Wpis z mikrobloga

#zalesie #przegryw
Pamiętam, że była tu taka różowa (enorka88, eldoka88, cholera wie. Na pewno coś na "e" i z 8 w nicku) pisząca codziennie jak jest gnębiona w robocie i jak za każdym razem "jutro" ją rzuca. Byłem pewny, że to bait ale teraz to już nie jestem.
Lubię esencję swojej pracy ale wszystko wokół to tortura. Ostatnio miałem 25h zmianę. W ostatniej godzinie przełożony stwierdził, że produkt jest #!$%@?. No spoko gdyby nie to, że tydzień wcześniej nie miał żadnych uwag do ostatecznego prototypu. A no i jeszcze do produkcji wzięli ukrainki, z którymi nie idzie się dogadać, przez co ciągle pojawiają się błędy. Wszędzie #!$%@? bo robi się 3 zlecenia naraz mimo, że wykonanie 1 na czas byłoby wyzwaniem. Nadgodzin od cholery oczywiście płatne tak samo jak reszta. Wypłata minimalna + mizerna reszta pod stołem. Nawet nie mam się komu wyżalić na żywo bo wszyscy przełożeni to znajomi, którzy mnie zatrudnili. Czuję się trochę jak w toksycznym związku.
Dostrzegłem ostatnio pewną możliwość częściowej automatyzacji mojej pracy. Plan jest taki, że zacznę się uczyć w tym kierunku jak najwięcej na firmowym czasie. Postaram się jak najwięcej lecieć w #!$%@? i maksymalnie unikać nadgodzin. Trzeba też wypracować jakiś kręgosłup moralny, żeby nie wykazywać inicjatywy i nic nie robić jako przysługi. I pamiętajcie - szef NIE jest waszym przyjacielem.
  • 3