Wpis z mikrobloga

via Rowerowy Równik Skrypt
  • 43
559 399 + 52 + 503 + 31 + 22 + 22 + 39 + 23 + 22 + 44 = 560 157

Ostatni tydzień ale dwie ostatnie jazdy zasługują na trochę dłuższy wpis :D
A więc nadeszło w końcu długo wyczekiwane #500km. Taki dystans chodził za mną już dobre 3 lata, ale zawsze coś stawało na przeszkodzie w realizacji celu. Tym razem zaplanowałem wszystko kilka tygodni wcześniej, trasa wyrysowana, dużo planowania i sprawdzania dróg (z tym było nie do końca dobrze o czym później). Cel mojej podróży Reda. Ktoś mógłby zapytać - a co tam do cholery jest? Właściwie nic, ale kiedyś dawno obiecałem kumplowi że go odwiedzę kiedy jeszcze mieszkał w Gdańsku, więc - słowo ciałem się stało. Start w czwartek o 20:00. Wydawało mi się że przygotowałem się całkiem dobrze - kamizelka, rękawki, 2x powerbank, 2x lampka, torba wypchana po brzegi. O ile do godziny 1:00 było jeszcze całkiem znośnie to po blisko 1.5h postoju co by trochę przetrzymać noc, okazało się że temperatura spadła do 9 stopni a ja wsiadając na rower z każdą minutą telepałem się coraz bardziej jakbym dostał ataku padaczki xD i tak mi właściwie minęła cała noc, do blisko godziny 7:00 kiedy w końcu w miarę wyszło słońce i nieco się ociepliło do 11 kresek. Próbowałem ratować się co jakiś czas czymś ciepłym na orlenie ale pomagało na krótko. Dzień wcześniej sądziłem że kamizelka nie będzie już potrzebna po 11, w piątek okazało się że nie zdjąłem jej do samego końca jazdy. Przemierzając Lubuskie i Wielkopolskę do okolic A2 byłem pozytywnie zaskoczony jakością asfaltów i siecią ddr, chyba sporo się u nich poprawiło w ostatnich latach. Natomiast za puszczą notecką jakbym dostał mokrą szmatą w pysk, dramat. Droga do Piły do zaorania, zresztą jedyna wojewódzka w stronę Człuchowa to też jest patologia, blisko 80km bez pobocza i nie ma sensownej alternatywnej drogi. A jak już taką znalazłem to modliłem się żeby w końcu ta droga się skończyła xD po blisko 300km byłem bardziej umęczony jak po 400 rok temu. Nie pomagał też silny wiatr ok 25km/h w porywach do 50. Żeby tego było mało to na jednej z wiosek złapała mnie ulewa, a po chwili okazało się że miałem niesłychane szczęście, gdyż była to jedyna chmura w promieniu 50km. Sytuacja się dopiero ustabilizowała po wjeździe w województwo Pomorskie a właściwie za Chojnicami. Bardzo fajna ddr, szkoda że po ok 10km zamienia się w szuter i tak trzyma kolejne 10-15km. Tam właśnie łapię kompana @PanPapryk i tak lecimy blisko 150km. Potem nastąpił wjazd na Kaszuby i dużo pięknych widoczków, niestety ilość samochodów również wzrosła. Nie wiem jak to jest możliwe - każda #!$%@? droga, gdzie by nie skręcił to zawsze pełno samochodów. Na dojeździe do Kartuz łapie nas ulewa stulecia, cali przemoknięci zajeżdżamy na pizzę by trochę się ogrzać. Pomaga na chwilę a przemoknięte ciuchy schną jeszcze dobrą godzinę. Oczywiście przez cały ten czas staram się trochę dogrzać co jest niezwykle trudne a każde 5 kilometrów odczuwam jakby trwało godzinę. Kolana właściwie nadają się już tylko do #!$%@?, każde wzniesienie obciąża je jeszcze bardziej. Trasa zaplanowana z lekkim zapasem, ostatecznie decydujemy się skrócić i odpuścić sam dojazd nad morze co skutkuje niepożądaną dokrętką już pod samym domem. Na dobitkę wjeżdżamy podjazd z Redy do Połchowa i szybki zjazd.
I tu powinien nastąpić koniec tej nierównej walki z samym sobą, wiatrem, deszczem i nawierzchnią. Otóż nie - w sobotę mając zaplanowany pociąg 11:50 z Gdyni do Leszna, postanawiamy podjechać autem ten kawałek z racji padającego deszczu, Okazuje się że wyjeżdżając chwilę przed 11 mamy blisko 40 minut na dojazd (sprawdzając jeszcze pół godziny wcześniej było to w okolicy 25 minut). Z każdą chwilą mapy googla zwiększają czas potrzebny na dojazd i powoli dochodzi do mnie że nie zdążę na pociąg powrotny. 11:53 wpadamy na dworzec, lecę przez wszystkie perony na ostatni 5 i... zdziwienie że nadal na peronie stoi z dobre 200 osób. Spiker oznajmia że pociąg relacji Gdynia - Wrocław jest opóźniony 10 minut. To chyba nagroda za te wszystkie trudy dnia wcześniejszego. Ostatecznie pociąg przyjeżdża 25 minut później. Początkowo nie ma to znaczenia, ale z każdą kolejną stacją pociąg łapie kolejne opóźnienia - nie wiedzieć czemu, w końcu to IC. W okolicy Bydgoszczy staje się jasne że pociąg przyjedzie już później niż moja zaplanowana przesiadka. Na miejsce docieram ponad godzinę później i pozostają mi dwie opcje - powrót na kołach albo czekać kolejne 3h na kolejny pociąg. Decyduję się jednak na pociąg. Ogarniam jakieś papu i prowiant na drogę. Wbijając na poczekalnię spikerka oznajmia że pociąg Leszno - Głogów jest odwołany! HAHA. ALE! Jest podstawiona komunikacja zastępcza. Mając na uwadze że ostatnim razem kiedy taka się pojawiła to kierowcy autobusu nie zabierali rowerzystów postanawiam nie czekać na łaskę i ruszam o 18:40 mega spokojnym tempem do domu mając w perspektywie trochę ponad 50 km. Docieram ślamazarnym tempem prawie całą drogę pod wiatr ok 21:30 oszczędzając jak tylko się da kolana . Dopiero tu można postawić kropkę.
Czy w tym roku powtórzę coś podobnego? Raczej nie, ale jest kilka wniosków na przyszłość co warto jednak zabrać a co jest zbędne.
A zdjęcie dodaję takie jakim chciałbym zapamiętać tą wyprawę - piękne kaszubskie widoczki

#rowerowyrownik

Skrypt | Statystyki
dablju_ - 559 399 + 52 + 503 + 31 + 22 + 22 + 39 + 23 + 22 + 44 = 560 157

Ostatni ty...

źródło: comment_1658082469ea5C4aoYsbJHqeRt3qBo5b.jpg

Pobierz
  • 7
via Wykop Mobilny (Android)
  • 2
@dablju_: brawo. Fajna trasa. Taka na 30 plusików. Rada na przyszłość. Nie staraj się zafiksować na terminie. Jak widzisz, że jest w planie #!$%@? prognoza, to oddaj bilet i spróbuj za tydzień. Druga rada. Jeżeli miałeś pociąg z przesiadką i przez opóźnienie nie zdążysz, to idziesz do konduktora i zgłaszasz to. Zwykle Twój pociąg poczeka.
via Wykop Mobilny (Android)
  • 0
@metaxy: to też nie takie proste, prognoza była na 28 stopni, dopiero dwa dni przed zmieniła się na 17-21, ale bez deszczu a przynajmniej nie w takiej ilości. Druga sprawa jest sezon urlopowy i też nie mogę sobie pozwolić z dnia na dzień wziąć urlopu w robocie. A z pociągiem będę pamiętać, choć jestem przekonany że i wcześniejszy też był odwołany co zaczyna być standardem na tym odcinku