zmierzającego w tym kierunku. Każdy pociąg IC z Krk opóźniony. Okazuje się, że ktoś postanowił zakończyć swoje życie, i spotkać się ze stwórcą na torach.

Minusy macie wyżej.

Plusy:

+ Poznałem ex policjanta, który po 10 latach rzucił tę pracę ze względu na patologię (tak śmialiśmy z tego granatnika)
+ Poznałem fajnego różowego z którym przegadaliśmy całą podróż z krk do rz.

FOOKIN HELL.

Nuta na dziś:

#zalesie #justnikogothings #pkp #ryanair
N.....t - Muszę się chyba wyżalić.
Jak coś ma pójść nie tak, to na pewno pójdzie. Ot...
  • 1