Od lat mówię ludziom prawdę. Oczywiście nie wszystkim i wszędzie, ale ludziom z najbliższego otoczenia. Rodzinie, przyjaciołom, kumplom czy znajomym. Jeżeli mam być sobą, to muszę być ze sobą szczery. Muszę więc być szczery z tymi ludźmi. Jaką prawdę im mówię? Tę prostą. Mówię po prostu, prosto z mostu to co o nich myślę. Jak ktoś się szmaci to go nazywam szmatą. Jak się qrwi to qrwą. Do kumpla geja, mówię: peda le. Do reszty, zwyczajnie: hu ju.
Mam też w śród znajomych i lepsze konfiguracje i innych odklejeńców, chociaż większość to przykładni obywatele. Ale wszystkim im mówię prawdę. Jeżeli jest git, to jest git i sztama. Jak coś odpier galają to im mówię że albo się im w dupach poprzewracało albo totalnie... poje... (No wiadomo, nie będę przeklinał).
I po już prawie 40 latach takiego podejścia do ludzi, muszę przyznać, że to dobre podejście. Mam rodzinę i wielu znajomych a nawet 2 przyjaciół. Wśród dość bliskich znajomych nadal mam ludzi którzy doskonale znają moje poglądy a które to poglądy są w wielu aspektach, totalnie różne od ich własnych. Ja szanuję ich jako ludzi, oni szanują mnie, możemy sobie pożartować.
Nie mam za to, (a może dzięki temu), znajomych których nie lubię ( ͡º͜ʖ͡º) Ciężko zaleźć mi za skórę, ale jest kilka osób które np. kogoś skrzywdziły i nie poniosły za to kary. Takim osobom nigdy (świadomie) ręki nie podałem. Szkoda że tylko ja. Reszta towarzystwa a nawet osoby pokrzywdzone, mimo że kiedyś walczyły, teraz też udają że nic się nie stało i uśmiechają się nieszczerze. Najlepsze są te reakcje. "A ty co, mi qwa rynki nie podosz? Co ty mosz do mie jak cie tu ftedy nawet nie było." - ja tylko wstręt, może prokuratura będzie miała coś więcej. Nie ruszyłem ręką, jednakże dało się niemalże usłyszeć to plaśnięcie. Potem cisza. Czas zatrzymał się. Ludzie stali jak gipsowe posągi. Nie jakieś wspaniałe marmurowe rzeźby. Stali tam jak tandetne gipsowe odlewy z PRLu. Obleczone w te śmieszne sukienki i swetry. Pamiętam że delikatnie zadrżało światło żarówki.
Skrzypnęła deska starej podłogi. To ten ebany złamas, odwrócił się na pięcie, wlepił wzrok w podłogę i odmaszerował na swoje krzesło przy stole. Jakieś 2 sekundy później, jakby po naciśnięciu guzika "play" na maszynie czasu, życie wróciło. Wróciły dźwięki, oddechy, chyba nawet kolor. Pierwsze szepty z wolna przeraziły się w pierwotny gwar. Noże zaczęły znów skrobać po talerzykach. Ktoś otworzył piwo z głośnym sykiem, ktoś się zaśmiał. Tym razem to ja stałem zagipsowany. Nie usiadłem wtedy przy tym stole. Nie usiadłem i przy wielu innych. Tak to jest jak się mówi prawdę ( ͡º͜ʖ͡º) #pasta #tworczoscwlasna #takbylo #bedziebanczyniebedzie #opowiadanie
Jaką prawdę im mówię? Tę prostą. Mówię po prostu, prosto z mostu to co o nich myślę.
Jak ktoś się szmaci to go nazywam szmatą. Jak się qrwi to qrwą. Do kumpla geja, mówię: peda le. Do reszty, zwyczajnie: hu ju.
Mam też w śród znajomych i lepsze konfiguracje i innych odklejeńców, chociaż większość to przykładni obywatele. Ale wszystkim im mówię prawdę.
Jeżeli jest git, to jest git i sztama. Jak coś odpier galają to im mówię że albo się im w dupach poprzewracało albo totalnie... poje... (No wiadomo, nie będę przeklinał).
I po już prawie 40 latach takiego podejścia do ludzi, muszę przyznać, że to dobre podejście. Mam rodzinę i wielu znajomych a nawet 2 przyjaciół. Wśród dość bliskich znajomych nadal mam ludzi którzy doskonale znają moje poglądy a które to poglądy są w wielu aspektach, totalnie różne od ich własnych. Ja szanuję ich jako ludzi, oni szanują mnie, możemy sobie pożartować.
Nie mam za to, (a może dzięki temu), znajomych których nie lubię ( ͡º ͜ʖ͡º) Ciężko zaleźć mi za skórę, ale jest kilka osób które np. kogoś skrzywdziły i nie poniosły za to kary. Takim osobom nigdy (świadomie) ręki nie podałem. Szkoda że tylko ja. Reszta towarzystwa a nawet osoby pokrzywdzone, mimo że kiedyś walczyły, teraz też udają że nic się nie stało i uśmiechają się nieszczerze.
Najlepsze są te reakcje. "A ty co, mi qwa rynki nie podosz? Co ty mosz do mie jak cie tu ftedy nawet nie było." - ja tylko wstręt, może prokuratura będzie miała coś więcej.
Nie ruszyłem ręką, jednakże dało się niemalże usłyszeć to plaśnięcie. Potem cisza.
Czas zatrzymał się. Ludzie stali jak gipsowe posągi. Nie jakieś wspaniałe marmurowe rzeźby. Stali tam jak tandetne gipsowe odlewy z PRLu. Obleczone w te śmieszne sukienki i swetry. Pamiętam że delikatnie zadrżało światło żarówki.
Skrzypnęła deska starej podłogi. To ten ebany złamas, odwrócił się na pięcie, wlepił wzrok w podłogę i odmaszerował na swoje krzesło przy stole.
Jakieś 2 sekundy później, jakby po naciśnięciu guzika "play" na maszynie czasu, życie wróciło. Wróciły dźwięki, oddechy, chyba nawet kolor. Pierwsze szepty z wolna przeraziły się w pierwotny gwar. Noże zaczęły znów skrobać po talerzykach. Ktoś otworzył piwo z głośnym sykiem, ktoś się zaśmiał.
Tym razem to ja stałem zagipsowany. Nie usiadłem wtedy przy tym stole.
Nie usiadłem i przy wielu innych.
Tak to jest jak się mówi prawdę ( ͡º ͜ʖ͡º)
#pasta #tworczoscwlasna #takbylo #bedziebanczyniebedzie #opowiadanie
@tentakijeden: ja tak samo