Wpis z mikrobloga

Najmądrzejszy wpis na temat wypowiedzi Kaczyńskiego (młode kobiety+alkohol) jaki czytałam. Chyba właściwie jedyny mądry. Anna Krawczak: https://www.facebook.com/anna.krawczak.7

To ja może w nieco inną nutę odnośnie słów prezesa Kaczyńskiego.
We wszystkich kwestiach powiązanych z reprodukcją, w których Pan Prezes się myli, szczególnie uderza mnie ta, że kobiety nadużywające alkoholu skazują się na bezdzietność.

Otóż się nie skazują.

Wiele historii na ten temat mogłyby opowiedzieć osoby z FASD (płodowym zespołem alkoholowym) - zespołem uszkodzeń centralnego układu nerwowego, który jest po pierwsze nieuleczalny i po drugie: całkowicie możliwy do uniknięcia, gdyby osoba w ciąży "nie dawała w szyję", jak to kolokwialnie ujął pan prezes. Zaburzenia ze spektrum FASD dotyczą ok. 10% osób w Polsce.

Z tymi osobami z FASD to w ogóle ciekawa sprawa.

Wiele z nich nigdy nie zostało zdiagnozowanych i płyną przez życie borykając się z brakiem pamięci krótkotrwałej, brakiem myślenia przyczynowo skutkowego, zaburzonym rozwojem motorycznym i poznawczym, deficytami uwagi.

Często w dorosłości same zaczynają nadużywać alkoholu orientując się, że choć świat kusi nieprzebranymi możliwościami, to jednak nie są one kierowane do osób dźwigających ciężar niewidzialnej niepełnosprawności. Skoro więc i tak nie ma dla nich dobrego miejsca to lepiej nie brać tego na trzeźwo.

Jest wiele badań o zwiększonej podatności na uzależnienia, częstszym wpadaniu w konflikty z prawem i trwałą zależność od systemu pomocy społecznej wśród dorosłych z FASD.

Ta grupa dzieci i dorosłych nie jest diagnozowana głównie dlatego, bo są to dzieci z wystarczająco dobrych domów (a więc gdzieżby tam nasze dziecko mogłoby mieć FASD) lub z takich domów, do których strach jest zaglądać (a więc rodzic/e tym bardziej nie udadzą się po pomoc).

Jest jednak druga grupa osób z FASD i ona akurat jest widoczna.

Są to dzieci, do których domów ktoś jednak kiedyś zajrzał, przeraził się, ale nie uciekł, tylko zawnioskował o zabezpieczenie dzieci poza rodziną. Te dzieci trafiły do pieczy zastępczej, niektóre zostały adoptowane.

Te dzieci są diagnozowane, stąd wiemy na pewno, że mają FASD, bo to sprawdziliśmy.
Ich losy układają się lepiej niż losy dzieci z pierwszej grupy, ponieważ dano im szansę na pomoc: terapię, rehabilitację oraz nauczenie rodziny zastępczej/adopcyjnej, czym jest FASD i z czym się wiąże.

A wiąże się na przykład z tym, że dzieci z FASD nierzadko fantazjują, co niewyedukowani dorośli nazywają "kłamaniem". Trzeba zrozumieć FASD, aby zaakceptować, że sposób funkcjonowania mózgu naszego dziecka nie świadczy o tym, że jest "patologicznym kłamczuchem", a wynika po prostu z uszkodzeń prenatalnych. Innego dziecka nie będzie, innego mózgu też nie, znam więc ludzi, którzy nauczyli się kochać te fantazje i zrozumieli, że ich dzieci to wspaniałe, dobre i mądre dzieci, tylko nie przeskoczą tego, co uczynił im alkohol w życiu płodowym.

Tyle części wykładowej, a teraz po co o tym piszę?

Piszę o tym dlatego, ponieważ mój kraj, w którym prezes rządzącej partii pierdzieli trzy po trzy o "dawaniu w szyję" i strategiach reprodukcyjnych, o których nie ma najmniejszego pojęcia, jest krajem nieprzewidującym żadnego wsparcia dla osób z FASD.

Naturalnie ten kraj bardzo zachęca do adoptowania dzieci z FASD, do tworzenia dla nich rodzin zastępczych, ale kiedy tylko taka rodzina się znajdzie, kolejną ofertą dla niej będzie prywatyzacja problemu:

Zdiagnozuj FASD z prywatnej kieszeni. Nie uzyskaj orzeczenia o potrzebie kształcenia specjalnego, bo diagnoza FASD do tego nie uprawnia. Zetrzyj zelówki butów na chodzeniu do szkoły i wyjaśnianiu nauczycielom, czym jest FASD i jakie potrzeby ma twoje dziecko, czego oni nie muszą honorować, ponieważ FASD nie otwiera żadnych drzwi, tym bardziej drzwi do nauczyciela wspomagającego ani wyrozumiałości dorosłych.
Weź piętnasty etat, aby zarobić na prywatną terapię, zajęcia wspomagające, trening pamięci.

Naucz się hakować system - robisz swojemu dziecku z FASD orzeczenie na zaburzenia ze spektrum autyzmu, psychiatra puszcza oko, psycholog puszcza oko, pedagożka też puszcza oko. Wszyscy wiemy jak jest. Więc ty też puszczasz oko próbując się jednocześnie nie porzygać.

Ale dzięki temu twoje dziecko dostanie przynajmniej jakąś pomoc w szkole, oczywiście za cenę wspólnego kłamstwa, nie czas żałować róż, kiedy płoną lasy.

Poszukaj szkoły branżowej, technikum, w dobrym układzie liceum dostosowanego do możliwości twojego dziecka, i pchaj, wspieraj, przepychaj, wytężaj się, aby wywalczyć mu szansę na samodzielność. Niech chociaż ma zawód.

Choć wiele dzieci z FASD nigdy nie będzie osobami w pełni samodzielnymi.
Kiedy będziesz mieć już dość tego wszystkiego, a takie momenty będą, możesz wpaść do Żabki i kupić sobie wino na pociechę.

Żabka to jest taki sklep, którego właścicielem jest grupa CVC i jest to porządna grupa: zasponsorowała Galę Człowieka Roku organizowaną przez Gazetę Polską, która na Człowieka Roku najpierw wybrała Lecha, a potem Jarosława Kaczyńskiego.

Żabka ma ponad 8000 sklepów w Polsce i są one otwarte w niedzielę, choć inne sklepy obowiązuje zakaz handlu w tym dniu.

Żabka jest również takim sklepem, w którym przez cały dzień możesz kupić małpki, flaszeczki, flaszki i duże butelki wypełnione alkoholem we wszystkich odcieniach tęczy - dla wygody klientów są one ustawione tuż przy kasie, aby żaden Polak i Polka nie zapomnieli, że trwać w Polsce znaczy dawać w szyję.

Pić, sączyć, urżnąć się w trupa, zalać robaka, znieczulić się, urwać film.
W Polsce 2022 chlejemy więcej niż kiedykolwiek.

Zgodnie z danymi GUS spożycie alkoholu w Polsce systematycznie rośnie. 194 butelki piwa rocznie na 1 osobę, również niemowlę. Chlanie jest tanie i powszechne.

I o ile prezes Kaczyński nie ma żadnego wpływu na wybory przeciętnej dwudziestolatki żyjącej gdzieś w Tucholi, ma spory wpływ na ustawodawstwo.

Na przykład na podjęcie inicjatywy zakazującej sprzedaży alkoholu w godzinach nocnych. Podniesienie akcyzy. Ograniczenie wydawania koncesji na sprzedaż alkoholu. Zakaz sprzedaży alkoholu na stacjach benzynowych i w sklepach spożywczych. Kampanię społeczną tłumaczącą ludziom, że walka z zalewaniem nas wódą nie jest nastawaniem na naszą wolność i nie spowoduje erupcji bimbrowni. Że toniemy w spirytusie, skraca się średnia długość naszego życia i generujemy kolejne pokolenia nieodwracalnie uszkodzone przez alkohol w życiu płodowym. Doprowadzamy do tragedii życie dzieci, które się jeszcze nie urodziły. I tych wychowujących się w domach ociekających alkoholem - też.

Łatwiej jednak jest knajacko zakpić z młodych kobiet, które "dają w szyję" niż skrócić smycz przemysłowi spirytusowemu, co nie?

Dlatego Kaczyński Jarosław nie ma zamiaru ograniczać wolności wódczanemu lobby, to silni i wpływowi gracze w przeciwieństwie do dwudziestolatki z Tucholi.
Analogicznie nie ma w planach zatroszczenia się o los ludzi, którzy urodzili się z alkoholowych ciąż - żyją to żyją, na #!$%@? drążyć temat.

Jak sprokurują kolejne ciąże po pijaku to oj tam, albo się te dzieci odbierze i przekaże do adopcji lub pieczy zastępczej scedowując tym samym trudności na prywatne rodziny, albo się ich nie odbierze i wesoła impreza będzie trwała dalej.

Grunt, aby każdy Polak i Polka mogli codziennie kupić małpeczkę w wielkim wyborze w Żabce, Lewiatanie czy w Biedronce, i poczuć swoją autonomię.

Aby mogli się reprodukować, z zasady nie na trzeźwo, bo osoby trzeźwe zastanowią się dwa razy, czy na pewno stać je na dziecko w kraju, w którym inflacja szaleje, ceny mieszkań przebiły sufit, edukacja jest w stanie rozkładu, psychiatria dziecięca praktycznie nie istnieje (podpowiedź: będziecie potrzebować psychiatry do kompletnej diagnozy FASD, w Warszawie zapłacicie za jedną konsultację już tylko 450 zł z terminem za pół roku, to atrakcyjna cena i krótki termin), rodzinom adopcyjnym nie oferuje się żadnego postadopcyjnego wsparcia, a aborcja jest nielegalna.

Edukacja seksualna jest legalna, tylko nieistniejąca.

Niepłodność też jest prywatna, to przecież PiSowski minister Radziwiłł skasował program refundacji in vitro.

Słowem - ja bym Panie Prezesie nie obrażała pochopnie młodych kobiet dających w szyję. Wprawdzie później wszyscy będziemy ponosić społeczne koszty kolejnych organicznie uszkodzonych alkoholem pokoleń, ale to po pierwsze nie Pański problem, ostatecznie nigdy nie spróbował Pan być ojcem, tym bardziej zastępczym lub adopcyjnym, a po drugie - te młode dziewczyny to może być Pańska jedyna opcja na jakiekolwiek ratowanie demografii.

Sam Pan rozumie jak jest - kiedy nie ma się woli wzmacniania polskiego społeczeństwa narodzinami dzieci przychodzącymi na świat w stabilnych rodzinach pragnących tych dzieci, kochających je, dbających o ich zdrowie i przyszłość, pewnych pracy, pensji i ceny chleba, o dachu nad głową nie mówiąc, trzeba obstawiać ostatniego konia w boksie: więcej taniego alkoholu, większa dostępność, więcej ideologii i mniej odpowiedzialności.

Dlatego sugerowałabym kolejne spotkanie przedwyborcze zorganizować wyłącznie z młodymi kobietami i dać im darmowe kupony do Żabki: 3 litry spirytusu na głowę w gratisie, może potem zapomną, że nie powinny rodzić dzieci w tym kraju.
Zostało Panu już tylko blatowanie się z nietrzeźwymi, trzeźwi Panu nie pomogą.

#alkoholizm #fasd #bekazpisu
  • 4
  • Odpowiedz
@Andreth: Wpis fajny, ale bardzo powątpiewam we wniosek autorki, jakoby dzietność była pozytywnie skorelowana z stabilnie działającym państwem, silnymi usługami publicznymi czy ogólnopojętym bezpieczeństwem. Na całym świecie jest w zasadzie dokładnie odwrotnie - tam gdzie edukacja stoi na wyższym poziomie, tam dzietność spada.
  • Odpowiedz
Wpis fajny, ale bardzo powątpiewam we wniosek autorki, jakoby dzietność była pozytywnie skorelowana z stabilnie działającym państwem, silnymi usługami publicznymi czy ogólnopojętym bezpieczeństwem.


@alex-fortune: Powyżej pewnego poziomu tak jest (Francja, Szwecja - nawet w Polsce najwyższa dzietność jest w dużych miastach, gdzie jest praca, żłobki i przedszkola). Kraje o bardzo wysokiej dzietności (na ogół afrykańskie) znajdują się po prostu na innym miejscu krzywej demograficznej. Tam gdzie Polska była sto lat temu,
  • Odpowiedz
@alex-fortune: Masz rację, żaden. I nie jest tak różowo (miałam w głowie nieaktualne dane): o ile do około 2012 im delikatnie dzietność rosła, o tyle od 2012 znowu zaczęła spadać. Być może to już proces nieodwracalny.

Tym niemniej, kraje europejskie o słabych usługach publicznych wyglądają tu jeszcze gorzej.
  • Odpowiedz