Wpis z mikrobloga

Świerzy artykuł z 9 sierpnia tego roku odnośnie narastającej liczby samotnych niebieskich https://www.psychologytoday.com/us/blog/the-state-our-unions/202208/the-rise-lonely-single-men

Artykuł podaje informacje, wedle której obecne pokolenie niebieskich jest najbardziej samotne w historii i podaje raczej trafną prognoze narastania zjawiska. Wspomina też o rosnącym znaczeniu aplikacji randkowych i na tym kończy sie prawda, a zaczyna #bluepill .

Już w dziale standardy randkowe, czyli oczekiwania różowych pojawiają sie bajania jakoby różowe szukały partnerów otwartych, komunikatywnych, o podobnych poglądach, a jak to w rzeczywistości wygląda chyba mówić nikomu tu nie trzeba. W 3 punktach podsumowania na początku artykułu nawet stwierdzili, że obecne zmiany prowadzą do zdrowszych związków, niezły żart.

I z tego wychodzi sekcja pod tytułem skill deficits, która stanowi porady jak mężczyźni mają zwiększyć swoje szanse, a patrząc na błędne dane wejściowe, prawdopodobnie wymuszone ginocentryzmem rady te sensu wielkiego nie mają. Ogółem sprowadza sie to do popraw charakter bro. Nawet padł klasyk o terapii. Snują nawet wizje, wedle której algorytm stwarza nowe szanse dla mężczyzn, w końcu 90% użytkowników uznało pierwszą randke za udaną. W sumie nie ma w tym nic dziwnego jak różowa spotkała chada, a chad se zaruchał.

W żadnym z punktów nie poruszono błędów, czy złych zachowań różowych, wpasowuje sie to w nurt ginocentrycznej narracji przenajświętszych różowych bez skazy. Jedynie, że ty jako niebieski masz sie zmieniać i pajacować dla różowej. Ehh... Dawajcie już te seksroboty, bo w tym curku już chyba nikt sie nie śmieje.
#przegryw #blackpill #incel
  • 30
  • Odpowiedz
@JustTheDude: po pierwsze gdzie tu redpill, gdzie tu gadanie o udawaniu samca alfa?
Sam wyskoczyłeś z gadaniem jak to dzisiejszy rynek matrymonialny jest wolny, jak to daje swobode różowym. Gdy ten rynek nie jest wolny. Rynek matrymonialny zawsze opierał sie na dobrowolnej wymianie dóbr między uczestnikami. Młodością, płodnością, genami, zdolnością do utrzymania ogniska domowego ze strony kobiety oraz zasobami, statusem i genami ze strony mężczyzny. Więc jak możesz nazwać rynek wolnym,
  • Odpowiedz
@77023:

po pierwsze gdzie tu redpill, gdzie tu gadanie o udawaniu samca alfa?


"Money and Status". To filary redpilla. Blackpill się od tego odcina. Nie ma takiej ilości pieniędzy i statusu, która sprawi, że gość 5/10 będzie się wydawał kobiecie bardziej atrakcyjny od chada 9/10, który tej ilości pieniędzy, czy statusu nie ma i całkiem sporo mu brakuje.

Rynek matrymonialny zawsze opierał sie na dobrowolnej wymianie dóbr między uczestnikami. Młodością, płodnością,
  • Odpowiedz
@JustTheDude: piszesz o obecnym stanie, gdzie #!$%@? sie państwo i nazywasz to wolnym rynkiem.
Tworzysz też jakąś iluzje oderwaną od rzeczywistości, można tworzyć takie uproszczone skrajnie modele, ale co one dają? Upierasz sie cały czas jakiegoś fikcyjnego rynku matrymonialnego, gdzie istnieje jedna zmienna, co nie jest prawdą. Spójrz choćby na zasade jbw (just be white) w regionach takich jak południowo-wschodnia Azja, tam sukces osiągają spaślaki z zachodu, zakolaki itd, serio to
  • Odpowiedz
@77023: WOLNYM RYNKIEM MATRYMONIALNYM, A NIE EKONOMICZNYM. Ile mam powtarzać. Państwo w żaden sposób nie #!$%@? się w RYNEK MATRYMONIALNY, bo nie operuje żadnym "zasobem", na którym RYNEK MATRYMONIALNY się opiera (wygląd i geny), oraz nie ma żadnej jurysdykcji. Państwo nie może kazać ci, by ktoś ci się podobał, a ktoś nie, więc się w rynek matrymonialny nie #!$%@?.

Ty ciągle swoje, bo jak w jakiś sposób dostaje pieniądze, to nagle
  • Odpowiedz
@JustTheDude: jak to, że różowa musi rozpatrzeć więcej niż 1 kryterium (wygląd) tworzy ograniczony rynek? Dalej może wybrać chada, który ją wyrucha i zostawi z bękartem, to jest jej wolny wybór oraz jej konsekwencje. Wolnym rynkiem nie jest rynek, gdzie negatywne dla ciebie skutki twoich działań podjętych dobrowolnie są przerzucane na innych.
  • Odpowiedz
@77023: Nie musi rozpatrzeć wyglądu, ona ten wygląd CHCE rozpatrzeć i rozpatruje, a to coś innego. Jeśli coś jest z góry narzucone, to to coś ogranicza, czy robimy #!$%@?ę z logiki?

Jeśli jakiemuś sprzedawcy #!$%@?łbyś dodatkowe kryterium po jakim musiałby rozpatrywać to co/ile/kiedy/za ile/komu sprzeda to wtedy to nadal jest wolny rynek, i jak gościu zbankrutuje to jego wolny wybór i jego konsekwencje jeśli nadal będzie sprzedawał to co sprzedawał?

Dalej
  • Odpowiedz
@JustTheDude: koleżanka przyszła dobrowolnie, szaraka nikt nie pytał o zdanie, gdy zabierają mu pieniądze, by sfinansować 500+ i inne. Tu jest różnica.
Taki sprzedawca z kolei ma prawo ci odmówić usługi o ile wcześniej zapłaciłeś, a jak zapłaciłeś, to ma ci oddać środki płatnicze, w końcu podstawą wolnego rynku jest dobrowolność umów.
  • Odpowiedz
@77023: 500+ i inne to socjal, z którego korzystają tylko kobiety jak rozumiem i żaden mężczyzna nie ma prawa do nich?
Tak, czy siak podatki są elementem EKONOMICZNEGO RYNKU. Nie mają nic wspólnego z MATRYMONIALNYM RYNKIEM. Nie ma podatku, w którym zabierają geny, albo wygląd. Rząd nie ma żadnej jurysdykcji nad rynkiem MATRYMONIALNYM.

Taki sprzedawca ma prawo mi odmówić, ale jeśli musi mi odmówić, bo inaczej zbankrutuje, to wtedy coś jest
  • Odpowiedz
@JustTheDude: to są naczynia połączone, czy ci sie to podoba, czy nie. Możesz tworzyć sobie jakąś iluzje rynku matrymonialnego działającego w próżni jak układu termodynamicznego bez entropii, a rzeczywistość i tak ma to gdzieś.
  • Odpowiedz
@JustTheDude: w obu przypadkach nie ma wolnego rynku, bo jest mocny interwencjonizm, do tego nierównowaga popytu i podaży wynikająca z czynników obiektywnych, na które realnie nie ma wpływu, to tak jakby mówić o wolnym rynku zakupu wody w Afryce.
  • Odpowiedz