Wpis z mikrobloga

Legendarny post Quasiego z Salonu24, przytaczam, gdyby ktoś chciał korzystać.

Dokonałem w kilku miejscach zmiany formatowania dla łatwiejszego czytania.

#neuropa #aborcja #lewactwo

WSTĘP

Kilka lat temu skompletowałem zestaw argumentów podważających katolickie stanowisko w kwestii osobowego statusu ludzkiego embrionu i jego początku w momencie zapłodnienia. Argumenty te prezentowałem w różnych miejscach (głównie jako komentarze na łamach blogów Salonu24.pl) przy okazji różnych internetowych dyskusji poruszających tematykę bioetyczną - najczęściej była to kwestie aborcji, antykoncepcji i wspomaganej reprodukcji - jednak tak na dobrą sprawę nigdy od obrońców życia nie doczekałem się rzeczowej odpowiedzi, choć przedstawiałem je nawet tym najzagorzalszym z nich (z Tomaszem Terlikowskim, Pawłem Paliwodą i Wojciechem Wierzejskim włącznie).

Zgadzam się, że tę formę ekspresji można określić jako pewnego rodzaju internetowy trolling [czyli: świadome prezentowanie pewnej grupie osób stanowiska w oczach tej grupy kontrowersyjnego, w celu sprowokowania żywych reakcji u członków tej grupy], jednak - wbrew obiegowym opiniom - trolling sam w sobie nie musi być zjawiskiem patologicznym, sprzecznym z netykietą. Wręcz przeciwnie - może być źródłem kulturalnej i rzeczowej wymiany poglądów. W każdym razie mam nadzieję, że mój trolling - motywowany czystą ciekawością, jak osoby przekonane o osobowym statusie zygoty ustosunkują się do przedstawionych przeze mnie dylematów (zwłaszcza tych z sekcji 3.2.) - nie zostanie odebrany jako ten patologiczny.

Swoje stanowisko w kwestii statusu ludzkiego embrionu i początku życia osobowego mogę streścić następująco:

(1) Definicja "osoby" jest arbitralna, różnie formułowana przez różne systemy ontologiczno-etyczne, a przy tym obiektywnej słuszności żadnej z definicji nie da się udowodnić.

(2) Argumenty zwolenników osobowego statusu zygoty broniące spójności i obiektywnej słuszności ich stanowiska są nietrafne, a samo ich stanowisko - przynajmniej w tej formie, w jakiej je uzasadniają - niekompatybilne z faktami embriologicznymi.

(3) Bardziej satysfakcjonującym dla mnie stanowiskiem jest uzależnienie przyznania statusu osobowego od posiadania pewnych cech umysłu, cech, które w toku ludzkiej ontogenezy pojawiają się na długo po zapłodnieniu - w większości nawet miesiące po narodzinach.

(4) Doktryna katolicka i stanowisko Kościoła katolickiego nie wymaga od katolików wiary w początek życia osobowego w momencie zapłodnienia (tj. dopuszcza wiarę, że ów początek ma miejsce później) ani domagania się prawnej ochrony życia "dzieci nienarodzonych".

Poniżej przedstawię argumenty uzasadniające to stanowisko. Dla skrócenia, tam gdzie było to możliwe, część argumentów przedstawiłem jedynie w formie streszczonej i zaopatrzonej w link do moich komentarzy z Salonu24, w których zostały one rozwinięte (te linki oznaczyłem etykietką "[S24]").

0. PRZYCZYNY SPORU O MORALNO-PRAWNY STATUS LUDZKIEGO ZARODKA

0.1. Osoba.

Terminem "osoba" określa się byt, który otacza się pełną, maksymalną protekcją moralną i prawną.

Pojęcie "osoba" to pojęcie z zakresu ontologii i etyki, więc nauki przyrodnicze na jego temat się nie wypowiadają. Nauki przyrodnicze nie mogą statusu osobowego dowieść - ani podważyć - u żadnego bytu.

Pojęcie "osoba" jest różnie definiowane w różnych systemach filozoficznych/etycznych - a w konsekwencji wg różnych systemów filozoficznych/etycznych różne byty są uznawane za "osoby" - przy czym udowodnienie obiektywnej słuszności któregokolwiek z tych systemów jest logicznie niemożliwe. Tak więc, w tę "słuszność" można co najwyżej sobie (bezdowodowo) wierzyć, ale nie można w żaden sposób wiązać jej z naukami przyrodniczymi.

0.2. Możliwe stanowiska w kwestii moralno-prawnego statusu ludzkiego zarodka.

Stanowisko, jakie człowiek może przyjąć w tej kwestii zależy głownie od jego poglądów na dwie sprawy:

Pogląd (1): Pogląd na temat statusu osobowego ludzkiego zarodka oraz momentu ontogenezy, w którym istota ludzka nabywa ów status.

Pogląd (2): Pogląd na temat moralno-prawnej równości różnych osób oraz na temat tego, jak owa równość zależy od pewnych cech osoby, takich jak: etap rozwoju, poziom rozwoju umysłu i świadomości, poziom zdolności do odczuwania cierpienia, pozycja w jakimś konflikcie interesów, kondycja moralna, życiowe dokonania, przynależność grupowa (rasowa, etniczna, wyznaniowa, płciowa, światopoglądowa, polityczna, klasowa etc.) itp..

Ze względu na różnice w powyższych poglądach, w kontekście sporu o moralno-prawny status ludzkiego embrionu, stanowiska jakie przyjmują ludzie można podzielić na 4 główne kategorie:

0.2.1. "Bezwzględni obrońcy życia poczętego."

Pogląd (1): Ludzki zarodek jest osobą; życie osoby rozpoczyna się w momencie zapłodnienia. Ergo: Zabijanie ludzkich zygot/zarodków/płodów samo w sobie jest poważnym problemem moralno-prawnym.

Pogląd (2): Moralno-prawna wartość osoby nie może zależeć od jej etapu rozwojowego, poziomu rozwoju umysłu i świadomości, poziomu zdolności do odczuwania cierpienia ani pozycji w konflikcie interesów matka vs. zarodek. Ergo: Zabijanie ludzkich zygot/zarodków/płodów nie może być usprawiedliwione niczym (choć ewentualnie może być dopuszczone jako niezamierzony efekt uboczny ochrony równorzędnego interesu - życia osoby).

0.2.2. "Względni obrońcy życia poczętego."

Pogląd (1): Ludzki zarodek jest osobą; życie osoby rozpoczyna się na wczesnym etapie rozwoju, np. w momencie zapłodnienia. Ergo: Zabijanie ludzkich zygot/zarodków/płodów samo w sobie jest poważnym problemem moralno-prawnym.

Pogląd (2): Moralno-prawna wartość osoby może zależeć od jej etapu rozwojowego, poziomu rozwoju umysłu i świadomości, poziomu zdolności do odczuwania cierpienia oraz pozycji w konflikcie interesów matka vs. zarodek. Ergo: Zabijanie ludzkich zygot/zarodków/płodów może być usprawiedliwione troską o ważny interes osób posiadających wyższą wartość moralno-prawną, choć takie zabijanie zawsze jest moralnie trudnym wyborem "mniejszego zła" (choć zdania na temat tego, jaki konkretnie "ważny interes" może usprawiedliwiać to zabijanie są w tej grupie podzielone).

0.2.3. "Umiarkowani przeciwnicy obrony życia poczętego."

Pogląd (1): Ludzki zarodek nie jest osobą; życie osoby rozpoczyna się na znacznie późniejszym niż zapłodnienie etapie ontogenezy. Mimo to, ludzka zygota/zarodek/płód - jako zawiązek ludzkiego życia osobowego - posiada pewną wartość symboliczno-sentymentalną, więc jej zabijanie samo w sobie wiąże się z jakimś, choć niezbyt poważnymi, dylematami moralno-prawnymi.

Pogląd (2): Irrelewantny (ponieważ zygota/zarodek/płód nie jest uważany za osobę). W każdym razie, zabijanie ludzkich zygot/zarodków/płodów - choć z moralno-prawnego punktu widzenia nie jest czynem obojętnym - może być łatwo usprawiedliwione troską o jakiś interes osób; wprawdzie takie zabijanie można uznać za wybór "mniejszego zła", jednak nie jest to wybór trudny (choć zdania na temat tego, jaki konkretnie "interes" może usprawiedliwiać to zabijanie są w tej grupie podzielone).

0.2.4. "Kategoryczni przeciwnicy obrony życia poczętego."

Pogląd (1): Ludzki zarodek nie jest osobą; życie osoby rozpoczyna się na znacznie późniejszym niż zapłodnienie etapie ontogenezy. Ergo: Zabijanie ludzkiej zygoty/zarodka/płodu samo w sobie jest czynem moralnie (i prawnie) neutralnym, więc nie wymaga żadnego usprawiedliwienia i jest dopuszczalne z dowolnego powodu.

Pogląd (2): Irrelewantny (ponieważ zygota/zarodek/płód nie jest uważany za osobę).

0.3. Przyczyny sporu o moralno-prawny status ludzkiego zarodka.

Przyczyn różnych stanowisk w tej kwestii widocznych u różnych (grup) ludzi zwykle można się dopatrywać w głęboko zakorzenionych w światopoglądzie przekonaniach/założeniach. Przekonania/założenia te mają to do siebie, że są w znacznym stopniu - a nawet całkowicie - nieudowadnialne i nieobalalne. Stąd zmiana stanowiska w kwestii moralno-prawnego statusu embrionu, która wymagałaby zmiany/usunięcia któregoś z tych przekonań/założeń, jest w toku opartej o merytoryczną argumentację dyskusji niemożliwa. Jednak w dalszej części tego tekstu będę przekonywał obrońców życia, że w ich przypadku zmiana - lub choćby złagodzenie - stanowiska w sprawie moralno-prawnego statusu ludzkiego zarodka jest możliwa bez rewidowania tych fundamentalnych przekonań/założeń.

Niżej wyliczę i bardzo skrótowo omówię różnice w owych przekonaniach/założeniach, jakie można dostrzec między obrońcami i zwolennikami mordowania życia poczętego [dla uproszczenia przedstawię je w formie binarnej, ale w rzeczywistości - przynajmniej w przypadku niektórych z nich - stanowią one tylko bieguny na końcach kontinuum, z nieliczoną liczbą stanów pośrednich między nimi; stąd też - jak to przedstawiłem w sekcji 0.2. - spektrum stanowisk w kwestii moralno-prawnego statusu embrionu również przyjmuje formę kontinuum]:

0.3.1. Moralny absolutyzm/obiektywizm vs. moralny relatywizm i moralny sceptycyzm.

Moralni absolutyści/obiektywiści wierzą, że istnieje coś takiego jak "obiektywnie prawdziwa i jedynie słuszna" moralność. W dodatku zazwyczaj zakładają, że tą jedyną, obiektywną i słuszną moralnością jest akurat ta, którą oni wyznają.

Moralni relatywiści wierzą, że coś takiego jak "obiektywnie prawdziwa i jedynie słuszna" moralność nie istnieje, a systemy moralne, którymi posługują się ludzie są tworzone i wybierane czysto arbitralnie. Nie oznacza to jednak, że relatywiści nie wyznają żadnej moralności: przeciwnie, oni - tak samo jak obiektywiści - jak najbardziej mają swoje systemy moralne i się do nich stosują; główna różnica między obiektywizmem a relatywizmem sprowadza się do tego, że relatywiści nie wierzą w obiektywną prawdziwość/słuszność własnej (ani żadnej innej) moralności, jednak brak takiej wiary nie implikuje braku moralności.

Moralni sceptycy twierdzą coś, co można zreferować w niniejszy sposób:

(i) obiektywnie prawdziwa moralność nie istnieje;

(ii) jeśli nawet obiektywnie prawdziwa moralność istnieje, to i tak nie jesteśmy w stanie jej poznać;

(iii) jeśli nawet obiektywnie prawdziwa moralność istnieje i jesteśmy w stanie ją poznać, to i tak w żaden sposób nie możemy udowodnić ani tego, że ona istnieje, ani tego, że ją poznaliśmy.

Wiara/niewiara w obiektywnie prawdziwą moralność zwykle wiąże się z wiarą/niewiarą w obiektywnie prawdziwą definicję osoby.

Obrońcy życia zwykle są absolutystami/obiektywistami.

0.3.2. Motywizm vs. efektywizm (konsekwencjalizm).

Motywizm to podejście etyczne zakładające, że o moralnej ocenie danego czynu decyduje przede wszystkim motyw; wg niego nie można uznać czynu za moralnie słuszny, niezależnie od jego końcowego efektu, jeśli nie został podjęty z dobrą intencją.

Efektywizm (konsekwencjalizm) to podejście etyczne zakładają, że o moralnej ocenie danego czynu decyduje wyłącznie jego efekt. Jeśli czyn został dokonany bez intencji lub nawet ze złą intencją ale przyniósł dobry efekt, to można go uznać za moralnie słuszny.

Obrońcy życia są zwykle bardziej motywistami niż efektywistami.

0.3.3. Moralny absolutyzm vs. "empatocentryczny" utylitaryzm.

Moralni absolutyści przyjmują, że istnieje coś na kształt uniwersalnego, bezwzględnego, absolutnego katalogu czynów po prostu dobrych i czynów po prostu złych i że popełnianie czynów po prostu dobrych jest dobre zawsze, bez względu na ich konsekwencje, a popełnianie czynów po prostu złych jest złe zawsze, bez względu na ich konsekwencje.

Natomiast utylitaryzm jest systemem efektywistycznym (patrz punkt 0.3.2.), który zakłada, że "dobre" są czyny, których konsekwencją jest zwiększanie globalnej ilości szczęścia, natomiast "złe" są czyny, których konsekwencją jest zwiększanie globalnej ilości nieszczęścia i cierpienia. Stąd dla utylitarystów podmiotami moralnymi mogą być tylko istoty zdolne do odczuwania szczęścia i nieszczęścia/cierpienia.

Katolicki absolutyzm jest ślepy na samą w sobie kwestię szczęścia/nieszczęścia/cierpienia, a przy tym odznacza się antropocentrycznym szowinizmem gatunkowym, uzależniającym moralną podmiotowość istoty od jej gatunkowej przynależności do Homo sapiens.

0.3.4. Dualizm vs. monizm.

W uproszczeniu: dualizm zakłada ontologiczną odrębność "materialnego" ciała od "duchowego" umysłu (np. istnienie duszy), podczas gdy wg monizmu ontologiczna natura wszystkich bytów jest jednorodna (np. dusza nie istnieje, umysł jest materialną funkcją materialnego ciała).

Obrońcy życia zwykle są dualistami.

0.3.5. Fundamentalizm vs. "tolerancjonizm"/liberalizm.

Fundamentalista jest to człowiek fanatycznie owładnięty jakąś ideologią (zazwyczaj religijną) i - przynajmniej deklaratywnie - rygorystycznie stosujący jej zasady, penetrujące w praktycznie wszystkie aspekty jego życia, oraz - co jest tu najbardziej istotne - starający się narzucić owe zasady i rygoryzm w ich przestrzeganiu innym ludziom, także tym o zupełnie innym światopoglądzie, także za pomocą aparatu prawno-siłowego państwa. W światopoglądzie fundamentalisty szczególnie wiele zasad ma status "pryncypiów", przy narzucaniu których nie bierze pod uwagę żadnych ustępstw i kompromisów.

Dla fundamentalisty sytuacja, w której obowiązujący system prawny nie odbija wiernie jego przekonań etycznych jest nie do zniesienia, podczas gdy dla "tolerancjonisty" - jest. Fundamentalista będzie za wszelka cenę dążył do ukształtowania prawa na modłę swojej moralności, a dla tolerncjonisty jego prywatna moralność nie stanowi (bezwzględnego) fundamentu do budowy systemu prawnego. Tolerancjonista ze względną łatwością godzi się na prawne kompromisy, podczas gdy dla fundamentalisty każdy kompromis jest "zgniły", bo siłą rzeczy dotyczy jego niewzruszalnych "pryncypiów" .

Wreszcie: w myśl tolerancjonistycznych reguł generowania prawa, stanem wyjściowym jest stan, gdzie wszystko jest dozwolone, a wprowadzanie każdego zakazu wymaga odpowiednio mocnego uzasadnienia; dla fundamentalisty odwrotnie - wyjściowy jest stan, w którym zakazane jest wszystko, co niezgodne z jego moralnością i to uchylanie zakazów, a nie ich tworzenie/utrzymywanie, wymaga każdorazowego uzasadnienia.

Obrońcy życia najczęściej są w znaczącym stopniu fundamentalistyczni, choć - jak starałem się uzasadnić w punkcie 5.7. - wcale nie muszą.

Moralny absolutyzm/obiektywizm, motywizm, dualizm, antropocentryczny szowinizm gatunkowy i fundamentalizm są to przekonania ściśle związane z teistycznymi, katolickimi wierzeniami religijnymi. Chociaż nie wszystkie teistyczne religie - a nawet nie wszystkie odłamy chrześcijaństwa - podzielają katolickie stanowisko w kwestii osobowego i moralno-prawnego statusu ludzkiego zarodka; podobnie nie wszyscy niewierzący się jemu sprzeciwiają.

1. LOGICZNE ARGUMENTY NA RZECZ OSOBOWEGO STATUSU LUDZKIEGO ZARODKA

Obrońcy życia często twierdzą, że uznanie ludzkiego zarodka za osobę - a przynajmniej przyznanie mu pełni praw należnych osobie - jest logiczną koniecznością, jeśli taki status chcemy przypisywać ludziom dorosłym. W celu uzasadnienia tego poglądu podają 4 standardowe argumenty:

1.1. Argument z ciągłości: skoro ludzka ontogeneza jest procesem ciągłym, jedynym momentem, w którym można wskazać naturalną cezurę między 'jeszcze-nie-osobą' a 'już-osobą' jest moment zapłodnienia.

Niestety, ten argument jest błędny (patrz część III. tego komentarza [S24]).

1.2. Argument z tożsamości: mamy osobę dorosłą i oczywistym jest dla nas, że kilkanaście lat temu ta sama osoba była dzieckiem; jeszcze kilka lat wcześniej to samo dziecko było noworodkiem; kilka godzin wcześniej ten sam noworodek był (prenatalnym) płodem; kilka miesięcy wcześniej ten sam płód był zarodkiem, a kilka tygodni wcześniej ten sam zarodek był zygotą; ergo: skoro to cały czas ten sam byt, to logiczne jest, że przez całe swoje istnienie powinien mieć to samo prawo do życia.

Niestety, ten argument jest błędny [S24].

1.3. Argument z potencjalności: jeśli nawet ludzki zarodek/płód nie jest jeszcze osoba, to z całą pewnością jest potencjalnie osobą - jeśli mu się nie będzie aktywnie przeszkadzać, prędzej czy później prawdziwą osobą się stanie; ergo: życie zarodka/płodu powinno być tak samo chronione jak życie pełnoprawnej osoby.

Niestety, ten argument jest błędny [S24].

1.4. Argument z 'Pierwszego Prawa Łowieckiego': "jeśli nie masz 100% pewności, że celem nie jest człowiek - nie strzelaj!"; skoro nie możemy mieć 100% pewności, że ludzki zarodek/płód nie jest osobą, to powinniśmy działać asekuracyjnie - in dubio pro reo - i powstrzymywać się od (przyzwalania na) jego zabijanie.

Niestety, ten argument jest błędny [S24].

2. "ŻYCIE", "CZŁOWIEK", "OSOBNIK" I "OSOBA" CZYLI PROBLEM EKWIWOKACJI

Obrońcy życia często terminu "człowiek" używają w 4 różnych znaczeniach:

- przynależności gatunkowej do Homo sapiens;

- życia obiektu należącego do gatunku H.sapiens;

- (życia) osobnika gatunku H.sapiens;

- (życia) osoby (należącej do gatunku H.sapiens).

Takie używanie pojęcia "człowiek" jest mylące, ponieważ te 4 znaczenia wcale nie muszą się pokrywać. Poza tym pojęcia takie jak "życie", "H.sapiens" i "osobnik" są przedmiotem zainteresowania nauk przyrodniczych, podczas gdy pojęcie "osoba" - nie jest.

I tak, aby jakiś byt charakteryzował się przynależnością do H.sapiens nie musi być ani osobą, ani osobnikiem, ani nawet żywy. Także nie każdy osobnik H.sapiens musi być osobą i nie każda osoba (H.sapiens) musi być osobnikiem (H.sapiens). Niektórzy uważają nawet, że aby być osobą nie trzeba być ani H.sapiens, ani nawet istotą żywą (w sensie biologicznym).

Ponadto warto zauważyć, że o "życiu" można mówić w kilku różnych znaczeniach (tj. twór biologiczny może być traktowany jako żywy na kilku poziomach, np.: na poziomie komórkowym, na poziomie organizmalnym a nawet na poziomie nad-organizmalnym), a pojęcie "gatunek" i "osobnik" są umowne/arbitralne i nie są wcale precyzyjnie i jasno zdefiniowane.

Więcej na ten temat patrz: tu [S24] i tu [S24].

3. KOMPATYBILNOŚĆ KONCEPCJI "POCZĄTKU W MOMENCIE ZAPŁODNIENIA" Z FAKTAMI EMBRIOLOGICZNYMI

Obrońcy życia zwykli twierdzić, że o człowieczeństwie (tj. statusie osobowym) ludzkiej zygoty (i zarodka) przesądza jej (i) przynależność gatunkowa do H.sapiens, (ii) kompletny i unikalny ludzki genom oraz (iii) potencjał rozwojowy (zdolność do rozwinięcia się z dorosłego człowieka o pewnym statusie osobowym).

Niestety, z takim podejściem wiążą się pewne komplikacje:

3.1. Wyjątkowość zygoty

3.1.1. Nie ma czegoś takiego jak "moment zapłodnienia". Zapłodnienie to długi - u człowieka trwający kilkanaście godzin - wieloetapowy proces. U ssaków/ludzi nie ma nawet typowej zygoty, jako że jajo kończy mejozę dopiero po wniknięciu plemnika, przedjądrza plemnika i jaja nie ulegają fuzji/kariogamii, a ojcowski i matczyny genom są pakowane do wspólnego jądra dopiero po pierwszym podziale zarodka. Poza tym pierwszymi etapami rozwoju zarodka nie kieruje jego genom - który "włącza" się dopiero po kilku podziałach - lecz zgromadzone w cytoplazmie jaja matczyne morfogeny (białka i RNA). [1]

Co więcej, w trakcie zapłodnienia mogą zachodzić różne komplikacje, jak np. równoczesne zapłodnienie ciałka kierunkowego, partenogeneza, polispermia, fuzja zygoty/blastomeru z ciałkiem kierunkowym, zapłodnienie jaja przez diploidalny plemnik itp., których rezultatem może być poronny zarodek lub późniejsze przynajmniej częściowe unormowania się genetycznego składu zarodka w czasie rozwoju umożliwiające jego przeżycie. [2]

3.1.2. Zygota wcale nie musi rozwinąć się w dorosłego człowieka i - z racji chorób genetycznych, aberracji chromosomowych czy różnych defektów rozwojowych - nie musi mieć "potencjału rozwojowego".

- Część - ok. 30% (a może i więcej) - wsz
  • 33
  • Odpowiedz
@Ginden, @Aleksander_Newski, @relik39

Co do samobójstwa Quasiego; był to kolo, który od dawien dawna produkował się w Internecie, poczynając od Usenetu, gdzie pierwsze jego posty sięgają 2003 roku. I nie chodzi tu o hobbystyczne popierdywanko między zwaleniem konia na Redtube a przeglądaniem Onetu. Traktował taką pisaninę dosyć poważnie, co zresztą dobrze widać po tym antyaborcyjnym elaboracie, na który musiał zmarnować wiele godzin. Kiedyś nawet stwierdził, że dyskutowanie jest sednem jego
  • Odpowiedz
@Aleksander_Newski:

Jesteś absolutnie pewien co do jego personaliów?


W Usenecie podpisywał się jako Kuba Szańkowski, np. tu. Jako Jakub Szańkowski korespondował też z Karolem Sabathem (widać, że to on). Więc tak, raczej na pewno Quasi = Szańkowski

Podobno też zmieniał często swoje nicki


Skąd ta myśl? Widywałem go w przeróżnych miejscach, zawsze miał ten sam nick: quasi-biolog (tak gdzieś do 2006), a potem Quasi.
  • Odpowiedz