Wpis z mikrobloga

Skończyłem właśnie oglądać serial #netflix #dahmer i zastanawiam się nad granicami miłości rodzicielskiej. Co można wybaczyć własnemu dziecku? Oglądając serial mialem poczucie, że gdybym ja był ojcem Jeffa, to nie chciałbym go nigdy więcej widzieć, a co dopiero nie chciałbym go bronić. Czułbym porażkę jako ojciec. Żadnego przytulania, pomocy, rozmów. Tak mi się wydaje z perspektywy człowieka, który nie ma na ten moment dzieci, że nie wyobrażam sobie kochać kogoś, kto zabijał niewinnych ludzi, znęcał się nad nimi, jadł ich ciała. Umiem pojąć, ze można nadal kochać dziecko i walczyć o nie, jeśli zrobiło coś złego, co da się "naprawić". Dziecko kradło, odsiedziało swoje i ma szansę na resocjalizację. Albo dziecko uczestniczyło w bójce, ale żałuje, nie ma przymusu uczestniczenia w kolejnych bójkach, nie jest psychopatyczne. Ale historia Dahmera to zupełnie nie ten przypadek. Co myślicie?

#relacje #rodzina
  • 2
  • Odpowiedz
@localoca: Może czuł się trochę współwinny temu jak go wychował i ignorował. Chyba była scena w knajpce co chciał coś powiedzieć to ojciec zmienił temat jakby wiedząc. Dlatego stawiam na poczucie winy.
  • Odpowiedz
@localoca: Też uważam, że kierowało nim po prostu poczucie winy. Miał w sobie świadomość porażki rodzicielskiej, tego, że zawiódł go jako ojciec, nie pomógł, nie rozmawiał, nie wiedział co syn czuł, z czym się zmagał. Kiedy Jeff próbował mu coś wyznać (scena w knajpie) temat został przez niego ucięty, zbagatelizowany. Wyrzucał też sobie przecież, że przekazał mu "wadliwe geny", gdy sam miał różne fantazje na temat zabaw z ogniem.
  • Odpowiedz