Wpis z mikrobloga

GENEZA OWALI - DLACZEGO AMERYKANIE LUBIĄ JEŹDZIĆ W KÓŁKO

Mamy teraz przerwę - 2 tygodnie przed następnym GP, więc żeby utrzymać aktywność na tagu, dla osób zainteresowanych chciałbym streścić genezę powstania i historię Oval Racingu. Fanom F1 wydaje się głupi i nudny, ale w USA dominuje motosport w seriach takich jak NASCAR czy IndyCar/CART od samego początku. I mimo, iż Amerykanie są znani z lubowania się w sportach, które cały świat poza nimi ma w dupie, niuanse jakie doprowadziły do tak rozbieżnych dróg w dwóch cywilizacjach, na których narodziła się motoryzacja Europe i USA są moim zdaniem ciekawe.

INFRASTRUKTURA

Grand Prix Racing jaki znamy w Europie miał dosyć łatwy start w porównaniu do USA. Europa to był kontynent bardzo gęsto zaludniony, przesiany małymi miasteczkami, wioskami. Owe osady były oczywiście połączone siecią dróg, lepszej lub gorszej jakości, ale nadających się do ścigania. Motosport sam w sobie nie jest tylko drogim hobby. Koszty są wysokie, dla tych którzy chcą się w niego bawić, więc aby utrzymać się na torze potrzeba jakiś fiskalnych korzyści. Producentom aut z początków motoryzacji było bardzo na rękę, by mieszkańcy tych gęsto zaludnionych miasteczek wychodzili z domów i oglądali ich rękodzieła, zachwycając się wyścigami i maszynami, które je umożliwiały.

Dlatego w Europie pierwsze Grand Prix odbywały się nie na specjalnie do tego wybudowanych torach, ale na międzymiastowych drogach i miastach. GP Francji 1914 odbyło się na ulicach Lyonu. Pierwsze GP Niemiec odbyło się na autostradzie koło Berlina. Niektóre sławne tory takie jak Spa-Francochamps albo Le Mans były takimi gminnymi dróżkami, gdy zaczynało się na nich jeździć.

Ameryka jednak to trochę inny orzech do zgryzienia. W USA nie było tak lekko jak w Europie o publikę do wyścigu. Był to ogromny kraj z proporcjonalnie małą populacją do powierzchni. Gdyby zrobić Grand Prix Indiany z pożądną widownią to albo trzeba by było zablokować cały ruch publiczny w Indianapolis, albo porowadzić wyścig, aż do South Bend oddalonego o kilkaset kilometrów, bo wówczas tak mała była gęstość zaludnienia poza dużymi skupiskami.

Amerykańscy bogole przemysłu motoryzacyjnego wpadli więc na pomysł genialny w swej prostocie, kopiując klasyka dzięki, któremu inne sporty przyciągały tłumy. Zmiast normalnego toru, zbudowali sobie tor-stadion.

Carl G. Fisher - Amerykański miliarder w 1909 polecił wybudowanie jednego z największych i najbardziej rozpoznawalnych obiektów w świecie motosportu - Indianapolis Motor Speedway, na którym od tego czasu do dzisiaj odbywa się jeden z wyścigów potrójnej korony motosportu czyli Indy 500.

Taki tor to był na obecne czasy strzał w dziesiątkę, dla Amerykanów. Był położony w mieście Speedway, będącym enklawą Indianapolis, zatem pół miliona mieszkańców miasta miało do niego łatwy dostęp. I po drugie był owalny, więc w przeciwieństwie do ogromnych ciągnących się kilometrami Road Coursów Europy publika miała okazję obserwować dużą część wyścigu, a nie tylko fragment jak przejeżdżają przez ich wiochę z uwagi, że była to era przed III rewolucją przemysłową i nie dało się oglądać wyścigu pod każdym kątem w telewizji.

Rezultat był wspaniały. Na pierwsze Indy 500 w 1911 zszedł się tłum 40 tysięcy ludzi w tym 15 tysięcy, którzy płacili za dobre miejsca. Amerykańskie miasta, które wcześniej w kwestii motosportu borykały się z podobnymi problemami logistycznymi co Indianapolis, teraz znalazły patent jak temu zaradzić i dobrze na tym wyjść. Mistrzostwa AAA już nie musiały się męczyć z uzyskiwaniem pozwoleń od burmistrzów na używanie zatłoczonych ulic, albo ściganiem się po parkach i torach do wyścigów konnych. Teraz mogli odlecieć i zbudować sobie coś co pozwoli na zrobienie z ekscytujących wyścigów jak Indy 500 równie ekscytujące mistrzostwo.

Po sukcesie Indinanapolis owale zaczęły wyskakiwać jak grzyby po deszczu. Już w 1920 wszystkie wyścigi odbywały się na Owalach, a popyt dalej rósł. Każde miasto chciało mieć swój Owal i wydarzenie motosportowe. Chude lata 30'ste i wojna trochę spowolniły ich rozwój, ale w roku 1950 tuziny miast miały swoje Speedway'e, począwszy od Los Angeles przez średniaki jak Arlington, TX, aż po #!$%@? jak Langhorne.

Tak zrodziła się tradycja ścigania, która trwa do dziś. Amerykanie ścigali się na owalach raczej z fiskalnej konieczności, ale dziś to ściganie jest w ich DNA. Jest wielopokoleniową, unikalną tradycją, której nie chcą porzucić. Tak jak Europejczycy zaczęli rozwijać i ewoluować Grand Prix Racing, dodając nowe wymyślne tory, auta i techniki jazdy tak Amerykanie zrobili z owalami. Do dzisiaj w USA w erze digitalizacji i ogromnego wzrostu formuły jeden, tłumy przychodzą na Bristol, Indy czy Daytone.

I ot, dlatego Amerykanie lubią jeździć w kółko ( ͡° ͜ʖ ͡°) Mam nadzieje, że pomogłem.

#f1
RzutKamieniem - GENEZA OWALI - DLACZEGO AMERYKANIE LUBIĄ JEŹDZIĆ W KÓŁKO

Mamy tera...

źródło: comment_1648491852KBS2MTyc2h2U7BN4bfYtTf.jpg

Pobierz
  • 9
  • Odpowiedz