Wpis z mikrobloga

Wychowałem się pod Krakowem(8km od znaku Kraków) i bardzo żałowałem, że nie mieszkałem w Krakowie. Dojazdy do szkoły autobusami/busami(masakra, a w zimie czasami nic nie jechało). Po ślubie kupiłem mieszkanie w Krk i była bajka. Do dzisiaj nie wiem dlaczego popełniłem największy błąd w życiu i kupiliśmy działkę(9km od Krakowa-Brzozówka gm.Zielonki). Wybudowaliśmy dom160m2 i po przeprowadzce zaczął się horror. Niby blisko Krakowa, a wszędzie daleko. Samochody tyraliśmy jak wozy z węglem, bo wszędzie trzeba nim jeździć. Rano od 7 korki od ZIelonek do Opolskiej, dzieci trzeba odwieźć do szkoły/żłobka/przedszkola, później zajęcia pozalekcyjne i całe dnie w samochodzie. Komunikacja publiczna(MPK 237 + busy) niby jest, ale męczarnia, szczególnie jak wsiadłem do busa o 6:50 i leżałem na przedniej szybie(jedź tak człowieku półgodziny). Mając dom, marzyłem o kawie na tarasie, ciszy i odpoczynku. Miałem tylko przestrzeń, którą wiecznie trzeba sprzątać, którą mogę zagracać, w której wiecznie się coś psuje, a wypicie kawy było łatwiejsze w pracy niż w domu. Ciągle coś się nawarstwiało i bylo do roboty, kostkę wypchało, w piwnicy jakaś wilgoć, silnik bramy padł, klamka furtki odpadła, drewno na bramie trzeba było regularnie malować, mszyce, mrówki, ślimaki, złamane drzewo , czujnik ciepła się zepsuł.... i tak ciągle coś było do zrobienia. Najlepsze na koniec.... TRAWNIK. Na początku spoko było koszenie, ale jak ciągle trzeba kosić, bo jak podrosnie to idealne siedlisko dla kleszczy. Jak tylko popadało i zaraz wychodziło słońce to powieka mi drgała. W zimie musiałem wcześniej wstawać, żeby odśnieżyć podjazd i ewentualnie posypać solą, bo jak raz tego nie zrobiłem, to samochód jak na łyżwach z małego nachylenia zjechał do rowu na przeciwko bramy. Lekki opad śniegu lub przymrozek i trasa do domu lub pracy to jakaś masakra. Kilka razy trasa była zablokowana bo nie dało się wyjechać pod góre w Januszowicach. Dwa razy zostawiałem samochód kilka km wcześniej i na nogach do domu. Minusów było jeszcze więcej, ale jak wróciłem z zakupów i nie kupiłem w Krk dla żony Kawy(musiałem wrócić do Krk) to zacząłem przekonywać się, że Krk to mój dom.

Mamy teraz mniejsze mieszkanie w Krk niż wcześniej dom, 9m loggie, dwa miejsca postojowe w garażu podziemnym, schowek 6,5m2. 4min do dobrej podstawówki, 2min do przedszkola i żłobka, do pracy Ja i Żona jeździmy głównie rowerami(ewentualnie mamy 8min do tramwajów). Zajęcia pozalekcyjne dzieci mają blisko, samochód używam tylko na basen(10min w korkach) i piłkę nożną(do 15min w korkach). Niedaleko Lidl, Biedronka, dwa duże markety. Dwa duże parki, do 300m 3 duże place zabaw. Widok z okien mam na inne bloki i mimo tego jestem człowiekiem szczęśliwym. W weekend kawkę pijemy na loggi, czytam tam też książki i mam nawet czas pograć na laptopie w zieleni, bo loggie mam pięknie urządzoną :) Nie wykluczam, że na starość lub na weekend może kupię dom na wsi, ale siłą obecnie do życia pod Krakowem nikt nie mnie nie zaciągnie. Tyle czasu co traciłem np w sobotę na robotę z domem nikt mi nie zwróci. Teraz weekendy poświęcam na np wycieczki z dzieciakami na rowerach... Boże ile czasu zmarnowałem na dom, który mogłem poświęcić dzieciom... nikt tego czasu mi nie zwróci. Byłem niewolnikiem domu i dla mnie mieszkanie w mieście gdzie mogę sąsiadowi cukier z okna podawać jest tym co dla mnie dobre.


#krakow #nieruchomosci
  • 8
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@poison101: a w domu to klamka nie opadnie?
Trawy nie trzeba kosić, ja pierniczę, nie kosze jak nie mam siły i koniec, w zeszłym roku nie pokosilem więcej jak 5 m koło domu i też żyje.
Teraz to nawet tych 5m nie będę kosił, bo układam chodnik i nie będzie wzrastała w styropian.
Jest dziko, wieczorem szura jeż w mojej niekoszonej i jest elegancko.
Sąsiedzi jedni koszą z ambiwalentnymi u życiami, a inni wysypali tłuczeń i mają w
  • Odpowiedz
@poison101: w cywilizowanym świecie istnieje coś takiego jak dobra komunikacja aglomeracyjna. I w ostateczności ktoś podjeżdża na jeden z licznych P+R na obrzeżach miasta i tam przesiada się na szybki zbiorkom. Więc to nie jest problem z mieszkaniem pod miastem, a z tym jakie są realia komunikacyjne naszego miasta.
  • Odpowiedz
największy błąd w życiu i kupiliśmy działkę(9km od Krakowa-Brzozówka gm.Zielonki).


@poison101: a ja wiem dlaczego. Ja się dorobiłam jakiejś alergii, podejrzewam, że od syfu w powietrzu jakie funduje Kraków zimą, niestety tym powietrzem nie da się oddychać. Pół roku masz syf i się dusisz, przeprowadziłam się z terenów praktycznie wiejskich, zielonych, wcześniej nie miałam takich problemów oddechowych, teraz co zimę leki, antybiotyki i chujnia. Jak jest alarm smogowy to też nie wychodzę -> brak ruchu. KRK - jeszcze 10 lat temu to miasto było w miarę zielone i dało się jako tako żyć. Dzisiaj samochodów jest 2 razy więcej, ludzi jakieś 300k więcej i nowych ciągle przybywa. Wszędzie gdzie nie pójdziesz to walka o wszystko bo kolejki, miejsca porezerwowane miesiąc w przód itd. Miasto ma dużo możliwości, ale zero planningu. Osiedla są budowane na o-------l, korytarze powietrzne blokowane, latem 30 stopni i człowiek umiera nawet w mieszkaniu. Przestaje się funkcjonować normalnie bo skwar...

Dom ma swoje zalety - możesz imprezować do woli, możesz mieć własny ogródek, możesz puścić dzieci do baseniku czy na rowery, czy pograć we frisbee we własnym ogródku, możesz mieć nawet zwierzęta hodowlane, własne kury itd. Jak jesteś domatorem to super rozwiązanie. Jak lubisz majsterkować itd. czy grać na perkusji czy jakiekolwiek inne hobby wymagające ciszy, izolacji. Rzeczy jak koszenie - to jedna z moich ulubionych czynności wokół domu, zawsze miałam z tego frajdę i w sumie czekałam aż trawa odrośnie, żeby znów sobie pojeździć kosiarką xD czasami miałam taką co można na niej siedzieć to wtedy w ogóle wypas i zabawa, można nawet dzieciaka posadzić i niech se kosi. Koleś pisze o byciu niewolnikiem domu, a to samo można powiedzieć o mieszkaniu - idziesz srać - każdy domownik słyszy, albo czuje xD chcesz głośno posłuchać muzyki? Każdy domownik słyszy. Chcesz pograć na skrzypcach? Cały blok
  • Odpowiedz
@little_muffin:
Wychowywałam się w domu, mieszkam w bloku.
Przy działkach na osiedlu gdzie się wychowywałam (po ok 1000’m2, polska norma podmiejska lub wręcz z tych większych) impreza u sąsiadów w ogródku była słyszalna wszędzie naokoło., muzyka też ;) kosiarka do trawy i piła do drewna też ;)

Pod blokiem dzieciaki mają miejsce do frisbee i towarzystwo do grania we frisbee, alejki do nauki jazdy na rowerkach i bezpieczne, oddzielone od
  • Odpowiedz
@LGirl: ja najbardziej lubiłam za dzieciaka jeździć na wieś - gdzie można było jeździć rowerem całe dnie, wtedy jeszcze prawie zero samochodów na drogach, to był w sumie raj. Człowiek szedł nad rzekę popływać, albo grał na boisku w kosza czy siatkę.

To, że ktoś puści muzykę na zewnątrz domu to już inna sprawa - wtedy to może wkurzać wszystkich naokoło, ale w środku domu to jest bez porównania do
  • Odpowiedz