Wpis z mikrobloga

Mimo depresji i bycia wewnętrznym warzywem już prawie nie odczuwającym żadnych emocji miałem jakieś swoje zajawki, które sprawiały, że moje ostatnie cząstki dopaminy się uaktywniały. Ludzie mówio „hehe jaka depresja, poszedłby do roboty, przeciągnął się tam i depresja by zniknęła”. No więc po kilku miesiącach neet poszedłem do roboty miesiąc temu. Od tamtej pory już nawet te zainteresowania, które jeszcze miesiąc temu na mnie choć trochę działały, teraz już mnie nie obchodzą. Niedziela, a ja już o 6:40 gapiłem się w sufit jak po pocałunku dementora. Wspaniałe rady, nie zapomnę ich nigdy.

Neet to jednak wolność. Podczas niego niektóre rzeczy nabierają smaku. Szkoda, że tak rzadko możliwy do realizowania.

#przegryw
  • 1