Wpis z mikrobloga

47/52 --> #anime52
Bokutachi ga Yarimashita (recenzja mangi)

MAL: https://myanimelist.net/manga/94919/Bokutachi_ga_Yarimashita
Kitsu: https://kitsu.io/manga/bokutachi-ga-yarimashita
AniList: https://anilist.co/manga/96518/Bokutachi-ga-Yarimashita/

Nie ukrywam, że lubię mroczne anime o dorastaniu w stylu Aku no Hana, Onanie Master Kurosawa, Bastard czy Oyasumi Punpun. Nie kryję, że zanim upłynie mój czas i dobiję do 52. recenzji to zdarzy mi się napisać o podobnym dziele bo trochę mam ochotę na takie czytadła.
Dzisiaj natomiast bierzemy na celownik japońską “Zbrodnię i Karę”. Mamy grupkę chłopaków, którzy przypadkowo popełniają zbrodnię i którzy uciekają przed wymiarem sprawiedliwości, jednak cały czas gryzie ich sumienie.

O przegrywach słów kilka:
Zanim przejdę do meritum, krótko o postaciach, kresce i stylu. Manga przedstawia 3 przyjaciół w liceum, którzy gryzą podwaliny szkolnej hierarchii. Przynajmniej dwóch z nich, bo trzeci jest całkiem przystojny, miał wiele dziewczyn i w sumie nie wiem czemu się z nimi zadaje. Z grupką szlaja się absolwent szkoły, który ma ogromne ilości pieniędzy od rodziców i tak spędzają czas na robieniu głupot.

Kreska oraz sposób opowiadania historii jest trochę dziwny. Twarze postaci są z jednej strony realistyczne, z drugiej strony są bardzo nieprzyjemnie powykrzywiane. Jeśli czytaliście “Oyasumi Punpun” to będziecie wiedzieć o czym mówię. Sam “humor”, bohaterowie i ich zachowanie jest czasami bardzo skrajne, przejaskrawione, groteskowe (to jest dobre słowo). Osobiście nie jestem zwolennikiem tego stylu. Zaznaczam to natomiast zanim przejdziemy dalej, bo wiele wydarzeń w mandze jest wynoszone do granic absurdu ze względu na sposób prowadzenia historii.

Fabuła - “Zbrodnia i Kara”:
Przegrywy dostały wciry od łobuzów ze szkoły naprzeciwko, więc postanawiają się zemścić. Podkładają ładunki wybuchowe (sic!) w ich szkole, po czym wysadzają je w środku dnia czy tam pod koniec dnia, to akurat nieistotne. Ważne jest natomiast to, że wybuch okazuje się o wiele większy niż się spodziewali ze względu na pobliskie butle z gazem, co skutkuje śmiercią 10 uczniów. I w tym momencie jest pierwszy absurd, o którym mówiłem na początku. “Hehe, ale se podłożymy bomby w szkole, będzie beka, będzie zemsta za to że nas pobili”. Jeśli stoicie twardo na ziemi i uważacie się za osoby rozsądne, które nie są w stanie przełknąć tego typu historii to możecie się już zatrzymać, bo będzie tylko gorzej.
Jeśli lubicie absurdy to zapinajcie pasy i lecimy!

Dalej dzieje się wszystko i nic. W skrócie - policja trafia na trop ich senpaia - wspomnianego absolwenta liceum, który się z nimi zadaje. Wówczas chłopcy uciekają z kasą, którą na wszelki wypadek dostali od bogatego kolegi, wydają ją w głupi sposób i gdy sprawa się rozwiązuje - wracają do starego życia, choć nadal męczy ich poczucie winy. To jak ostatecznie kończy się ta historia musicie sprawdzić sami. Osobiście uważam, że jest to o wiele bardziej rozrywka niż filozoficzna dywagacja o moralności człowieka. Górnolotne rozważania zostawmy jednak w rękach Dostojewskiego.

Fabuła - poproszę divę oraz bilet do bezdomności:
Zdradzę Wam natomiast to co stanowi lwią część rozdziałów. Gdy licealiści chowają się przed policją bojąc się aresztowania, wydają swoje pieniądze w głupi sposób. Jeden daje się okraść, drugi zalicza burdele i staje się bankrutem, a trzeci… w sumie też daje się okraść. Natomiast przy okazji braku środków robią wiele “ciekawych” rzeczy. Zostają chociażby bezdomni i bardziej doświadczona osoba-bez-dachu-nad-głową im pomaga, a następnie domaga się “otwarcia tylnej bramy” (niemal dosłowny cytat) w ramach rekompensaty. Jedzenie ze śmietnika, przygodny seks, propozycja trójkąta z kolegą, próba samobójcza, zemsta przegrywa na przegrywie, sutenerzy, gangi i inne rozrywki. Jest tego dużo, a absurd goni absurd, ale tak długo jak jesteście na czytelniczym haju i jesteście w stanie to przełknąć to zabawa jest przednia.

Nie będę lał wody, bo szkoda czasu. Pitch jest zawarty we wstępie - “Zbrodnia i kara” Japan, a powyższe przykłady mogą Was tylko zachęcić lub zniechęcić do czytania i to wystarczy.

Fabuła - ocena:
Moje zarzuty nie sięgają dalej niż sięga “gatunek” tudzież specyficzny rodzaj tej mangi. Problemy nastolatków są o wiele poważniejsze niż w prawdziwym życiu, wszystko jest bardziej dramatyczne, wiele postaci przechodzi kompletną metamorfozę wskutek trudnych wydarzeń, koledzy z klasy oferują trójkąty ze swoimi dziewczynami, a licealiści “ze złej szkoły” na porządku dziennym porywają sobie przegrywów i nikt z tym nic nie robi.

Absurd jest dobry, przynajmniej ja lubię go spożywać w odpowiednich ilościach. I odnosząc się do dzieł, które znam - zwykle albo balansują absurd aby iść w bardziej poważną stronę, albo w którymś momencie go ucinają przechodząc w poważniejszy/spokojniejszy arc, lub po prostu są na tyle krótkie, że idzie to przełknąć. Dla niewprawionego czytelnika, “Bokutachi ga Yarimashita” może okazać się za dużą dawką, dla mnie skończyło się w idealnym momencie, aby nie przedawkować.

Chciałem zrobić osobny punkt o postaciach, ale nie jest to na tyle rozwinięty temat, żeby dało się o tym dużo powiedzieć. Jak mówiłem, mamy grupkę przyjaciół. Jest przegryw-protag, które jest typowym self-insert przeciętniakiem, który staje się z czasem odważny i “cool”. Mamy totalnego przegrywa, który do końca zostaje totalnym przegrywem, cwaniaczkiem, krętaczem i dziwne jest, że ta grupka go toleruje. No i oczywiście przystojnego ruchacza, który z jakiegoś powodu utrzymuje kontakt z tą grupką.
Wisienką na torcie jest 20-letni przegryw-absolwent-bezrobotny, który ma ogromne ilości pieniędzy od ojca i dzieli się nią ze wspomnianą grupką przegrywów. No i jest przegrywem. To jego cały charakter, to cały charakter tej grupki. Padające słowo “przegryw” nie jest nawet moim wymysłem, ponieważ sami bohaterowie często się tak identyfikują i sami rozumieją swoją pozycję społeczną.
Postacie poboczne są w miarę ok, choć część z nich nadal popada w absurdy. Jedyna postać, która trzyma się kupy to chłopak, który przez wspomniany wybuch stracił wszystko, każdy się od niego odwrócił bo był tyranem i ludzie się go bali, a nikt go naprawdę nie lubił.

Kreska:
Pomieszanie realistycznego stylu z powykrzywianymi, wręcz obrzydliwymi grymasami twarzy. Kreska prosta, bez mocnego cieniowania, natomiast postacie są na tyle charakterystyczne, że ciężko pomylić tą mangę z jakimkolwiek innym tytułem.

Jest parę scen akcji, ale nie robią większego wrażenia. Graficznie manga trzyma cały czas “ok” poziom i po prostu stabilnie dostarcza fabułę.

Podsumowanie:
Jak lubicie tego typu mroczno-smutne historie o trudnej młodzieży, popełnianiu błędów młodości, transformacji wskutek traumatycznych wydarzeń - idealna manga dla Was. Jak jesteście w stanie zdzierżyć do tego całkiem solidną dawkę absurdu - zarówno w przypadku postaci, jak i wydarzeń, które są niejednokrotnie przesadzone, to myślę że będziecie się dobrze bawić.
Nie uważam tej mangi za “mondrom”, górnolotną i jakkolwiek filozoficzno-rozwijającą. Ot przyjemna manga do przeczytania, bardzo wciągająca i dająca się zamknąć w zdaniu “japońska »Zbrodnia i Kara« z grupką przegrywów-licealistów”.

=================
#animedyskusja #anime #manga
youngfifi - 47/52 --> #anime52
Bokutachi ga Yarimashita (recenzja mangi)

MAL: htt...

źródło: comment_1667642041R95lLi6g2eWlD8NgQkRgA8.jpg

Pobierz
  • 2
@tobaccotobacco: Ja tam lubię pierwszą połowę Punpuna bo to jest manga w stylu "on jest dosłownie mną" i naprawdę niektóre sceny były rel. Ale im dalej w last tym bardziej ta manga odchodzi od pierwotnych założeń i robiła się nudnawa.

Bokutachi nie jest mangę wybitną, ale na pewno dobrze się czyta i za sprawą fabuły faktycznie zmierza ku jasnemu celowi.