Wpis z mikrobloga

#koszykowka #plk

Po przerwie na reprezentacje wróciły ligi, wracają i puchary. Dziś Legia gra mecz o życie w Lidze Mistrzów FIBA i początek regionalnych rozgrywek ENBL, które będę tu traktować po macoszemu (ale nie dlatego że nie gra tam już Anwil :))

--------------------
Legia Warszawa, wicemistrz Polski, o 20:00 zagra na wyjeździe z mistrzem Belgii Filou Oostende w 4. kolejce Ligi Mistrzów FIBA. To mecz który przesądzi o być albo nie być Legii. Transmisja tylko na sport.tvp.pl (na TVP Sport grają Mundial).

Po 3 kolejkach, Legia jest ostatnia w grupie z bilansem 0-3, Belgowie są oczko wyżej z bilansem 1-2, po tym jak wygrali w Warszawie 68-59 kilka tygodni temu. Przy założeniu że Legia i Oostende nie wygrają rewanżów ani z Holon, ani z Galatasaray (to prawdopodobne), do awansu do barażu o drugą fazę grupową Legii potrzebne jest zwycięstwo co najmniej 10 punktami. Każda porażka i każde niższe niż 10-punktowe zwycięstwo przekreśla szanse Legii na awans.

W swoich ligach: Legia zawodzi, z bilansem 4-4 jest w środku tabeli, ale od samego bilansu gorsza jest gra. Ostatnia porażka w Dąbrowie była w naprawdę fatalnym stylu. Wg. zaawansowanych statystyk Legia jest 14. atakiem PLK (!) i drugą obroną, dzięki której potrafiła te 4 mecze wymęczyć. Oostende w belgijskiej grupie ligi Beneluksu jest liderem, mają bilans 5-1, wygrali 3 mecze z rzędu, w tym jeden po przerwie na reprezentacje.

O rywalu: w ostatnim sezonie w dziwacznym systemie ligi BNXT wygrali cały sezon regularny, wiec play-offy zaczęli od półfinału, jako jedyna belgijska ekipa na tym etapie. Przegrali dwumecz z holenderskim Lleiden i odpadli w tym miejscu. Na osłodę wygrali mistrzostwo Belgii, gdzie play-offy grano wg drabinki z ligi BNXT (ale samymi zespołami belgijskimi rzecz jasna). Tu zdobyli mistrzostwo też zaczynając od półfinałów (3-0 z Mons, w finale pokonali 3-1 Mechelen). Wcześniej, kiedy Belgia i Holandia grały osobno, zespół z Ostendy mimo że nie górował jakoś szczególnie nad Antwerpią budżetem i składem, potrafił wygrać 10 mistrzostw z rzędu, a łącznie mają ich 23, w tym 15 w XXI wieku (na 22 możliwe). Dawno temu grali nawet w Eurolidze, przez całe te 2 dekady grają regularnie w pucharach, czasem w najniższym (jak 3 miejsce w FIBA EuroChallenge w 2011), czasem w EuroCup, a ostatnio w BCL gdzie 2 razy w ciągu 3 lat dochodzili do 2 fazy grupowej (top 16). Jednym słowem doświadczony od lat zespół w Europie i trochę nieoczywisty hegemon w Belgii.

W składzie:
Nie jest to zespól zdominowany przez Amerykanów i w ogóle obcokrajowców. Graczy zza oceanu było tylko dwóch: obwodowy Breein Tyree (G, 188/24) i skrzydłowy Tre’Shawn Thurman (F, 201/27). Tyree gra pierwsze mecze w Europie, po uniwerku Ole Miss (był tam z Dominikiem Olejniczakiem), poprzednie 2 sezony spędził w G-League, na zapleczu NBA, gdzie w poprzednim sezonie pokazywał się całkiem nieźle. Thurman jest starszy, ale podąża tą samą drogą, nigdy nie grał w Europie, a po NCAA spędził w G-League 2 sezony (średnio udane) i to jeszcze z sezonem 2020-21 w którym nie grał nigdzie. Referencje ta dwójka ma średnie jak na Ligę Mistrzów, ale o dziwo grają okej. Trzecim, który dołączył w przerwie na kadry i zdążył zagrać jeden ligowy mecz jest Alex Barcello (G, 188/24) – tegoroczny absolwent NCAA, rookie w Europie, który na początku sezonu odbił się strasznie od ligi greckiej w Kolossos (nie wywalczył sobie nawet śr. 10min w meczu).
Dwóch Holendrów, przy czym tym zdecydowanie ważniejszym jest Keye Van Der Vuurst (PG, 191/21) – nadzieja Holendrów na wielkie granie. Keye jest w klubie od początku kariery, debiutował jako 18-latek, jest 4-krotnym mistrzem Belgii i od kilku lat podstawowym reprezentantem Holandii (na ostatnim Eurobaskecie grał ponad 20 minut na mecz). Tym mniej znaczącym jest podkoszowy Jesse Waleson (C, 211/21) – jego szkolono za młodzika w Hiszpanii, ale od 3 sezonów jest w Ostendzie, z przerwą na wypożyczenie w Mechelen. Do kadry Holandii jeszcze nie aspiruje. Wśród obcokrajowców, w zespole jest jeszcze serbski weteran Dusan Djordjevic (PG, 193/39), który jest kontuzjowany, w klubie Serb jest całą wieczność, debiutował tu w 2011, jest 11-krotnym mistrzem Belgii.
Ważni Belgowie to przede wszystkim grający bliżej kosza doświadczony Pierre-Antoine Gillet (PF, 201/31) i młody skrzydłowy Vrenz Bleijenbergh (F, 208/22). Gillett to weteran, który z przerwami w Ostendzie jest 9 sezon, a przerwę miał na lepsze miejsca – liga francuska w Chalon i hiszpańska w Tenerife i Fuenlabradzie (w Chalon i Teneryfie również w Lidze Mistrzów), od dekady jest ważnym reprezentantem Belgii, był na Eurobasketach 2015, 2017 i 2022, na tym ostatnim wciąż jako podstawowy zawodnik, grał też w ostatnim okienku kw. MŚ. Jego młodszy kolega Bleijenbergh tez był na ostatnim Eurobaskecie, ale grał sporadycznie. W poprzednim sezonie był w Betisie i przez chwilę w G-League, a początek kariery spędził w rywalu Ostendy, w Antwerpii, gdzie zdążył posmakować pucharów. Ważną postacią pod koszem i trzecim graczem Ostendy na ostatnich mistrzostwach Europy (choć w równie epizodycznej roli jak Bleijenbergh) jest center Haris Bratanovic (C, 208/21), grający w zespole trzeci sezon, a wcześniejsze próbowany w rezerwowych drużynach Barcelony (bez debiutu w pierwszym zespole). Inni gracze belgijscy w rotacji którzy kręcą się gdzieś w okolicach reprezentacji to Simon Buysse (G, 194/25) – w klubie od 2017 i Olivier Troisfontaines (G/F, 196/33) – w klubie 4 sezon, wcześniej był rok w Cholet i wiele lat w belgijskich Aalstar, Leuven i Liege.

Podsumowując, mieszanka młodości i doświadczenia, przy czym tych młodych graczy jest dużo więcej niż weteranów, do tego totalnie niedoświadczeni w Europie Amerykanie. Zdecydowanie nie jest to zespół który imponuje mocą, ale w Warszawie w ostatniej kwarcie wykorzystali zapaść polskiego zespołu.

Trenerem zespołu jest Chorwat Dario Gjergja, który w klubie jest tak samo długo jak Djordjevic, więc również jest 11-krotnym mistrzem Belgii., wcześniej był coachem w Liege i asystentem w Charleroi (też ma 1 mistrzostwo) i w lepszych klubach jak Ural Great Perm, czy ówczesna Cibona. Jednocześnie od 4 lat jest trenerem belgijskiej kadry, z którą póki co był tylko na ostatniej imprezie, na której Belgia zajęła 14 miejsce.

W statystykach: Amerykanie nie dominują bo jest ich tylko dwóch i pół (Barcello w pierwszym meczu po transferze nie grał zbyt wiele), ale patrząc na grę, to ich dokonania są dobre – Tyree w BCL rzuca ponad 18 punktów na mecz, Thurman 15, w lidze odpowiednio 14 i 10. Ważnymi postaciami są też Van Der Vuurst (śr. 7pkt., 4zb., 7as. w BCL i 10-4-7 w lidze) i Gillet (śr. 12.5pkt./mecz w pucharach). W poczet liderów można zaliczyć jeszcze Bratanovicia, który rzuca prawie 10 punktów na mecz w Lidze Mistrzów i 12 w lidze BNXT i ma odpowiednio 80% i 88% z gry (znakomite 8/10 i 29/33, ale gra wyłącznie pod koszem).

Szanse: mimo powrotu Travisa Leslie do składu, Belgowie będą faworytem, a o odrobieniu 9-punktowej straty to nawet nie ma co mówić. Chociaż wiadomo, sloganowe „to tylko sport”.

-------------------
W tym tygodniu ruszają też regionalne rozgrywki Ligi Północnoeuropejskiej (ENBL). To drugi sezon tego pucharu, inauguracyjny rok temu wygrał Anwil. W tym sezonie obsada jest szersza (15 zespołów i 2 grupy) głównie przez to że udział polskich zespołów w tych rozgrywkach traktowany jest przez PLK jak udział w pucharach i pozwala na zatrudnianie szóstego, dodatkowego obcokrajowca (za dodatkową opłatą licencyjną). Nasze zespoły rzuciły się więc na ten puchar, robiąc konkretny tłok – 5 z 15 zespołów.

Pierwszy mecz tych rozgrywek to grupa A i domowy pojedynek Startu Lublin z estońskim zespołem TalTech, który do faworytów grupy nie należy (raczej jeden z dwóch najsłabszych zespołów). Początek o 19:00, transmisja tylko w serwisie emocje.tv, ale nie w pakiecie PLK, a osobno 10PLN/mecz.
Czyli dla koneserów, albo kibiców danej drużyny, dlatego zapowiedź staram się jak najzwięźlej :)

Start to 12. zespół poprzedniego sezonu PLK, w tym ma szanse walczyć o play-offs (póki co bilans 3-5), ale gra bardzo w kratkę. Estończycy są jednym z najgorszych zespołów ligi estońsko-łotewskiej (bilans 2-6), w zeszłym sezonie byli dużo lepsi, awansowali z 4 miejsca do ćwierćfinałów, gdzie przegrali z łotewskim Ogre. W estońskiej „dogrywce”, na lokalnym podwórku udało im się grać z 2 numerem w play-offs i odpadli w półfinale. W najnowszej historii zespół z Tallina zdobył 2 medale swojej ligi (brąz 2009 i 2011) i nigdy nie grał w „prawdziwych” pucharach. W tej starszej, to 8-krotny mistrz Estonii z czasów ZSRR (ostatnio w 1985 i 1984, a pozostałe tytuły w latach 1961-1966).

W składzie
Lider zespołu Łotysz Kristaps Gluditis (G, 190/27) – były zawodnik 3- i 2-ligowych zespołów Hiszpanii, grał też w Ventspils w FIBA Europe Cup, a ostatnio w litewskim Pieno Zvaigzdes. Pod koszem gra zaskakująco mało i słabo Amerykanin Marcanvis Hymon (F/C, 203/27) – ostatnio w białoruskim Borisfen (notabene usuniętym z pierwszej edycji ENBL), wcześniej w słabiutkiej lidze Albanii i pół-amatorskich ligach Australii. W ostatnią przerwę w rozgrywkach zespół wzmocnił całkiem rozpoznawalny Ukrainiec Anataliy Shundel (G, 191/29), bardzo doświadczony gracz (prawie 30 meczów w Europie w barwach Dnipro), w ostatnim sezonie po wybuchu wojny był w czeskich Pardubicach, a 2 lata temu zagrał 2 mecze w kadrze Ukrainy.
Najważniejsi Estończycy: Gregor Ilves (PG, 190/23), Oliver Metsalu (F, 196/29) i Toomas Raadik (PF, 203/32) – z nich tylko ten ostatni grał kiedykolwiek na poziomie Kaleva Tallin (ale było to dawno, potem zaliczył nawet egzotyczną ligę norweską), kilka lat temu ocierał się o kadrę Estonii, pozostali grali tylko w młodzieżówkach. Bardziej w cieniu jest za to Erik Keedus (SF, 199/32), który w Kalevie w sporej roli spędził wiele sezonów (również w europejskich pucharach i VTB) oraz grał w latach 2015-2019 dość regularnie w reprezentacji, włącznie z udziałem na Eurobaskecie 2015. To najlepsze CV w zespole.

Trenerem jest jeszcze młody, ale już doświadczony Estończyk Alar Varrak – 9 lat był asystentem w kadrze Estonii, 4 sezony w Kalevie, potem 5 sezonów samodzielnie prowadził Kalev (4 mistrzostwa)

Liderzy: punktowo zdecydowanie dwójka Gluditis i Metsalu – ponad 15pkt./mecz, obaj są najlepszymi zbierającymi drużyny (ponad 5zb., mimo że Łotysz to obwodowy), a Gludutis również prowadzi grę (prawie 5as./mecz).

Szanse: w jakiejkolwiek formie i w jakichkolwiek humorach nie byliby zawodnicy jakiegokolwiek zespołu PLK, nie można przegrać z rywalem z poziomu 1LM (drugiego poziomu w Polsce).
  • 1