Wpis z mikrobloga

zwolniłam się dzisiaj nagle z roboty. nie planowałam tego, robota nawet przyjemna, tylko coś pękło. szef spoko, współpracownicy też. tylko gość, który mnie szkolił lubił mnie przetyrać lub wyżyć się, gdy miał zły humor. jakoś to znosiłam przez 2 miesiące, drugi kolega zawsze rozładowywał atmosferę. jest teraz od tygodnia na urlopie, a moja maszyna zaczęła się #!$%@?ć (kompletnie nie moja bajka, pierwszy raz pracowałam na czymś takim i byłam na okresie próbnym). zostałam #!$%@? przez gościa od szkolenia, bo pokłócił się z typem z biura o to co zrobić z maszyną. i to nie była zwykła #!$%@?, tylko #!$%@? od góry do dołu co ja tu w ogóle #!$%@? robię. od kilku dni już musiałam być na uspokajających, bo nie miał humoru i dostawałam rykoszetem. po dzisiejszej akcji coś we mnie pękło, po prostu z #!$%@? stwierdziłam, że się zwalniam, zadzwoniłam do szefa, że w poniedziałek nie przychodzę ani nigdy więcej (jednak śmieciówka ma swoje dobre strony) i wyszłam z roboty tak o. teraz jestem bez pracy (znowu) i znowu z nawrotem nerwicy. na #!$%@? ja żyję w ogóle.
#przegryw
  • 14