Wpis z mikrobloga

Mało być na następny dzień, a minęły dwa tygodnie. No ale dobra, spiąłem w końcu tyłek i macie tę oto ścianę tekstu.
Uwaga, bo długie. Sorki.

Specjalnie dla tagów #kpop i #koreanka, ekskluziw relacja z festiwalu Made In Korea (MIK) w Southwark Park w Londynie ( ͡° ͜ʖ ͡° )*:

Co to za event?
MIK - dwudniowy festiwal koreańskiej muzyki na świeżym powietrzu. W sobotę 30.07 grany był k-pop, a dzień później koreański rap, hip-hop i r&b.

K-popowy line-up, chronologicznie: Holland, Cherry Bullet, Golden Child, Chungha, Viviz, Pentagon, Suho, Red Velvet. Miało jeszcze być Billlie, ale dwie dziewczyny z zespołu złapały przed festiwalem covida i ostatecznie nie mogły przylecieć, więc niestety odwołano ich występ.

Ja pojechałem tam przede wszystkim dla RV i Chunghi, ale byłem ciekawy pozostałych wykonawców - znałem/słuchałem wszystkich poza Golden Child, także nie szedłem tam kompletnie na ślepo. Postanowiłem jednak w pierwszej kolejności se pospacerować, pozwiedzać Londyn i coś zjeść - nie widziałem sensu się spieszyć (byłbym w parku najwcześniej o 11, a o 12 otwierali bramki, więc i tak byłbym gdzieś z tyłu kolejki) i do tego wysiadałem na Victorii, gdzie miałem w okolicy Pałac Buckingham, London Eye, Dużego Benka, itd. Jest to jednak wizytówka miasta i głupio by było tego nie zobaczyć, a do parku miałem ledwo kilka przystanków metrem. Ładne widoki, polecam (poza samą Tamizą, ta rzeka to dosłownie syf XD).

Ostatecznie dotarłem koło 13:40, o 14:30 zaczął Holland. Generalnie występy trwały po ok. 40-45 minut i wszystkie mi się podobały. Spora różnorodność, bez monotonii, wszyscy trzymali poziom. Śpiew i choreografie wypracowane na 110%, jak to zresztą w k-popie xD

Co do poszczególnych występów:

- Holland - pierwszy k-popowy artysta, który jest oficjalnie gejem. Jego występ był nieco krótszy (20-kilka minut), ale jako jedyny wyszedł potem bezpośrednio do publiczności i z nią rozmawiał. No cóż, przywilej mniejszych artystów.

- Cherry Bullet i Viviz - ich chyba nie muszę przedstawiać ( ͡° ͜ʖ ͡°) Typowe, słodkie girlsbandy. Na Viviz pojawiło się strasznie dużo fanów GFriend - to było widać i słychać. Dziewczyny zaśpiewały nawet ich jedną piosenkę, "Time for the moon night".

- Golden Child i Pentagon - typowe boysbandy, trochę śpiewu, trochę rapu i dynamiczne tańce. Jak wspomniałem, przed festiwalem nie znałem tylko GC, ale dobrze się zaprezentowali. Przy okazji, tylko się bardziej utwierdziłem w przekonaniu, że męskie grupy mają ciekawsze choreografie od damskich (żeby nie było, dziewczyny nie są gorsze, tylko niestety nie pokazuje się tego zbyt często).

- Chungha - zrobiła naprawdę fajne show i widać było - zarówno po jej występie, jak i po publiczności - że to już większa gwiazda. Ponadto zaśpiewała "Don't believe in love" - utwór z nowego, niewypuszczonego jeszcze albumu, co było miłym gestem. Oczywiście sam utwór bardzo ładny. Ogólnie bardzo pozytywne wrażenia.

- Suho - były członek Exo. Dziewczyny tak piszczały, że bolały uszy. Jak podchodził do tłumu, to już w ogóle. Niektóre płakały. Jego występ miał nieco inny vibe, skupiony głównie na śpiewaniu, ale podobało mi się to; szczególnie, że Suho ma bardzo dobry głos. I on jako jedyny miał zespół na żywo - gitarzystów, klawiszowca i perkusistę - co było mocno na plus.

- Red Velvet - festiwal jak do tej pory mi się podobał i się dobrze bawiłem, ale czegoś mi brakowało. I jak Suho skończył, to się zacząłem stresować: czy było warto? czy RV dowiezie? a co jeśli ich występ będzie przeciętny? itp.itd.
W końcu one wyszły. I zaczęły. I poczułem, że było warto. Było cholernie warto. Tego uczucia nie doświadcza się zbyt często. Wprawdzie były one we czwórkę, bez Joy, ale i tak dały radę - podzieliły się jej tekstem i w sumie nawet nie było tak bardzo czuć jej braku.
Zaczęły standardowo od "Feel My Rhythm" i "Psycho", ale był też np. "Bad Boy" po angielsku (no bo wiecie, UK, Anglia, angielski - połączcie kropki). Tak jak zapowiedziały, ostatnim utworem będzie "Queendom" i na nim skończyły... a tak naprawdę to nie, po chwili ciszy wjechało na pełnej "Red Flavor". To było potężne 45 minut. A uśmiechnięta Seulgi na żywo to najlepsze, co widziałem od dawna.

Generalnie wszyscy grali swoje najbardziej znane i najnowsze kawałki, dorzucając jakieś ciekawe b-side'y czy utwory z czasów debiutu. Między utworami było trochę luźnych pogawędek z widownią. Szkoda trochę, że nie było Billlie, ale z drugiej strony program zrobił się dużo luźniejszy i, moim zdaniem, dużo lepszy. Ten festiwal miał też dużą zaletę - był bardzo cywilizowany. Żadnych afer, pozytywna atmosfera, czułem się bezpiecznie. Przyszli głównie ludzie z mojego pokolenia (16-30 lat), ale widziałem tam ludzi w praktycznie każdym wieku. Poza tym ładna pogoda, sporo słońca, ciepło, bez upału; duży, pełen zieleni park. Organizacyjnie nie było problemów - o to się martwiłem po usłyszeniu historii z K-pop Flex. Wszystko skończyło się o czasie, równo o 21, więc miałem jeszcze trochę czasu, żeby zobaczyć Londyn wieczorową porą - o północy miałem powrotnego busa, ponownie z Victorii.

Swoją drogą, kiedyś tu się rozpisałem o Feel My Rhythm i m.in. o tym, jak cudowne stroje miały RV. Nie spodziewałem się jednak, że tyle dziewczyn specjalnie przygotuje tego typu stroje i przyjdzie w nich na festiwal - z drugiej strony, absolutnie mnie to nie dziwi.

Dobra, fajnie miras, ale jak ty się tam w ogóle znalazłeś?
Planowałem od dłuższego czasu wyjazd do kolegi, który mieszka w centralnej Anglii, terminowo na przełomie lipca i sierpnia. W międzyczasie kompletnym przypadkiem znalazłem na internecie info o festiwalu. Jak najpierw zobaczyłem ceny biletów, to, uwzględniając jeszcze transport do Londynu i z powrotem stwierdziłem, że lubię k-pop, ale nie aż tak XD Ale rozkminiałem to przez następny tydzień, rozmawiałem ze znajomymi i w końcu uznałem, że jestem gotowy kupić na to bilet - i to ten droższy, przy scenie. Ceny? Bilet na strefę dalszą od sceny to 115 GBP, czyli ok. 650 PLN. Bilet na strefę przy scenie: 185 GBP, czyli w momencie kupowania ok. 1060 PLN. Pytanie za 100 punktów: kogo bardziej odkleiło, mnie czy organizatorów?

Na swoją obronę powiem, że był to dla mnie pierwszy tego typu festiwal. Oczywiście byłem na jakichś koncertach miejskich, juwenaliowych, itp. i były spoko, ale nie siedziałem nigdy aż tak w muzyce, którą tam grano. No i rzadko grali tam artyści, którzy byliby na tyle znani (a przynamniej znani poza Polską). Jest wprawdzie jeden wyjątek, ale to historia na osobnego posta ( ͡° ͜ʖ ͡°) No i była to też okazja do zwiedzenia Londynu.

Podsumowując, jestem zadowolony z festiwalu (jak i z całego wyjazdu do UK). Jak mówiłem, bardzo pozytywna atmosfera, świetne występy, nie było problemów. I warto było kupić bilet przy scenie; nie zamierzałem cały festiwal ciskać się w pierwszym rzędzie i próbować tam przetrwać bez wody czy toalety, i bez tego udało mi się stawać całkiem blisko sceny, szczególnie na ostatnie występy. Tym bardziej, że nie było też wielkiego tłumu.

W komentarzach załączę co lepsze zdjęcia - tu żałuję, że nie mam iPhone'a czy innego flagowca z porządniejszym aparatem, ale jeden kosztuje tyle, co kilka tych droższych biletów, więc no (,)
Pewnie jeszcze będę z tego coś wrzucał na tagi w najbliższym czasie. Zresztą trochę już pewnie widzieliście, czy tu na tagu, czy na Twitterze/YT/gdziekolwiek.

Mój portfel płacze, ale moja dusza śpiewa.


Pobierz
źródło: comment_1660587523Dmm3oxH5tIgQ3Syu1opzfR.jpg
  • 12
@magicznymietek:

Mało być na następny dzień, a minęły dwa tygodnie. No ale dobra, spiąłem w końcu tyłek i macie tę oto ścianę tekstu.


dobrze to trzeba na spokojnie usiasc ( ͡° ͜ʖ ͡°)

ale spoko. z tego miejsca co zrobiles zdj, nie ma scisku a nawet dobry widok.
@PanTward: No generalnie nie było tłumów. Jak Pentagon grał, to postanowiłem się odsunąć od sceny i zrobić większą przerwę, rozejrzeć się po placu, itp., wtedy też te zdjęcie zrobiłem. Imo spodziewałem się więcej ludzi, ale nie narzekam ¯\_(ツ)_/¯