Wpis z mikrobloga

Należy też zapytać rządzących, dlaczego w ogóle nadal tak wiele domów w Polsce opalanych jest węglem? Pod tym względem jesteśmy skansenem Unii Europejskiej. W 2019 roku na Polskę przypadało aż 87 proc. węgla spalanego w unijnych gospodarstwach domowych. Według IBS wciąż 4 mln rodzin opala dom węglem, a 2 mln nie ma innego źródła ciepła. Według danych GUS w latach 2017–2021 odsetek gospodarstw domowych podpiętych do centralnego ogrzewania wzrósł tylko o niecały punkt procentowy w miastach i o niecałe 2 punkty na wsi. Wciąż co dziewiąte mieszkanie czy dom w mieście nie są podpięte do centralnego ogrzewania. To dobrze, że rząd uruchomił program „Czyste powietrze”, jednak trudno nazwać go wielkim sukcesem. Dotychczas podpisano 401 tys. umów, których łączna wartość dofinansowania wynosi niecałe 7 mld zł. Wypłacono do tej pory 3,1 mld zł, czyli cztery razy mniej, niż wydamy na dopłaty do węgla w jednym sezonie grzewczym.

Wysokie ceny energii w tym roku bez wątpienia będą utrapieniem dla wielu mniej zamożnych rodzin, więc oczywiście do dolnych 20–40 proc. wsparcie na zimę powinno trafić. Jednak dla dobrze zarabiających wysokie ceny węgla powinny być impulsem do zamontowania bardziej ekologicznych źródeł ogrzewania – na przykład pomp ciepła. Kryzys energetyczny można zaprzęgnąć do polityki klimatycznej, nie wywołując przy tym pauperyzacji społeczeństwa. Wystarczy ukierunkować wsparcie na mniej zarabiających oraz ewentualnie inne, wybrane grupy społeczne – m.in. gospodarstwa domowe z niepełnosprawnymi. Powszechne dopłaty do węgla osłabiają motywację do oddolnej transformacji naszej energetyki i odsuwają niezbędne działania na później, gdy sytuacja wcale nie musi być dużo lepsza.


https://www.wykop.pl/link/6755957/bogaci-mieli-czas-na-wymiane-piecow-dlaczego-doplacamy-do-ich-wegla/
#energetyka #polityka #neuropa #ogrzewanie #smog