Wpis z mikrobloga

#sadstory #coolstory

Rodzicielka poleciała wczoraj do Egiptu, więc poprosiła moją babcię, żeby przyszła do nas do domu i opiekowała się moim młodszym bratem (czyta; robiła mu obiady). Gdy wychodziłem na miasto po 16 nie było jej jeszcze u nas, pomyślałem, że pewnie zapomniała albo przyjdzie później. Na miasto pojechałem ze znajomym kupić parę rzeczy, później wpadliśmy do niego. Coś mnie naszło, żeby zadzwonić do babci, żeby upewnić się czy nic się jej nie stało, czy planuje do nas jeszcze dzisiaj przyjść czy zamierza przyjść np. jutro. Dzwonię, odbiera babcia, słyszę w jej głosie, że stało się coś niedobrego. Pytam się czy dzisiaj do nas przyjdzie, mówi mi coś o tym, że miała przyjść dziesiątego - od razu skojarzyłem, że chyba nie wie z kim rozmawia (dziesiątego miał przyjść do niej mój brat cioteczny, ponieważ jego żonie urodziło się właśnie dziecko i moja babcia bardzo to przeżywa). Pyta się mnie z kim rozmawia, odpowiadam, że ze swoim wnuczkiem moje imię. Babcia nagle zaczyna płakać, że jest u nas i zabiła papugę, usiadła na nią i się nie rusza. Przez głowę przeleciało mi coś co miało się wydarzyć. Szybko się ubieram i lecę do domu. Wchodzę, babcia płacze że zabiła papugę, że nie chciała, że przez przypadek. Patrze do klatki, ptaszek leży, nie żyje. Najgorsze przede mną, była to druga papuga, którą mieliśmy w domu, pierwsza zdechła z powodu jakiejś choroby, druga była ukochanym zwierzątkiem mojego młodszego brata, była kupiona jako prezent urodzinowy, opiekował się nią, zmieniał wodę i jedzenie codziennie. Wchodzę do jego pokoju: udaje, że śpi ale wiem, że tak nie jest; gdy zaczynam do niego mówić, zaczyna płakać i pierwszy raz słyszę jak przeklina. Wiem, co czuje bo kiedyś gdy byłem młodszy też miałem zwierzątko, psa. Zaczynam im tłumaczyć, że tak w życiu bywa, że to nie jest nikogo wina, że tak się stało. Boję się strasznie o babcię bo to kobieta w podeszłym wieku i niewiele potrzeba o jakiś zawał. Jest 22, szukam jakiegoś pudełka, żeby zapakować biedną papugę, pytam się czy brat chce ze mną ją gdzieś pochować, zgadza się. Jest cholernie zimno, ciemno a my idziemy z tasakiem i zwykłą łyżką do zupy( nie mogliśmy zaleźć żadnej łopaty) w plecaku na poligon. To było cholernie dziwne uczucie kopać dół o blisko 11, żeby coś pochować. Wracamy do domu, rozpuszczam dla wszystkich aspirin c bo jeżeli mnie boli głowa, to ich na pewno. Mało się do siebie odzywamy i idziemy spać. Dzisiaj rano uruchomiłem laptopa i chciałem coś sprawdzić w historii przeglądania. Serce zaczyna mi szybciej bić gdy widzę to; mój młodszy brat widział to co się stało, bo siedział obok mojej babci i spanikował. Ostatnie czego szukał w internecie to "papuga falista renimacja" "proszę pomóżcie" "jak uratować papugę falistą". Dowiedziałem się od babci, że próbowali ją ocucić wodą ale już się nie ruszała.

Dla jednych może być to błahostka, ale dla mnie to koszmar. Tu już nie chodzi o papugę, zwierzęta żyją krócej niż ludzie i trzeba się z tym pogodzić, że to my je pochowamy a nie one nas, tragedią jest przeżywać tragedię dwóch bliskich osób, brata, którego było to kochane zwierzątko i babci, która obwinia się o to, że je zabiła. A jak przyjedzie rodzicielka to się dopiero zacznie na nowo.
  • 20
@rumulusparaliticusXVI: Też kiedyś miałem faliste kilka lat. Jedna zdechła, kiedy mnie nie było. Widziałem że coś z nią nie tak, ale żaden weterynarz w mieście nie znał się na ptakach, w internecie nie znalazłem żadnej sensownej porady - może to już było ze starości, choć powinna żyć nieco dłużej...

Druga żyła jeszcze chyba dwa lata i się przeziębiła - robiłem co mogłem, a ona i tak w końcu spadła z gałęzi
@rumulusparaliticusXVI: Plus sytuacji taki, że mały miał dobrą lekcję życia, pokazującą jakie jest ono kruche i jak łatwo je stracić lub kogoś go pozbawić, nawet nieumyślnie. Dostanie nową papugę i będzie ją kochał i jeszcze bardziej o nią dbał. A babci daj lampkę czerwonego wina.
@rumulusparaliticusXVI: Smutne, ale zdziwiło mnie gdy napisałeś że ma 14 lat. Po tej relacji że Ci stanęło serce gdy zobaczyłeś co próbował znaleźć w necie sądziłem że nie więcej niż 10. Bez przesady, kawał chłopa, szkoda go (nawet bardzo) bo na pewno przeżywa, ale poradzi sobie. W każdym razie ważna lekcja, dobrze że z nim pogadałeś. Przyda mu się to, chociaż teraz cierpi, przecież jeszcze niejednokrotnie dozna o wiele potężniejszej straty