Wpis z mikrobloga

#fbpasta #licbazaproblems #biznes

Chciałbym podzielić się z wami pewną historią, która mogła spotkać każdego z was. Od jakiś trzech tygodni wraz Filipem K. którego znam od ponad 6 lat i na tamtą chwile uważałem go za dobrego kolegę a kiedyś nawet za przyjaciela, próbowaliśmy ogarnąć skateshop na kabatach. Znalazłem na kabatach lokal, w którym już byłem i powiedziałem o tym mojemu "wspólnikowi" a następnie pojechaliśmy tam z nim i jego ojcem. Szkoda że wtedy nie pomyślałem ze potrzebuje jego podpisu pod tym co ustaliliśmy. Dogadaliśmy wszystko co było związane ze sklepem. Wydawało się ze wszystko jest git, zakładamy spółkę, bierzemy lokal, zamawiamy towar i startujemy razem ze skateshopem. Byliśmy już gotowi to miało się stać na dniach. Jednak okazało się, że mój wspaniały przyjaciel zrobił mnie w ch*ja. Sam podpisał umowę najmu i po fakcie już poinformował mnie, że spółki nie będzie. Nie spodziewałem się takiego obrotu spraw szczególnie w przypadku osoby, którą znam od dawna i z którą zaczynałem przygodę z deskorolka. Zawsze uważałem ze wśród deskorolkowców panowała specyficzna atmosfera swego rodzaju rodziny, niespotykana w innych dyscyplinach. Okazało się jednak, że filip jest osobą, której hajs będzie przysłaniał przyjaźń, honor i wspólne marzenia. To miał być skateshop dwóch ziomeczków a będzie skateshop jednego cwaniaka(ładnie mówiąc).
  • 1