Wpis z mikrobloga

Dużo emocji wzbudza sprawa Billie Jean King Cup, ale chyba jeszcze więcej twój pajacyk z finału z Donną Vekić. Oczywiście wszyscy widzieli, że przeprosiłaś rywalkę, ale co generalnie możesz powiedzieć o tych swoich zagraniach? One wynikają z wielkiej chęci wygrywania? To jest pokusa, żeby jakoś ratować nawet punkt, który wydaje się na sto procent przegrany?

- Tak to działa. I to jest rzecz, której nie kontroluję, ale mam nadzieję, że ona już się nie pojawi. Pracujemy nad tym, żebym już tak nie robiła. To jest reakcja na stres, na to, co dynamicznie dzieje się w akcji, to reakcja nieświadoma. Zrobiłam to w tym roku na US Open i pamiętam, że to był moment, w którym byłam mocno spięta. A w San Diego to wszystko zrobiłam podświadomie. Od razu po meczu podeszłam do Donny i powiedziałam, że ją za to przepraszam. Donna nie miała pretensji, okazało się, że w ogóle tego nie pamiętała. Mam nadzieję, że kibice też to zrozumieją. Wiem, że w internecie było na ten temat dużo negatywnych komentarzy. Nie jestem dumna z tego, że na korcie są rzeczy, których czasami nie kontroluję. To jest zachowanie instynktowne. Może za dużo się naoglądałam piłki nożnej i tego, co bramkarze robią przy rzutach karnych (śmiech).

Link do całej rozmowy
#tenis
  • 3