Wpis z mikrobloga

Ale bym obejrzał Podbeskidzie takie z Łęczną. Tym razem musiałem jednak odpuścić ten hit, bo o tej samej porze był mecz Legii z Wartą. Autentycznie mam wrażenie, że był on nieco w cieniu i na dobrą sprawę już teraz mało kto o nim jeszcze pamięta.

Legia ponownie nie dała zbyt wielu argumentów, aby o tym meczu rozmawiać. Wiadomo było, że tym razem musi zagrać inaczej, ale w gruncie rzeczy jej nastawienie niewiele się zmieniło. Wciąż było do bólu minimalistyczne.

W tym sezonie było już kilka meczów, gdzie rzadko kiedy widzieliśmy zawodników Legii z piłką w polu karnym przeciwnika. Jeden z nich udało się przepchnąć dzięki strzałowi z dystansu Augustyniaka. Dziś było podobnie, bo Rosołek, zamiast zagrać asekuracyjnie, tym razem odważył się kopnąć w stronę bramki. Teoretycznie nie miało to szansy powodzenia i nie było to najmądrzejsze, ale bez tego kto wie, jak by ten mecz się skończył.

Zawodnicy Legii, po tym, jak również z Lechem rzadko byli w pobliżu jego bramki, mieli duże problemy z tym, aby właściwie się zachować, gdy już z Wartą udawało się wejść w pole karne. Czasami robili wszystko, żeby tylko nie zakończyć akcji strzałem. Może takie wytyczne, ale mamy w składzie kilku takich, którzy jeszcze mają nawyk szukania strzału. Mladenovicia dziś nie było i pod tym względem było widać kontrast z Ribeiro, który nie odważył się strzelać z trudnych pozycji, co Serb raczej by zrobił. Parę razy spróbował Carlitos, ale nieskutecznie. A tak to nie było nikogo takiego. W polu karnym brakowało zawodników i czasami zwyczajnie nie opłacało się tam zagrywać. Można było co najwyżej dać wrzutkę na siłę i w pewnych sytuacjach nawet lepiej, że do tego nie doszło, ale tak mizerne siły atakujące bramkę Warty to chyba już zbytnia asekuracja.

Mimo kilku słabszych pierwszych minut, udało się uniknąć większych problemów, w których przeciwnik wykorzystuje to, że gramy spokojnie i stara się na nas usiąść. Pierwsza połowa naprawdę nie była taka zła, gdy weźmie się pod uwagę drugą. Przynajmniej można było rozważać te zachowania w polu karnym. Trener raczej nie ukrywał swojego nastawienia składem, jaki wystawił i zmianami, jakich dokonywał. Swój cel znowu osiągnął, więc przynajmniej za wynik nie ma żadnego powodu do narzekania. Narzekać na niskie zwycięstwa będziemy mogli dopiero wtedy, gdy na koniec sezonu przegramy go przez bilans bramek.

Warto jeszcze zauważyć, że po raz pierwszy od dawna Legii dość szybko ułożył się mecz. Ostatnio albo nie wygrywała, albo robiła to w końcówkach, albo musiała odrabiać straty. Mało tego, mecz z Wartą był tym, w którym najdłużej była na prowadzeniu w tym sezonie. Mogliśmy przyjrzeć się, jak zareaguje przy takim komforcie i w drugiej połowie sprawa dość szybko stała się jasna. 1-0 było dla tego zespołu całkowicie wystarczające. Spotkały się dwie w miarę nieźle ułożone taktycznie drużyny, które jednak mają duże braki w grze ofensywnej i wolą zagrać asekuracyjnie niż zaryzykować. Stąd wyglądało to mało interesująco.

Zastanawiam się też, na ile wpływ na obie połowy miało ustawienie taktyczne zespołu. Wydaje mi się, że przy trójce z tyłu wyprowadzenie jest nieco lepsze. Nawrocki i Augustyniak mają przestrzenie, które mogą wykorzystać na rajd z piłką lub podanie. Nawet podobał mi się ruch kilku zawodników bez piłki, i to tych, którzy często są krytykowani, czyli Slisza i Wszołka. Jednak w drugiej połowie graliśmy z dodatkowym obrońcą i jeszcze z dwójką defensywnych pomocników. Moim zdaniem to nie pomaga, abyśmy mieli grać coś innego niż totalną asekurację. O Josue można powiedzieć, że przydałby się na boisku wszędzie, ale piłka musi najpierw do niego dotrzeć. Jest na to większa szansa, gdy jest ustawiony trochę głębiej. Raczej nie unikniemy tego, że będzie musiał być często przy piłce, aby w ogóle nasze akcje jakoś się kleiły. Dziś nie zagrał najlepiej, choć dośrodkowania ze stałych fragmentów miały potencjał.

Indywidualnie znowu nie można powiedzieć, że ktoś szczególnie się wyróżniał lub że zawalił. Cały zespół wpisał się w ramy narzucone przez trenera. Trochę nie dziwię się, że tak szybko zszedł Muci, natomiast coraz bardziej mam wrażenie, że powinien grać w ataku. Odkąd przyszedł Carlitos i Muci został przesunięty, już aż tak się nie wyróżnia. O Carlitosie wspomniałem w kontekście jego strzałów, w porównaniu z meczem z Lechem był też częściej bliżej linii pomocy i wracał się do rozegrania. Ten występ nie był aż tak zły jak ostatnio, choć w kontekście zbliżającego się meczu w środku tygodnia (za 10 dni) pewnie nastąpi na tej pozycji jakaś rotacja.

Dzisiejszy zwycięski gol udowodnił, że w obecnej drużynie strzelić może dosłownie każdy. Rosołek to taki zawodnik, który zwykle odpala, gdy ludzie najmniej się tego spodziewają, niestety dzieje się to dość rzadko. Zaskoczyło mnie, gdy zauważyłem, że grał w każdym meczu w tym sezonie. Zdania o nim (i przy okazji o Pichu) nie zmieniam – to zawodnicy, którzy normalnie nie mieliby miejsca w Legii, ale jesteśmy w takiej sytuacji, że tak wyglądają nasze sposoby na poszerzenie kadry i maksimum, na jakie możemy liczyć, jest to, że czasami wepchnie się ich do składu jako zapchajdziury i może raz na jakiś czas dadzą jakiś konkret.

Wspomniałem o tym, że Warta raczej była dość bezzębna w ataku, więc drugie z rzędu czyste konto to nie jest nie wiadomo jaki sukces. Dobrze chociaż, że nie było zbyt wielu poważnych błędów, a te, które były, upiekły się. To jeden wyraźny pozytyw od powrotu po przerwie reprezentacyjnej. Naprawdę uważam, że w defensywie jest nieźle. Nawet rezerwowi ostatnio dają radę. Rose regularnie wchodzi z ławki, co jak na stopera na ogół nie jest zbyt częste, i w tej roli radzi sobie lepiej niż gdy gra od początku. Ribeiro nie zastąpił za bardzo Mladenovicia z przodu, ale swoje wybiegał. Może nie jest to bardzo widoczne, ale jak dla mnie to jeden z lepszych zawodników Legii pod kątem wytrzymałości – pewnie potrzeba by dokładnych danych, aby to potwierdzić. W każdym razie już wyjściowy skład linii defensywnej jest dość mocny, a nieliczni rezerwowi, których mamy, też są ok. To ofensywa jest cały czas pewnym problemem, mimo że teoretycznie jest tam kim grać.

Oddzielne kilka słów o Runjaiciu. Wzbraniam się przed podsumowaniami, nawet jak jest dobra okazja, ale dzisiaj mnie tknęło. Ponieważ w samym meczu niewiele się działo, to zrobiono małą aferę o jego wypowiedź a la Brzęczek z konferencji. Nie dość, że się obraził na dziennikarzy, to jeszcze podkreślił, iloma gra młodzieżowcami. Cóż, nie było to potrzebne, już i tak wystarczy, że legia.net to fani Vukovicia i nie trzeba ich jeszcze dodatkowo do siebie zrażać. Na dłuższą metę trener zwykle nie wychodzi na takich wojenkach dobrze, a naiwnie liczę na to, że Kosta jeszcze choć trochę tu popracuje, więc ma to znaczenie. Dodam jeszcze, że to nie jest tak, że pierwszy raz jest w dużym klubie, gdzie media i kibice śledzą każdy jego ruch i wypowiedź. Ok, w Niemczech nie pracował na najwyższym poziomie, ale mimo wszystko w nie byle jakich klubach, jak Kaiserslautern czy TSV Monachium. Tak więc w pewnym sensie nie jest to dla niego pierwsza taka praca i raczej nie to jest problemem. Na razie nie dramatyzowałbym, ale możemy być pewni, że jeśli powinie mu się noga, nawet w pojedynczym meczu, to oddźwięk będzie spory.

Patrząc na wyniki tej kolejki, mimo wszystko podkreślałbym nasz pozytywny wynik. Na początku pierwszego meczu byłem przekonany, że nic szczególnego się nie wydarzy, a jednak Pogoń została rozbita przez Stal. Wisła Płock i Cracovia też nie wygrały. Wszystkie te drużyny są oczywiście zaledwie kilka punktów za nami, ale na razie my o sobie możemy powiedzieć, że wygrywamy te mecze, które musimy. Inne zespoły w lidze najczęściej mają z tym problem. Zobaczymy jeszcze jak Raków, bo remis z Widzewem i zwycięstwo z Piastem jeszcze bardziej przepchnięte niż nasze to niby też nie jest nic nadzwyczajnego. Ale może będzie ich stać na wygraną z Miedzią.

Przed nami dwa mecze z Wisłą Płock i jestem pełen obaw. Jeżeli wygramy którykolwiek z nich, uznam to za pewien sukces. Dwa zwycięstwa to już w ogóle byłby top. W tym przypadku, podobnie jak Stali Mielec, nie patrzyłbym na nazwę, a na to, w jaki sposób grają. W dodatku gramy na wyjeździe, co zwykle w tym sezonie wychodzi nam gorzej. Dziś spełniliśmy obowiązek, ale spodziewam się, że teraz będzie o wiele trudniej.

#kimbalegia #legia
  • 2
@Kimbaloula: Zaczyna się trochę afera nakręcać, właśnie nadrobiłem SM i widze, ze jazda po Koście jest już powoli na poziomie tego co się działo jął byliśmy w strefie spadkowej. A Legia.Net publikując informacje o tym, ze gramy 3-ka obrońców na treningu… No cóż, zawsze myślałem, ze jest to portal, który wspiera klub, chyba trzeba zweryfikować pogląd, bo na ta chwile to wieże bardziej walkę o to, żeby Vuko przywrócić niż radość
@miki4ever: Oglądałem dzisiaj Ligę Minus. Janiak, który w Przeglądzie Sportowym zajmował się Pogonią, stwierdził, że Runjaić nie radzi sobie z presją i uważa się za nieomylnego, co sprawia, że stoi w miejscu i się nie rozwija. Z tego powodu miał przegrać końcówki sezonów w Pogoni i Kaiserslautern.

Zrozumiałem, że kiedyś miał różnicę zdań z trenerem i od tej pory mieli raczej chłodne relacje, więc mam na uwadze to, że ta opinia