Wpis z mikrobloga

Jest taka sytuacja. Gmina się dopatrzyła że część działki na której mieszkają moi rodzice (a wcześniej dziadkowie, a jeszcze wcześniej prapradziadkowie) nie jest naszą własnością. Każą sobie wykupić kawałek za coś koło 10 koła. Sąsiadka taka sama sytuacja. Wzięli adwokatkę która wzięła 2 koła od tatka i 4 koła od sąsiadki i miała założyć sprawę. Niestety okazało się że adwokatka to chora schizofreniczka i nie założyła sprawy, nie odbiera telefonów i nie odpisuje na maile (serio, się okazało że kilka czy kilkanaście lat temu miała wypadek i choruje na łeb, mimo wszystko dalej wykonuje zawód). Sąd powiedział że nie ma problemu z wypłaceniem tych 2 tysięcy co tatko dał na rozprawę, adwokatka "ponoć" ma zwrócić (tak twierdzą starzy 50 letniej baby bo była brana bo znajomości). Stary poddaje się i mówi że pies ją #!$%@?ł, woli zapłacić te 10 koła niż wziąć kolejnego parodystę i płacić 4 koła dla niego, 2 koła za sprawę i 10 koła jeśli sprawa będzie przegrana.

Po pierwsze: jak wystawić jej takie opinie żeby nikt się nie zawahał nawet wejść do jej kancelarii?

po drugie: co w tej sprawie robić? lepiej zapłacić te 10 koła i mieć wszystko w piździe czy ryzykować i narażać się na stratę 16 koła bądź wygraną?

#prawo #nieruchomosci #pytanie #pytaniedoeksperta #polska #adwokat
  • 9