Wpis z mikrobloga

@Katiee: Jak jeszcze mirki podczas pandemii nasłuchiwały rozmowy karetek ze szpitalem, to często co drugi/trzeci przypadek leciał na banacha, a osoby w gorszym stanie to wogóle. Pamiętam jeszcze jak była akcja gdzie karetka stanęła gdzieś w centrum i mirki usłyszały że ratownicy nie mają jak odpalić karetki, to któryś mirek przyjechał i im pomógł, świetna akcja! ʕʔ
  • Odpowiedz
@Dziura_Ortograficzna: Jeszcze pamiętam jak słuchałem i była rozmowa pomiędzy ratownikami, a dyspozytorem i dyspozytor mówił, że na Banacha a ratownik mówi, że szkoda Pani na Banacha ją wieźć. I te dymy pomiędzy ratownikami, a lekarzami.
  • Odpowiedz
@zegarmistrz001:

Mówcie co chcecie, ale pierwsze tygodnie/miesiące covidu były w pytę. Taki strach, nieznane, oderwanie od codziennej rutyny, poczucie niewidzialnego zagrożenia, paranoja u wszystkich. To było takie oderwanie od rzeczywistości, jakby oglądało się dobry film, a potem to się znudziło, spowrzechnialo i nie było takie ciekawe.
  • Odpowiedz
@zegarmistrz001: nadal się wzruszam jak przypominam sobie akcję z kablami rozruchowymi. Gdzieś mam zapisaną rozmowę jak zgłaszali że jakiś ziomek podjechał z kablami i powiedział że pomoże im odpalić klekota.
  • Odpowiedz
via Wykop Mobilny (Android)
  • 1
@MateMizu: o to to. Puste ulice, puste sklepy, uzależnienie od informacji i statystyk covidowych, jakieś dziwne akcje typu budowanie respiratorów xD albo zbiórki na szpitale.
  • Odpowiedz