Wpis z mikrobloga

via Wykop Mobilny (Android)
  • 10
Małżeństwo z Polski zostało skazane za szamańskie rytuały organizowane w Czechach. Przyjeżdżali ludzie z różnych krajów.

Jarosław i Karolina K. z Polski, którzy organizowali sesje szamańskie w regionie morawsko-śląskim, spędzą osiem lat w więzieniu - informuje Denik.cz. Sądu nie przekonało tłumaczenie mężczyzny, że rzucił pracę w banku, by czynić dobro.

Ayahuasca to rytualny psychodelik zażywany w formie napoju, zawiera substancję DMT występującą w niektórych roślinach. Stosują go południowoamerykańscy szamani, w trakcie seansu osoby przyjmujące napój odczuwają stan uniesienia, doznają psychodelicznych wizji, uczucia połączenia z duchami. W Polsce środek ten jest nielegalny, choć do stosowania go przyznają się niektórzy celebryci.

- W ubiegłym roku trzykrotnie poddałem się ayahuasce, rytuałowi Indian z Peru. Ayahuasca to wywar przygotowywany od tysięcy lat. Pierwsza ayahuasca była dla mnie szokiem. Zobaczyłem swój własny poród, najbardziej stresującą sytuację w tamtym okresie, kiedy nie masz jeszcze pamięci. I podkreślam, to nie była wizja narkotyczna - opowiadał kilka lat temu w rozmowie ze „Zwierciadłem" aktor Tomasz Karolak.
W Czechach używanie substancji DMT jest zakazane

W sieci napotkać można na informacje, że choć w Polsce takie seanse są zakazane, to można legalnie wziąć w nich udział w Czechach. Tymczasem to nieprawda. Denik.cz informuje, że małżeństwo z Polski, Jarosław i Karolina K., którzy organizowali sesje szamańskie w regionie morawsko-śląskim, spędzą aż osiem lat w więzieniu. W środę zdecydował o tym Sąd Najwyższy w Ołomuńcu w ramach postępowania apelacyjnego, które zmieniło styczniowy wyrok Sądu Okręgowego w Ostrawie. Polaków oskarżono o zakup prawie 200 litrów ayahuaski i przeprowadzania rytuałów z jej udziałem, w których brali udział ludzie z różnych części Europy, m.in. Austrii, Niemiec, Norwegii, Holandii czy Wielkiej Brytanii. Seanse były odpłatne, uczestnicy zapłacili za nie około 10 milionów czeskich koron. Nielegalna działalność miała być prowadzona od 2015 roku do października 2021 roku, kiedy to małżonkowie zostali zatrzymani przez służby celne.

- W śledztwie uczestniczyli amerykańscy i niemieccy celnicy. W ich rękach znalazły się cztery przesyłki z Peru z napojem ayahuasca. Analizy wykazały, że zawierają one zakazaną w naszym kraju substancję DMT. Paczki zostały skonfiskowane w Miami w USA oraz w Lipsku i Frankfurcie nad Menem w Niemczech - przypomina portal. Ślady prowadziły do wsi Hermanice nad Odrą. Informacja dotarła do ostrawskich celników z wydziału antynarkotykowego.
Małżeństwo nie przyznało się do winy

Para nie przyznała się do winy w sądzie i powiedziała, że to nieporozumienie. Jarosław K. przekonywał, że nie podawał ayahuaski z DMT żadnemu z klientów. Przyznał tylko, że sam wziął ayahuascę. „Abym mógł prowadzić ceremonie zgodnie z tradycjami" – wyjaśniał w sądzie cytowany przez Denik.cz. Mówił, że opracował metodę, w której nie jest konieczne stosowanie tej substancji. – Porzuciłem swój dotychczasowy styl życia, pracę w banku, tytuł magistra. Mam tylko jeden cel, zrobić jak najwięcej dobrego. To, co nam się przydarzyło, jest bardzo niesprawiedliwe – mówił w sądzie.

Karolina K., która pełniła funkcję jego asystentki, twierdziła, że była przekonana, iż wszystko, co robi jej mąż, jest legalne. Podczas procesu na 1,5 roku skazano także wspólnika małżeństwa. Sprawa rozpoczęła w Czechach dyskusję na temat psychodelików, zorganizowano m.in. debatę ekspertów pt. „Indiańskie pnącze duszy Ayahuasca: niebezpieczny lek czy obiecujący lek?".

#narkotykizawszespoko #ayahuasca #czechy #narkotyki
  • 15
  • Odpowiedz
@gosvami: O tej sprawie pisze się w Czechach naprawdę dużo i w ich obronie wypowiedziało się wiele autorytetów naukowych, np. narodowy koordynator polityki antynarkotykowej. Również komentarze zwykłych ludzi są w tej sprawie pozytywne, tzn. uważają, że ayahuasca i DMT nie powinny być traktowane tak surowo jak heroina czy kokaina. Możliwe więc, że wpłynie to na zmianę prawa w Czechach, ponieważ jest tu od lat większa tolerancja na substancje psychodeliczne. No
  • Odpowiedz
ok. 1500 zł za jeden


@holka-kofolka: jak do samego rytuału nic nie mam tak to przecież jest zwyczajna kradzież, sam płaciłem z zapewnionym transportem w dwie strony 50$, dla porównania taksówka na tej trasie wyszłaby mnie około 40$
  • Odpowiedz
@holka-kofolka: @Deska_o0:

Tez uważam, ze to #!$%@? i dobrze, ze dostali bagiete za to. Robili z tego mega biznes, wyciągali od ludzi ogromne pieniądze. Jeśli faktycznie chcieli pomagać to mogli robić to dużo taniej (cena substancji, lokalu). Opieka za darmo bo przecież robili to dla dobra innych!

Poza tym pisałem kiedyś do nich w celu umówienia się na sesje (chyba to byli oni) i ich „wywiad” był śmieszny,
  • Odpowiedz
@Deska_o0: biznes niestety przykryty otoczka pomagania ludziom oraz iluzja mistyki.

Nigdy nie widzę połączenia duchowości oraz kasy.
Jedno wyklucza drugie ale ludzie robiący biznes na tym zawsze racjonalizują swoje czyny
  • Odpowiedz
@Jakis_Leszek:
Rozumiem Twoje obiekcje co do jakości rytuału, czy ich intencji, ale nie widzę nadal żadnego powodu dlaczego to dobrze, że ich zamknęli za to i to w dodatku na tak długo.

Nigdy nie widzę połączenia duchowości oraz kasy.

Jedno wyklucza drugie ale ludzie robiący biznes na tym zawsze racjonalizują swoje
  • Odpowiedz
@mindrape: Biorąc pod uwagę to co napisałem w poprzednim poście uważam ich działalność za szkodliwą i narażoną na łatwy zarobek na osobach chorych i zagubionych w życiu. Jak dobrze pamiętam była swego czasu afera związana z nimi albo inną grupą zajmującą się podobnymi praktykami w Polsce, wtedy chyba ktoś umarł i na grupach na FB starali się to mocno ukryć, nie pamiętam czy sytuacja pojawiła się w mainstreamie.

[...}W ich przypadku oraz wielu takich ceremonii można akurat powiedzieć, że sprawa jest jasna i obliczone jest to na maksymalny zysk, co mnie również razi.


Też długo zastanawiałem się i nadal zastanawiam się nad tym jak połączyć pieniądze i duchowość... Na razie jestem zdania, że pieniądze są potrzebne do przeżycia i można zarabiać je w różne sposoby, ale jak patrzę na to, że sesja u nich kosztuje 1,5k (tak chyba było podane w artykule lub tutaj w komentarzach) do tego mamy 30 osób na sesje co daje:45k pln za jedną grupkę. Takich sesji w miesiącu było było co najmniej 2 czyli mamy 90k w ciągu
  • Odpowiedz
@Jakis_Leszek:

Co do tego, że był to biznes skrojony pod wyciągnięcie maksymalnego zysku pełna zgoda, co do wątpliwej jakości ceremonii również. Sama cena nie jest dla mnie jednak problemem, choć to prawda, że może być mocnym sygnałem ostrzegawczym mówiącym o głównej intencji przyświecającej organizatorom. Największe wątpliwości budzi u mnie właśnie duże prawdopodobieństwo wykorzystywania niewiedzy i desperacji części klientów i tutaj też pełna zgoda, że jest to naganne.

Jeśli chodzi o koszty to sam rozważałem kiedyś udział w takiej ceremonii i to chyba nawet za większe pieniądze, mając pełną świadomość, że mógłbym zażyć DMT, czy nawet ayahuascę w domowym zaciszu za ułamek tej kwoty. Po prostu chciałem to zrobić pod okiem kogoś doświadczonego w przeprowadzaniu tego typu rzeczy i w określonych warunkach. Cena była dla mnie drugorzędna, bo w tamtym okresie to nie był dla mnie duży wydatek, wiec czy to dużo, czy mało jest sprawą subiektywną i o ile ktoś chce zapłacić taką, a nie inną kwotę za daną usługę, będąc w pełni świadomym nie widzę tutaj
  • Odpowiedz
@Jakis_Leszek: Ja usunęłam mój komentarz, bo wczoraj przeczytałam [obszerny wywiad](https://www.idnes.cz/zpravy/domaci/ayahuasca-drogy-dmt-saman-kordys-kordysovi-polsko-vezeni-psychedelika.A221014_121330_domaci_klf?) z tym kolesiem i trochę moich dywagacji już nie było aktualnych. Bo ja tam wspominałam, że powinni mieć solidną podkładkę i gdzieś wyprać tę kasę i teraz już wiem, że to robili ( ͡° ͜ʖ ͡°) Bo oprócz ayahuaski sprowadzali też z Peru różne duperele i nimi handlowali, no i prowadzili też salon jakichś ezoterycznych
  • Odpowiedz
@gosvami: Masakra, że potraktowano ich tak surowo, choć nie zrobili nikomu krzywdy, i trudno mówić o społecznej szkodliwości tego. Nasuwa to skojarzenia raczej z USA epoki Nixona lub z którymś z egzotycznych reżimów z "Koszmarnej wyprawy", a nie z krajem tak skądinąd tolerancyjnym i "fajnym" jak Czechy.
Jeśli jakiś kraj nie kojarzył się chyba nikomu z surowością, sztywniactwem ani brakiem dystansu, to były to właśnie Czechy.
Ciekawe, czy ta para ma jakąś szansę na ułaskawienie przez prezydenta. I czy w ogóle napiszą do niego prośbę o ułaskawienie. Wyjmować 8 lat z życiorysu ludziom, którym można zarzucić najwyżej zdzierstwo, zawyżanie ceny usług i może niedostateczną dbałość o BHP (vide fragment komentarza @Jakis_Leszek odnośnie pytania o przyjmowane leki, a właściwie jego braku), to gruba przesada - tak samo jak traktowanie ich na równi z typowymi kryminalistami stosującymi przemoc i innymi patusami.
Mogli dostać wyrok w zawiasach albo grzywnę, funkcjonariusze wymiaru "sprawiedliwości" nie musieli od razu być jak Katon i sięgać po ciężki arsenał kar.
Timothy Leary był trochę podobnym "więźniem sumienia", tyle że to działo się w latach 60. i 70. I jemu w międzyczasie udało się uciec i wyjechać za granicę, choć tam został wsypany przez wtykę FBI spośród jego znajomych.
Zobaczymy, czy ta sprawa wraz ze związaną z nią debatą wpłynie na zmianę prawa i na podejście do psychodelików. W krajach zachodnich kilka-kilkanaście lat temu powrócono do eksperymentalnych terapii z użyciem psychodelików. Był o tym obszerniejszy tekst w miesięczniku "Focus"
  • Odpowiedz