Wpis z mikrobloga

Pojechałem po drzewo do lasu traktorem i jak debil wziąłem piłę spalinową ale żadnej małej siekierki czy piłki ręcznej. Przy cięciu położonego drzewa zaklinowało mi prowadnice w pile i nie mogłem tego za nic ruszyć. Jakbym miał czym pociąć resztę trzymającego się drzewa to bym wyciągnął bez problemu. Ale nie miałem.

Podjechałem traktorem w to miejsce w celu przyczepienia liny i ruszenia kłody aby uwolnić piłę. Musiałem wjechać pod górę w lesie tyłem, włączać blokadę mostów bo się kopał. Tam było zarośnięte i ciasno. Zamotałem się traktorem między drzewami i nie mogłem ani w jedną ani w drugą wyjechać. I na dodatek stłukłem lampę w traktorze.

Więc aby uwolnić ciągnik którym chciałem uratować piłę, musiałem wyciąć małe drzewo z przodu tego ciągnika aby nim wyjechać. Czeski remis.

Ostatecznie, na chama wymordowałem tę prowadnicę spomiędzy ściśniętych pniaków. Potem wyciąłem drzewko aby odblokować traktor i spychając okrąglaki z góry załadowałem wózek pieprzonych półmetrowych bali jak robotnik w Gułagu albo Auschwitz. A wam jaki minęło sobotnie popołudnie?
#zalesie #las #ogrzewanie
  • 6
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach