Wpis z mikrobloga

@merti: miałam takiego wróblo-chada, największy wróbel i najgłośniejszy z całego stada. Menda zamieszkała pod dachem obok okna sypialni, codziennie o jakieś powalonej porze wyłaziła na rynnę i zaczynała te swoje ćwir. Z tym, że to nie było zwykłe ćwir ćwir jak u reszty wróbli. To było mega głośne, naładowane ptasim teściem i agresją ĆWIR. Głośniejsze nawet od tych cholernych sierpówek mieszkających na świerku.
Jeszcze dziada nie ma. Może zdechł albo poszedł
  • Odpowiedz
@merti: budzenie przez wroble to jeszcze pol biedy. Przynajmniej jakos to brzmi. Za to te gruchanie golebi to juz patologia. Brzmia, jakby nazarly sie chleba po samo gardlo i zaraz mialy sie udlawic
  • Odpowiedz