Wpis z mikrobloga

@JaZestarym: Klasyka w Bieszczadach. Pamiętam jak byłem na Smereku ze dwa lata temu. Cały szczyt jest otaśmowany, wygląda jak pastwisko dla bydła, są tabliczki, ale to nic nie zmienia. Lato, sobota, koło południa więc ludzi już sporo. Posiedziałem tam prawie godzinę, bo widok jest piękny i każda, dosłownie każda grupka przełaziła za barierkę i szła na ten wyższy wierzchołek niedostępny dla ruchu turystycznego z uwagi na ochronę przyrody. Zwracałem uwagę i tłumaczyłem, że przecież tam chodzić nie wolno.
- Ale my tylko na chwileczkę.
- No nie wolno, ale przecież nic się nie stanie.
- Tylko rzucimy okiem.
- Ścieżka jest wydeptana, więc chyba jednak
  • Odpowiedz
@JPRW: Ehhh… raz zwróciłam uwagę ekipie z pieskiem bez smyczy, który się pałętał ludziom pod nogami na wąskich schodach. Powiedziałam im grzecznie, że to po 1 to park narodowy a po 2 niech go chociaż wezmą na smycz na tych schodach bo skakał po ludziach i wchodził po prostu pod nogi. Tez mi kazali spier* :)
  • Odpowiedz
  • 10
@JaZestarym za każdym razem...
A później płacz, że schody na Tarnicę musieli zrobić jak bydło rozdeptalo szlak na szerokość 3 metrów.
  • Odpowiedz
@JaZestarym: no niestety klasyka. polecam zajrzeć na grupkę bieszczadzką na fb, od razu można sobie uświadomić skąd się biorą tacy ludzie. raz ktoś wrzucił zdjęcie ludzi którzy sobie rozbili namiot gdzieś na polanie poza szlakiem - znalazła się masa ludzi broniących tego zachowania, "bo przecież to nic takiego, kiedyś tak się robiło i nie było problemu". takim januszom nie da się uzmysłowić że żyjemy w społeczeństwie, i jakby każdy sobie
  • Odpowiedz