Wpis z mikrobloga

Le Mans z 1976 to jeden z najdziwniejszych crossoverów w historii motosportu. W tym wyścigu spotkały się ze sobą prototypy, auta GT oraz 2 samochody z NASCAR, które zaliczyły gościnny start w Europie.

Jednym z powodów tego nietypowe spotkania, była 200 rocznica ogłoszenia deklaracji niepodległości przez 13 amerykańskich stanów, dużą w tym zasługę miała także Francja, która tym samym rozpoczęła sojusz pomiędzy narodami Francuskim i Amerykańskim. Występ Amerykanów we Francuskim klasyku, miał być oddaniem hołdu historii.
Innym z powodów, był kryzys paliwowy z lat 70, który odbił się na seriach wyścigowych na całym świecie i doprowadził do upadku wielu małych zespołów. Zarówno Le Mans jak i serię Amerykańskie musiały szukać nowych chętnych aby wypełnić powstałe puste miejsca w stawce.

W połowie 1975, organizatorzy Le Mans, zadzwonili do szefa NASCAR, Billa France Sr., z ciekawym pomysłem, wymianą samochodów między Le Mans i 24h Daytona, ponieważ Pan „Big Bill” był również właścicielem toru Daytona Speedway. Pomysł polecał na urozmaiceniu wyścigów, Le Mans nie chciało ściągnąć do siebie jedynie prototypów z IMSA, lecz wysłało zaproszenie także do najlepszych zawodników NASCAR.

Czołowe zespoły odrzuciły jednak ofertę występu w Le Mans, gdyż przyjazd do Europy, oznaczał by konieczność opuszczenia 2 rund u siebie. Ofertę przyjął jednak Herschel McGriff i jego syn Doug, którzy do Francji przywieźli Dodge Chargera. Drugim zespołem była ekipa Junie Donlavey posiadająca Forda Torino, którego kierowali Richard Brooks i Dick Hutcherson, do których dołączył także francuski kierowca Marcel Mignot. Dla uczestniczących samochodów NASCAR, została powołana specjalna klasa Grand International. Wszelkie wydatki poniesione przez oba zespoły zostały w pełni pokryte przez organizatorów Le Mans i NASCAR.

Przybyłe z USA samochody szybko wzbudziły zainteresowanie wśród Europejczyków, wyróżniały się one nie tylko egzotycznym wyglądem, lecz także charakterystycznym 7 litrowych silnikiem V8, który był znacznie głośniejszy niż auto znane na starym kontynencie. Auta NASCAR do startu w Le Mans, musiały przejść modyfikację polegające na zainstalowaniu tylnych świateł, wycieraczek i sprzętu radiowe.

W samym wyścigu nie było już tak kolorowo. Po zaledwie 2 okrążeniach odpadł Dogde Charger z powodu zajechania silnika. Powodem było francuskie paliwo. Amerykanie w swoich wyścigach na co dzień używali benzyny 102 oktanowej. Spodziewali się że w Europie, mieszanka jest bardziej ugoda, lecz nie wiedzieli dokładnie o ile. Swój silnik przerobiono tak aby przepał benzynę 92 oktanową, lecz w rzeczywistości okazało się że francuzi dysponowali paliwem 86 oktanowych. Ekipa próbowała zaradzić tą sytuację i spróbowała zainstalować jedną dodatkową uszczelkę pod głowicą, aby jeszcze bardziej obniżyć kompresję. Te próby okazały się daremne i amerykański silnik nie dał rady francuskiej bieda benzynie.

Zdecydowanie lepiej wypadał druga ekipa, jadąca Fordem Torino, którego silnik był mniej wybredny i znosił francuskie paliwo. Lecz i on w końcu poległ po przejechaniu 102 okrążeń, powodem była rozpadająca się skrzynia biegów. Amerykańska konstrukcja jeżdżąca w NASCAR nie była przystosowana do częstych zmian biegów, takich jakie odbywają się podczas Le Mans. W tym wyścigu na jedno okrążenie biegi zmieniało się średnio 22 razy, a w NASCAR bywały wyścigi, gdzie tylu zmian nie dokonywało się przez dystans całego wyścigu.

Oprócz fiaska, obie drużyny przeżyły fajnie doświadczenie, oraz cieszyły sympatią francuskich kibiców. Deal między NASCAR a Le Mans okazał się jednorazowy a auta z USA nigdy nie wrócił do Le Mans. Lecz w przyszył roku może się to zmienić gdyż ze startem w 24h Le Mans jest łączony samochód Chevrolet Camaro, który jednak będzie musiał być wyposażony w innowacyjne rozwiązania tak aby mógł zająć specjalny garaż 56, który jest przeznaczony do tego typu pojazdów.


źródło

#f1 #lemans #randomf1shit
źródło: comment_1648923879Rh3WR5klSza3QAkcHhFvh1.jpg