Wpis z mikrobloga

Pamiętam, że kiedyś byłem w Ikei, bo chciałem kupić sobie fotel i jakoś tak nie chciało mi się czekać na zamówienie internetowe. Kupiłem i poszedłem zadowolony coś sobie jeszcze zjeść na tej sławnej stołówce. Musiałem wjechać na górę ruchomymi schodami. Przed schodami stała tylko pani, co rozdawała jakieś torby czy coś. Nikogo innego nie było.

Cały czas miałem ze sobą ten karton. Wziąłem tam jakieś żarcie, zjadłem i zadowolony wracam z pudlem na dół. Tam już stoi sobie na dole ochroniarz, który zaczyna się wypytywać o jakąś naklejkę na kartonie. Pokazuję, że nic nie mam, bo nawet nie było nikogo, kto by mnie o czymś takim poinformował. Pokazuję mu nawet paragon z godziną, nazwą produktu, a typ dalej z jakimś niedowierzaniem i oczy jakby złapał złodzieja czy tam innego bandytę i wykonał akcję na poziomie FBI xD

Bardzo mnie zdziwiło takie traktowanie klientów, no bo powinna być choćby jakaś informacja, że trzeba tak zrobić i mieć jakąś naklejkę na kartonie. Na szczęście ta pani powiedziała, że wjeżdżałem na górę z tym kartonem i mi koleś odpuścił, ale nie wiem, co by się działo dalej, gdyby jej tam nie było.

Tak w ogóle to, co takiego niby się stało? Ze sklepu to bym przecież tego nie #!$%@?ł, bo to było jebitne pudło. Do głowy mi przychodzi tylko możliwość podkradnięcia komuś takiego pudła na tej stołówce, ale z drugiej strony czy ta nalepka zawiera jakieś konkretne informacje pozwalające na weryfikację? W każdym razie dla mnie to sytuacja dość absurdalna, bo nie wiem, co takiego niby się stało.

Za drugim razem jak byłem coś kupić, to już poszedłem odłożyć zakupy do szafki, bo miałem je w reklamówce, ale przynajmniej ktoś mnie poinformował, co mam robić, a nie jak wtedy i jeszcze z pretensjami do mnie.

Spotkaliście się z czymś takim?

#ikea #zalesie
  • 6