Wpis z mikrobloga

#wojsko #wojskopolskie #heheszki #kreceniewora

(...) Dziadek bez słowa odwrócił się od niego i otworzywszy drzwi, wyszedł na korytarz.
- Pięciuuu! – zawołał donośnie i zaczął odliczanie. – Raaaz! Dwaaaa!
Na korytarzu rozległ się gwałtowny tupot kroków. Jego młodzi rzucili wszystko czym się zajmowali i w te pędy biegli do niego. Musieli zdążyć w ciągu trzech sekund bo jak nie to zmoka.
- Trzyyy! – dokończył odliczanie.
Pięciu zdyszanych młodych stało przed nim i czekało na dalsze rozkazy. Scyzor wszedł do sali i krzyknął:
- Jadą wora drewniakowi!!!
Czterech ogrów rzuciło się na drewniaka i powaliło go na podłogę. Zgodnie ze swoją taktyką każdy z nich złapał go za odpowiednią rękę czy nogę. Jarek szarpał się, klął, próbował się wyrwać ale wobec takiej przewagi liczebnej nie miał żadnych szans.
Piąty natomiast młody wyjął z szafki gumowe rękawice i czarną pastę do butów. Otworzył blaszane pudełko i założywszy rękawice rozsmarował w rękach dużą grudę tłustej pasty. Zamknął szafkę i wolno podszedł do szamoczących się na podłodze żołnierzy.
Ci zaczęli mocować się nad ściągnięciem spodni z wijącego się pod nimi drewniaka. Kosztowało ich to sporo wysiłku, ponieważ żołnierz bronił się przed tym jak tylko mógł, wierzgając nogami i rzucając całym ciałem, ale że dawna byli w tym już dobrze zaprawieni, toteż po minucie szarpaniny, genitalia żołnierza zostały wydobyte na światło dzienne.
Wtedy piąty młody przyklęknął przed drewniakiem, którego nogi w końcu siłą zostały rozsunięte na dwie strony a następnie przez wypapraną w paście do butów gumową rękawicę, złapał go za jaja i jął je nacierać czarną tłustą mazią. Kiedy pierwsza porcja pasty rozmazała się na jajach drewniaka, roztarł na rękawicy kolejną grudkę czarnej pasty i znowu zaczął nacierać nią genitalia wijącego się bezsilnie żołnierza. W końcu kiedy jaja drewniaka zostały już równomiernie, elegancko pokryte półcentymetrową warstwą pasty Scyzor krzyknął:
- Dość! Puśćcie go!
Jego młodzi odstąpili od żołnierza, a ten w pośpiechu założył spodnie i z wyrazem poniżenia i wstydu na twarzy, jak kundel z podkulonym ogonem, szybko wybiegł z sali. Widziałem jak biegnie w kierunku pryszniców.
Scyzor podszedł do stolika podoficera i zadzwonił na kotłownię. Usłyszałem jak rozmawia z palaczem o tym aby zakręcić ciepła wodę. Po chwili Scyzor roześmiał się i odłożył słuchawkę.
- Nie będzie ciepłej wody przez godzinę – rzekł wyraźnie zadowolony. – Ale drewniak ma teraz #!$%@?!
Pięciu ogrów wybuchło głośnym głupkowatym śmiechem. Oczyma wyobraźni widzieli już pewnie stojącego pod prysznicem drewniaka bezskutecznie próbującego wymyć jaja zimną wodą. (...)

Wiesław Pasławski - "540 dni w armii"
  • 2