Wpis z mikrobloga

Jako że nie mam znajomych i poza pracą z nikim się nie widuje, moim towarzystwem są pojedyncze pająki, atakujące co jakiś czas wynajmowany pokój na melinie.
Pierwszym z nich był pająk John. Był to zwykły korsarz, siedzący gdzieś w kącie. Nie wiem dokładnie, jak potoczyły się jego dalsze losy, bo znaliśmy się dość krótko.
Z pająkiem Stevenem poznałem się, gdy wyszedł spod lodówki i momentalnie się schował. Średniej wielkości kątnik. Długo miałem obawy, że pod moją nieobecność dostanie się do mojego pokoju i nie myliłem się, kilka dni potem wyszedł sobie centralnie na ścianę. Jako że już coś nas łączyło, darowałem mu życie i wyniosłem na dwór.
Dziś za łóżkiem przypadkowo zauważyłem leżącego w kurzu, zwiniętego, martwego pajęczaka. Pośmiertnie nadalem mu imię Mike.
Ja się ogólnie boję pająków, zwłaszcza kątników.
#przegryw
  • 4
@kaczek93: miałem przez jakieś ~5 lat ptasznika (L. parahybana) samca, więc trochę mniejszy był i sporo krócej żył od samicy. Żył i żarł aż zdechł ze starości, parę razy go nawet na ręce miałem ale przestałem jak mi te #!$%@? włoski się powbijały xD Ogólnie spokojne stworzenie i bardzo mało wymagające.