Wpis z mikrobloga

/Tennessee, amerykańskie południe, w drodze do Franklin na spotkanie z łowcą duchów./

Im dalej na południe, tym mocniej widzimy, że tutejsi Amerykanie uważają się za jedynych prawdziwych. Są ostoją normalności wśród liberalnej zarazy, a z rządem wolą walczyć niż współpracować. W końcu na drzwiach stacji benzynowej napisali: "Każda rządowa próba wmieszania się w nasze życie spotka się z oporem potrzebnym do obronienia naszych pierwotnych praw przetrwania."

Witamy w projekcie #deepsouth - obserwujcie tag po więcej prawdziwego amerykańskiego południa.

Lewis Country Store - najbardziej amerykańska stacja benzynowa na świecie.

W końcu dotarliśmy na południe, które zaczyna być mocno redneckie. Jadąc drogami Tennessee trafiliśmy na najtańsze jak dotąd paliwo - zaledwie 3,09$ za galon, a więc po aktualnym kursie 3,92 zł / litr. I wygląda na to, że jest tak tanio, żeby po prostu powiedzieć "fuck you" rządowi, który według nich doprowadził do wysokich cen paliwa - ceny w okolicy wahają się od 15 do 50 centów za galon więcej. Usłyszeliśmy, że za Trumpa było lepiej, bo paliwo było o wiele tańsze.

Na ganku (typowym amerykańskim porch) przed stacją siedzi czarnoskóry ok. 60-latek, który przyjaźnie zagaduje wszystkich, którzy wchodzą na stację. Widać, że jest w dobrym kontakcie ze stałymi bywalcami, wymienia się uprzejmościami, pytają siebie co u żony czy wspólnych znajomych. To dwie ważne cechy Południa - teoretycznie ogromna uprzejmość i gościnność (póki nie zajdziesz im za skórę) i coraz większa liczba osób o ciemnym kolorze skóry.

Kiedy jechaliśmy z Rhode Island przez Nowy Jork, Pensylwanię, Maryland i obie Wirginie, to widzieliśmy praktycznie tylko białe osoby. No, może w motelach, w których się zatrzymywaliśmy, właścicielami były osoby pochodzenia hinduskiego. To w ogóle ciekawa historia, kiedyś opowiemy o tym jak Hindusi stali się magnatami w branży motelowej, kontrolując ponad 50% całego rynku moteli w kraju. Potocznie nazywa się ich Motelowym Kartelem Patelów.

Kiedy po raz pierwszy wchodziliśmy na stację, właśnie wychodził z niej jakiś pracownik medyczny, ubrany w typowy szpitalny uniform. Widział, że robimy zdjęcia i rzucił: "Nigdy wcześniej nie widzieliście takiego gówna, prawda?". I miał rację. Cały wystrój to jeden wielki manifest szalonego gówna. Przed stacją stoją metalowe rzeźby przedstawiające amerykańskich bohaterów: strażaków z zamachów 11 września, żołnierzy sił specjalnych w Wietnamie czy operatorów moździerzy w Iraku. Oczywiście wszyscy z odpowiednią dla nich bronią. A, no i jest też większa niż człowiek, ogromna replika karabinu AR-15, symbolu ruchu pro-guns, z napisem "Come and take it". Bo ciągle ktoś czyha na ich wolność, w tym na prawo do posiadania broni.

W środku znajdziecie kartaczownicę Gatlinga z okresu wojny secesyjnej, koszulki i bluzy z napisami "Identyfikuję się jako zaszczepiony" albo ironiczne "Let's go Brandon" z wizerunkiem Joe Bidena. Jest też manifest ze wszystkim, co kochają na południu, a co szkalują na północy: broń, Mountain Dew, wolność, silniki V8, wolność, muzyka country, wolność. Bo w końcu wolność jest tylko na południu.

No i po raz pierwszy widzieliśmy osobę otwarcie noszącą broń - co śmieszne, wyglądał jak typowy niegroźny księgowy w średnim wieku, praktycznie jak klon głównego bohatera Ozark.

I jesteśmy pewni, że takie widoki będą już nie będą wyjątkiem, ale naszą codziennością, bo za chwilę będziemy na najgłębszym południu. Następnym razem opowiemy wam o naszym spotkaniu z łowcą duchów i badaczem zjawisk paranormalnych, który zaprosił nas na śledztwo w nawiedzonej szkole.

Możecie wesprzeć naszą podróż na patronite.pl/ProjektDeepSouth, dzięki czemu będziemy w stanie pojechać jeszcze dalej i stworzyć dla was jeszcze ciekawsze treści.

Followujcie tag #deepsouth żeby przeczytać więcej takich historii, w komentarzach więcej zdjęć.
#usa #ameryka #podroze #podrozujzwykopem #ciekawostki
Petters - /Tennessee, amerykańskie południe, w drodze do Franklin na spotkanie z łowc...

źródło: comment_16664600818bZqf4urOovnfFctHm4r1r.jpg

Pobierz
  • 9